15 czerwca 2018

Imre Nagy – skazy na spiżu. „Umarł lepiej, niż żył”

(fot.REUTERS/Laszlo Balogh(HUNGARY)/FORUM)

16 czerwca 1958 roku zawisł na szubienicy Imre Nagy – premier węgierskiego rządu z czasów burzliwej jesieni 1956 roku. Przez szereg dziesięcioleci owa postać zajmowała szczególne miejsce w sercach wielu antykomunistów, jako człowiek, który podjął walkę o niepodległość swego kraju i zapłacił za to męczeńską śmiercią. Inni nie zgadzali się z bezkrytyczną chwalbą Nagya, przypominając, że na jego rzekomo nieskazitelnym wizerunku nie brakło brudnych skaz, a proces nawrócenia był problematyczny.

 

Długi marsz

Wesprzyj nas już teraz!

Węgrzy mieli bolesne doświadczenia z marksistowską rewolucją. Na wiosnę 1919 roku rewolta wywołana przez komunistów i radykalnych socjaldemokratów dała początek tzw. Węgierskiej Republice Rad.

 

Rządy naddunajskich epigonów bolszewizmu trwały zaledwie 133 dni, co wystarczyło, by zrujnować kraj. Reżim starał się kontrolować każdy aspekt życia obywateli, mordując setki nieprawomyślnych. Czerwony rząd upadł w wyniku niefortunnej wojny z Rumunią; partia komunistyczna zeszła do podziemia.

 

Wojujący marksiści nie ustawali w kreciej robocie, jednak drogę do władzy otwarła im dopiero klęska militarna Węgier w 1945 roku. Wraz z sowieckimi wojskami przybyła grupa 300 emigrantów, którzy w planach Stalina mieli stworzyć elitę przyszłej władzy.

 

W pierwszych wolnych wyborach w listopadzie 1945 r. komuniści zdobyli 17% głosów i weszli do rządów koalicyjnych, starając się przejąć kluczowe resorty. Stosując chytrą „taktykę salami” (węg. Szalámitaktika) krok po kroku eliminowali konkurentów oskarżanych o „faszystowskie spiski”. W 1948 r. wprowadzili monopartyjną dyktaturę.

 

Żydowski król”

Na przywódcę Węgier Stalin namaścił Mátyása Rákosiego (właśc. Rozenfelda).

W kraju liczącym 9,5 mln obywateli tylko w latach 1950-1953 represjonowano 1,3 mln osób, z których połowa znalazła się za kratami. W tym czasie wykonano 2350 wyroków śmierci, a tysiące ludzi zostało zakatowanych podczas przesłuchań bądź zmarło w więzieniach.

 

Powszechny strach budzili awosze – funkcjonariusze Wydziału Ochrony Państwa (ÁVO), potem przemianowanego na Urząd Ochrony Państwa (ÁVH). Normalną praktyką w śledztwach były tortury z wykorzystaniem m.in. pejczów, gumowych pałek, obcęgów do wyrywania paznokci, aparatury do elektrowstrząsów. W Kwaterze Głównej ÁVH w Budapeszcie zwłoki zamęczonych aresztantów rozpuszczano w zbiorniku z kwasem, zaś szczątki wylewano do kanalizacji miejskiej.

 

Pod Rákosim grunt zaczął się usuwać po śmierci Stalina. W czerwcu 1953 roku został wezwany do Moskwy przed oblicze Ławrientija Berii. Badacz Victor Sebestyen przytoczył wypowiedź megrelskiego władcy na Kremlu:

 

– Słuchajcie, towarzyszu Rákosi, wiemy, że Węgry miały habsburskich cesarzy, tatarskich chanów, polskich książąt, tureckich sułtanów i austriackich królów. Ale z tego, co nam wiadomo, nigdy nie miały żydowskiego króla, a wy próbujecie nim zostać. Możecie być pewni, że nigdy na to nie pozwolimy.

Beria zażądał, by Rákosi podzielił się władzą z innym aparatczykiem, Imre Nagyem.

 

„Wołodia”

Nagy przyszedł na świat w 1896 roku w Kaposvárze, w kalwińskiej rodzinie chłopskiej.

Podczas Wielkiej Wojny zmobilizowany do armii austro-węgierskiej, został wzięty do rosyjskiej niewoli. W 1918 r., pod wpływem agitacji bolszewickiej wstąpił do Armii Czerwonej. Niektórzy twierdzą, że młody Imre został wysłany w 1919 r. na Węgry wspierać tamtejszą rewolucję; inni upierają się, że w tym czasie walczył w Rosji. Prawdziwie sensacyjną tezą jest jego domniemany udział w wymordowaniu rodziny carskiej w Jekaterynburgu (w drużynie czekistowskich katów istotnie znajdował się osobnik o nazwisku Imre Nagy, jednak badacze spierają się, czy rzeczywiście był nim przyszły premier Węgier).

 

Bez wątpienia Nagy trafił na Węgry w 1921 r. jako czerwony emisariusz i zaangażował się w działalność antypaństwową. W 1930 r. wyjechał do Moskwy jako delegat na II Zjazd Węgierskiej Partii Komunistycznej. W Sowdepii spędził kolejnych 15 lat, przyjmując obywatelstwo sowieckie.

Wiele lat później, w 1989 r., szef KGB Władimir Kriuczkow ujawnił dokumenty potwierdzające, że Nagy był konfidentem OGPU, a następnie NKWD o pseudonimie „Wołodia”. Ponoć był chwalony za gorliwość w składaniu donosów na znajomych. Przynajmniej 15 ludzi zadenuncjowanych przez Nagya zostało straconych albo zmarło w łagrach.

 

Historyk János Rainer wziął w obronę Nagya, twierdząc, że nie był on agentem, a obciążające go dokumenty zostały sfabrykowane. Tezy Rainera spotkały się z różnym przyjęciem (np. w Polsce zaakceptował je prof. Jerzy Robert Nowak, zaś miażdżącej oceny ich wiarygodności dokonał dr Piotr Gontarczyk). Jakby nie było, Nagy zdołał bezpiecznie przetrwać okres Wielkiej Czystki, kiedy władze sowieckie „dziękowały” za wierną służbę tysiącom komunistów strzałami w potylicę. Widać Kreml uznał użyteczność i lojalność węgierskiego marksisty.

 

Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Nagy prosił o wysłanie go jako dywersanta przeciw własnej ojczyźnie. Z propozycji nie skorzystano. Imre otrzymał posadę spikera w Radio Kossuth, nadającym audycje propagandowe w języku węgierskim.

 

Po 1945 roku zjawił się na Węgrzech w gronie podobnych mu „imigrantów”, przywiezionych na sowieckich czołgach. Jego wierność linii ideologicznej zaowocowała wieloma intratnymi posadami. Nagy dzierżył tekę ministra rolnictwa, następnie ministra spraw wewnętrznych, był przewodniczącym parlamentu, członkiem Komitetu Centralnego, wykładowcą uniwersytetu Karola Marksa, ministrem aprowizacji.

 

Po śmierci Stalina publicznie biadał z powodu zgonu „Przyjaciela, Wyzwoliciela i Nauczyciela”, zapewniał o swej „głębokiej miłości” do denata i wzywał naród do zwarcia szeregów wokół Partii, by zatriumfowała „wielka sprawa Stalina”. Ukoronowaniem kariery zdawało się być stanowisko premiera, przyznane w 1953 r. dzięki protekcji Berii.

 

Nieśmiała odwilż

Premier Nagy zapowiedział „nowy kurs”, przywitany z nadzieją przez znękane terrorem społeczeństwo.

Istotnie, w następnych miesiącach represje nie były już tak masowe, zelżał nacisk na kolektywizację rolnictwa, nieco poprawiła się aprowizacja. Jednak więźniowie polityczni w większości dalej gnili za kratami, zaś „liberalny” premier wdzięczył się do pryncypałów z Kremla.

 

– Co stałoby się z naszym krajem i z jego kulturą, co stałoby się ze światową cywilizacją bez Armii Radzieckiej? – zapytywał retorycznie. Kiedyś dogonią go te słowa…

 

Po straceniu Berii pozycja Nagya pogorszyła się. Jego rywal Rákosi wykorzystał to bezwzględnie, składając Sowietom sążniste donosy. W końcu za zgodą Moskwy Nagy został odwołany. Świadectwem nowych czasów było, że nie postawiono go pod ścianą, a pozwolono żyć w luksusowej willi, jaką otrzymał od państwa. Usunięto go jednak z partii komunistycznej, co było dlań prawdziwym wstrząsem.

 

Forradalom

23 października 1956 roku w Budapeszcie mocno powiał wicher historii.

Demonstracja zwołana przez studentów na rzecz poparcia przemian politycznych w Polsce przyciągnęła aż 300.000 osób. Ludzie poczuli swą moc. Obalono olbrzymi posąg Stalina, palono czerwone flagi, a z węgierskich sztandarów wypruwano komunistyczne godło (czerwoną gwiazdę, młot i kłosy zboża). Wysłane przeciw demonstrantom wojsko i milicja przeszły na ich stronę. Władze sięgnęły więc po wypróbowanych morderców z AVH. Awosze otworzyli ogień do tłumu. Zaczęło się prawdziwe „wrzenie mas” (węg. forradalom).

 

Nagy był przeciwnikiem studenckich protestów. Z oburzeniem przyjął przynajmniej część postulatów demonstrantów, w tym żądanie opuszczenia Węgier przez Armię Sowiecką oraz pomysł wolnych wyborów. Tymczasem tłumy, nieświadome tego, skandowały nazwisko Nagya, widząc w nim człowieka, który przeciwstawiał się znienawidzonemu Rákosiemu.

 

Władze postanowiły wykorzystać popularność byłego premiera. Wezwano go do ostudzenia rewolty. Kiedy pojawił się przed tłumem demonstrantów przed Parlamentem, powitała go owacja. Jednak już pierwsze jego słowo wywołało gniew.

– Towarzysze… – zaczął w stylu rasowego aparatczyka.

– Nie!!! – rozległ się krzyk tłumu. – Nie jesteśmy towarzyszami!

Nagy prosił demonstrantów, by rozeszli się do domów i zostawili sprawy „nam” (czyli komunistom). Reakcja słuchaczy była gniewna. Mowa Nagya nie uspokoiła nastrojów, jednak ponownie otwarła mu drogę na salony władzy. Znów powierzono mu stanowisko premiera. Przywódca Związku Sowieckiego Nikita Chruszczow powitał z zadowoleniem nominację „silnego człowieka”, który wyprowadzi kraj z kryzysu.

 

Powstanie

Nazajutrz do Budapesztu wkroczyły wojska sowieckie. Na ulicach rozgorzały walki. Demonstracja przekształciła się w powstanie narodowe.

Potem kolportowano wieść, że to Nagy poprosił Moskwę o interwencję zbrojną, czemu on stanowczo zaprzeczał. Tym niemniej z raportów wynika, że kiedy w mieście walczono już  z pierwszą falą czerwonoarmistów, premier wzywał Sowietów o przysłanie dodatkowych oddziałów. Osobiście zganił dowódcę budapesztańskiej milicji, pułkownika Sándora Kopácsiego za nakazanie milicjantom zaprzestania walki z powstańcami. Zarazem zapowiedział w przemówieniu radiowym, że po „zaprowadzeniu porządku” rząd rozpocznie negocjacje w sprawie wycofania wojsk sowieckich z Węgier. Obiecał amnestię tym powstańcom, którzy złożą broń. 

 

25 października walki zdawały się przygasać. Wszakże nowa pokojowa demonstracja została zmasakrowana przez awoszy i Sowietów. W reakcji powstańcy wznowili bój. Rozruchy rozlały się na prowincję. Awosze strzelali do manifestujących tłumów w Ostrzyhomiu, Segedynie, Debreczynie, Gyö, Mosonmagyaróvár, Tiszakécske… Doszło do samosądów nad schwytanymi funkcjonariuszami ÁVH.

 

27 października Nagy zatwierdził dekret o postępowaniu doraźnym wobec powstańców ujętych z bronią w ręku. Wszelako dosłownie nazajutrz dokonał wolty. Wynegocjował przerwanie sowieckiej akcji militarnej i wycofanie „bratnich wojsk” ze stolicy, ogłosił rozwiązanie partii komunistycznej i ÁVH, zapowiedział przeprowadzenie wolnych wyborów, wreszcie 1 listopada 1956 roku zadeklarował wystąpienie Węgier z Układu Warszawskiego i neutralność kraju.

 

Inwazja

Wolność nie trwała długo. Już 4 listopada neutralne Węgry zostały zaatakowane przez wojska sowieckie.

Generał Béla Király przekazał premierowi informacje o inwazji. Zażądał, by Nagy ogłosił stan wojny ze Związkiem Sowieckim. Imre odmówił. Generał po złożeniu kolejnego raportu usłyszał:

– Proszę więcej nie meldować!

 

Király zastanawiał się, co znaczą te dziwne słowa szefa rządu i ufnie oczekiwał na rozkazy.

Tymczasem Nagy wygłosił przemówienie radiowe:

 

– Dziś nad ranem naszą stolicę zaatakowały oddziały sowieckie z zamiarem obalenia prawowitego, demokratycznego rządu. Nasze wojska stanęły do walki. Rząd jest na swoim miejscu. Informuję o tym mój naród i światową opinię publiczną.

 

Niestety, rząd wcale nie był „na swoim miejscu”, jako że zaraz po wypowiedzeniu tych słów premier podążył chyłkiem do ambasady jugosłowiańskiej, gdzie wcześniej wynegocjował sobie azyl polityczny.

 

Nagy nie widział szans zbrojnego oporu. Można zrozumieć jego tok myślenia, jednak w takim razie winien był zaapelować do narodu o spokój, celem uniknięcia dalszego rozlewu krwi. Tymczasem „niezłomne” słowa premiera o walczących „naszych wojskach” oraz o rządzie trwającym „na swoim miejscu” zostały odebrane przez tysiące ludzi jako wezwanie do boju. Dorośli, młodzież, nawet dzieci walczyli na barykadach, ginęli w ogniu artylerii i pod gąsienicami sowieckich czołgów, podczas gdy ich premier zażywał bezpiecznego schronienia w obcej ambasadzie…

 

Walki w Budapeszcie trwały do 11 listopada, na prowincji do potyczek dochodziło jeszcze w styczniu 1957 roku! Od początku zrywu zginęło 2652 Węgrów oraz 720 żołnierzy sowieckich. Późniejsze represje trwały przez szereg lat. Uwięziono 30.000 ludzi, setki zamordowano.

 

Kaźń

Nagy ukrywał się w ambasadzie Jugosławii przez blisko trzy tygodnie. Zgodził się opuścić placówkę, gdy János Kádár, nowy namiestnik Sowietów na Węgrzech, zagwarantował mu nietykalność.

 

Zaraz potem Nagy został zatrzymany przez KGB i deportowany do Rumunii. Dopiero w kwietniu 1957 r. węgierska bezpieka przejęła cennego więźnia. Późniejszy jego proces poprzedziły wielomiesięczne targi między Budapesztem a Moskwą. Dokumenty odtajnione w latach 90. wskazują, że to nie Sowieci, ale ich plenipotent Kádár domagał się głowy Nagya, widząc w nim groźnego rywala.

 

Chruszczow przez pewien czas rozważał amnestionowanie Nagya, w nadziei na poprawienie reputacji Kraju Rad w świecie. Kádár był przerażony tym pomysłem. W obrzydliwy sposób błagał o zgodę Moskwy na zamordowanie niegdysiejszego towarzysza partyjnego. Dopiął swego – w maju 1958 r. Chruszczow przystał na przeprowadzenie procesu. Byłemu premierowi oraz kilku przedstawicielom jego rządu zarzucono spisek, próbę obalenia ustroju oraz zdradę ojczyzny.

Rozprawa trwała zaledwie tydzień. Dosłownie nazajutrz po ogłoszeniu wyroku zostali powieszeni: Nagy, minister obrony Pál Maléter i dziennikarz Miklós Gimes. Umierali odważnie.

 

W więzieniu Imre prowadził zapiski, ostro potępiając Układ Warszawski jako narzędzie sowieckich interesów mocarstwowych. Byłemu premierowi zajęło wiele czasu zrozumienie prawdy, która była oczywista dla prostych ludzi. Mimo to wciąż uważał się za marksistę. W ostatnim słowie przed sądem stwierdził, że próbował ratować „honor i wizerunek komunizmu nad Dunajem”, i że jego śmierć to dowód, że „nie wszyscy komuniści są wrogami narodu”.

 

Victor Sebestyen podsumował tę postać celnie:

 

– Nagy umarł lepiej, niż żył.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie