Kalisz, Gniezno, Płock – to tylko niektóre z polskich miast, w których w roku 2019 po raz pierwszy przeszedł tzw. Marsz Równości, czyli parada osób uważających dewiacje za normalność. Za niemal każdym razem schemat tego typu „imprez” jest taki sam: kilkudziesięciu, w porywach kilkuset osób reprezentujących tzw. subkulturę LGBT z danego miasta i drugie tyle, albo i więcej przyjezdnych „zawodowych rewolucjonistów”, którzy nie mają skrupułów, aby obrażać katolików i plugawić ich świętości.
Idealnym przykładem strategii ideologów LGBT dla Polski jest Płock, gdzie homoparada przeszła w minioną sobotę. W wydarzeniu wzięło udział około tysiąca osób, głównie przyjezdnych, a honorowym patronatem objął je prezydent miasta Andrzej Nowakowski z Platformy Obywatelskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Warto zwrócić uwagę, że w niemal każdej tzw. Paradzie Równości biorą udział najważniejsi przedstawiciele opozycji oraz politycy z zagranicy. W Płocku pojawili się m.in. Robert Biedroń, Rasmus Andresen z Niemiec i Julie Ward z Wielkiej Brytanii, a także przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty.
Przed rozpoczęciem sobotniego marszu w Płocku odbyło się spotkanie europosłów z przedstawicielami polskich organizacji LGBT. Tematem – jak poinformowali organizatorzy – było m.in. „wsparcie, jakiego Parlament Europejski mógłby udzielić w przeciwdziałaniu nienawiści i przemocy wobec osób LGBT w Polsce”. Na czym miałaby polegać ta „nienawiść i przemoc”, tego jednak nie sprecyzowano.
Tak jak w przypadku poprzednich tego typu pochodów tak i w Płocku nie zabrało drwin z wiary katolickiej oraz m.in. Matki Bożej. „Tęczowi rewolucjoniści” zapowiedzieli, że to dopiero początek ich „walki o normalność”, za co uważają deprawowanie dzieci w przedszkolach, legalizację tzw. homomałżeństw i możliwość adopcji dzieci przez pary sodomickie. Dlatego też do końca października będą organizować kolejne homoparady w największych polskich miastach, m.in. Gorzowie Wielkopolskim, Toruniu, Wrocławiu, Kaliszu, Szczecinie i Katowicach.
Źródło: niezalezna.pl
TK