2 lutego 2018

Polska – USA – Izrael. W pułapce bezalternatywnej polityki

(Fot. MoP)

Pośród tak zwanych spiskowych teorii wiele jest zupełnie  absurdalnych, w niektórych tkwi przysłowiowe ziarno prawdy, inne budzą rozbawienie tylko do momentu aż zaczynają się realizować. Spełnienie głoszonej od lat w prawicowych niszach koncepcji dotyczącej żydowskich roszczeń majątkowych wobec Polski może być dla nas szczególnie kosztowne i nie chodzi tylko o straty materialne.

 

Są w naszym życiu publicznym tematy, których „lepiej” nie poruszać. Niezależnie od rządzącej w danym momencie opcji politycznej, aby móc zaliczać się do obojętne – lewicowego czy prawicowego – głównego nurtu, frakcji ludzi przyzwoitych albo po prostu normalnych, nie należy na przykład mówić nic, co nie jest w smak ogromnie wpływowemu lobby izraelskiemu. Przyjęta powszechnie, nie tylko w naszym kraju definicja strasznego słowa „antysemityzm” wykracza bowiem szeroko poza jego tradycyjne znaczenie. Obejmuje także tych, którzy z jakichkolwiek powodów krytykują Żydów czy państwo Izrael, posyłają w ich stronę niewygodne pytania bądź po prostu z jakichś przyczyn są im niewygodni. Swoją drogą, tylko pogratulować skuteczności tak prowadzonej polityki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tel Awiw (pardon, teraz Jerozolima!) to obiekt szczególnie głębokich westchnień politycznych wybrańców naszego narodu oraz ogółu masowych mediów. Tym większa więc nastała konsternacja, gdy ambasador Izraela Anna Azari podczas uroczystości rocznicowej w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz przypisała Polakom przynajmniej część winy za wojenną zagładę jej rodaków. Nie był to incydent. W tym samym, kłamliwie oskarżycielskim tonie wypowiedział się sam premier Izraela oraz inni politycy tego państwa. Zaraz ruszyła kolejna fala oszczerczych wobec Polski publikacji w mediach całego świata.

 

Wszystko to spowodowało, po początkowym zaskoczeniu, zrozumiały odzew polskiej opinii publicznej. Ta z kolei sprowokowała opublikowanie w piątek przez izraelskie przedstawicielstwo w Warszawie oświadczenia, które dotyczyć ma – według pierwszych jego słów – ​obecnej „fali ataków”.

„Wszelkimi możliwymi kanałami docierały do nas antysemickie wypowiedzi i komentarze, wiele z nich dotknęło bezpośrednio pani ambasador Anny Azari” – pisze ambasada. I dalej: „Do tej pory wstrzymywaliśmy się z reakcją, ale nie możemy dłużej milczeć”. 

 

Jaki jest powód tej utraty cierpliwości? Otóż, we wspomnianym krótkim komunikacie czytamy: „Na Twitterze 1 lutego TVP INFO opublikowało wpis łączący reakcję Izraela na nowelizację ustawy o IPN z kwestią reprywatyzacji. Trudno o bardziej jaskrawy przykład antysemickiego fake newsa”.

 

Alergiczna reakcja placówki dyplomatycznej prowokuje do postawienia pytania o stół i nożyce. W jakże innym świetle wygląda bowiem z dzisiejszej perspektywy niedawna, osobliwa rekonstrukcja rządu i wymiana popularnej premier Beaty Szydło na zaprzyjaźnionego ze światowymi elitami finansowymi obecnego szefa Rady Ministrów. Ten irracjonalny w oczach opinii publicznej manewr niemal dokładnie zbiegł się w czasie z uchwaleniem przez senat Stanów Zjednoczonych „ustawy 447”, która zobowiąże władze największego mocarstwa świata do wspierania żydowskich roszczeń dotyczących pozbawionego spadkobierców mienia ofiar Holokaustu w krajach całego świata. Nie trzeba wybitnych zdolności, by dostrzec, że to Polska jest państwem, którego skutki wcielenia w życie wspomnianej ustawy dotkną szczególnie boleśnie. 

 

Temat ten zasługuje na osobne omówienie. Jak zwrócił uwagę Witold Gadowski na antenie Polskiego Radia 24, problem w postaci wiszących dziś nad nami roszczeń „zawdzięczamy” funkcjonariuszom dawnych komunistycznych służb, którzy w takich miastach jak Warszawa czy Kraków wyłudzali na olbrzymią skalę pożydowskie kamienice, przy co najmniej biernej postawie urzędników samorządowych i sądów. Trudno, żeby nie zwróciło to uwagi jednego z syndykatów działających na arenie międzynarodowej w sposób wybitnie skuteczny – „Przedsiębiorstwa Holokaust” (copyright: Norman Filkenstein).

 

Ustawa 447 jeszcze nie weszła w życie a amerykański Departament Stanu już użył wobec Polski słów, których znaczenia nie sposób nie odczytać jednoznacznie. Nie sposób też ich nie docenić. Nasze państwo ma „przemyśleć” uchwalenie nowelizacji ustawy o IPN, mającej chronić nas przed publikowanymi powszechnie w światowych mediach oszczerczymi oskarżeniami o współudział w zagładzie Żydów. Stawką jest dalsze trwanie sojuszu, na którym obóz Jarosława Kaczyńskiego oparł całą swą politykę zagraniczną, w tym kwestię militarnego bezpieczeństwa. Prezydencki minister sytuację związaną z kryzysem na linii Polska-Izrael ocenił jako „krytyczną”. W tej sytuacji możemy spodziewać się weta Andrzeja Dudy wobec nowelizacji, ale co dalej?

 

Z utęsknieniem wypatrując zręcznych działań władz publicznych w obronie polskiej racji stanu przypominamy sobie, że w wyniku wspomnianej już tutaj przesławnej rekonstrukcji, stery naszej dyplomacji objął przedstawiciel nieformalnej „korporacji Geremka”, czyli żelaznej, odpornej na wszelkie wstrząsy i zawirowania ekipy. Biorąc pod uwagę jej rodowód i dotychczasowe dokonania, nie ma pewności, czy polski patriotyzm to na pewno pozytywne kryterium przynależności do tej grupy.

 

Póki co, premier Netanjahu obściskuje się z prezydentem Rosji. W świat idzie przekaz o niewdzięcznych wobec Armii Czerwonej za wyzwolenie Polakach, którzy wyręczali tajemniczych nazistów-beznarodowców w dręczeniu Żydów. Kontekst agresywnego wystąpienia Tel Awiwu przeciwko naszemu państwu jest aż nadto czytelny. Czy to już nowa Jałta?

 

Roman Motoła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie