19 sierpnia 2019

Homoseksualista w seminarium. Suspendowany ksiądz miał usłyszeć, że to nic takiego

(fot. PixaBay.com / CC0 Creative Commons / Senlay)

Łukasz Kachnowicz, homoseksualista, który postanowił porzucić stan kapłański udzielił obszernego wywiadu dla portalu „Newsweek”. Twierdzi w nim, że wstępując do seminarium nie wiedział o przepisach mówiących by nie przyjmować osób homoseksualnych i nikt też go o to nie pytał. Zaś a w trakcie formacji od ojca duchownego miał usłyszeć, że ma „zielone światło”.

 

„Jak szedłem do seminarium, nawet nie wiedziałem, że jest taki przepis, by nie przyjmować osób homoseksualnych. Ale kiedy przygotowywałem się do święceń do diakonatu, już o nim wiedziałem. I wcale nie miałem zamiaru ukrywać, że jestem gejem. Poszedłem do jednego ojca duchownego, potem do drugiego otwarcie mówiąc, że mam takie doświadczenie. Zapytałem, czy powinienem iść dalej drogą kapłańską. Usłyszałem, że mam zielone światło. Więc poszedłem” – powiedział suspendowany kapłan.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak dodał był gotów żyć w celibacie. Mówił też, że seminaria nie „roją się od gejów”, ale zna księży gejów i „niektórzy walczą o zachowanie czystości, a inni żyją w związkach z mężczyznami”.

 

Pytany wprost czy jest jeszcze księdzem odrzekł: „Ciężkie pytanie. Zależy, od jakiej strony spojrzeć. Bo od mojej nie. Ja powiedziałem mojemu biskupowi wprost, że odchodzę ze stanu kapłańskiego. Oczywiście krytycy powiedzą, że sakramentu nie da się cofnąć, że zawsze będę księdzem. Ale świadomie i z wyboru już nie jestem duchownym”. I czuje się z tym „dobrze”.

 

Kachnowicz opowiedział swoją drogę wyjścia z kapłaństwa, że czekał na okres księżowskich zmian, bo wtedy nikt go nawet nie zauważy. (Dziś suspendowany kapłan bryluje w mediach).

 

Jak mówił,  w seminarium „moje myśli były skupione na przeżywaniu wiary, formacji do kapłaństwa, nie skupiałem się na tym, że jestem gejem”. A o seksualności nikt z seminarzystami nie rozmawiał, podobnie jak o innych problemach. Wspominał też czasy pracy kapłańskiej i homofobiczne wypowiedzi i postawy kapłanów, zarzucając im piętnowanie homoseksualistów (nie oddzielając potępienia grzechów od postawy wobec człowieka). „Mam przyjaciół, znajomych, którzy są gejami i wierzącymi, praktykującymi katolikami. Oni w takim Kościele czują się źle” – mówił.

 

Na sprawę Łukasza Kachnowicza zdecydowanie zareagował ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski:

 

„Co się dzieje w archidiecezji lubelskiej? Obrazek pierwszy – wpis ks. Łukasza Kachnowicza, który wziął sobie roczny urlop. A jego urlop jest bardzo pracowity, bo dwoi się i troi, aby zdążyć z parady na paradę. Szkoda, że ci co go formowali 6 lat, a przez kolejne 9 lat powierzali ważne funkcje, nie chcą teraz za to wziąć odpowiedzialności. Przypuszczam, że to niestety spuścizna po TW. o ps. Filozof, które także w tych sprawach miał odmienne poglądy. Obrazek drugi – kolejna rejterada ks. Alfreda Wierzbickiego w TVN. Vide: wpis @Tomasz Piotr Rzymkowski Dodam, że ks. Wierzbicki w latach 2002-2012 był prorektor Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, czyli formował ks. Kachnowicza i dopuszczał go do święceń kapłańskich. Kółko się zamyka. Oczywiście wspomniana spuścizna jest bardzo trudna, ale abp. Stanisław Budzik nie może jako pasterz uchylać się od podjęcia decyzji. Inna sprawa, że Prymas Tysiąclecia , który też był biskupem lubelskim nawet w czasach terroru komunistycznego miał odwagę. Dodam, że w innych sprawach abp. Budzik miał dużo inwencji, tłamsząc jako biskup pomocniczy lustrację w diecezji tarnowskiej i przymuszając księży do podpisywania listów protestacyjnych przeciwko opisaniu w mojej książce Księża wobec bezpieki niecnych uczynków TW Wiktora, czyli ówczesnego biskupa tarnowskiego, dziś arcybiskupa katowickiego, Wiktora Skworca” – czytamy na jego twitterowym profilu. 

 

Z kolei Tomasz Terlikowski na łamach fronda.pl zatsanawia się ilu jeszcze mężczyzn, którzy – według jasnych przepisów Kościoła – nie powinno być wyświęconych, „dostało zielone światło”. – Ilu gejów, wbrew zakazowi Benedykta XVI,jest teraz księżmi i żyje podwójnym życiem? Ilu głosi nauczanie Kościoła, ale nim nie żyje? I pytania do archidiecezji lubelskiej i jej arcybiskupa, czy teraz już normy wprowadzone przez Benedykta XVI i potwierdzone przez Franciszka w archidiecezji obowiązują, czy wciąż osoby o trwale zakorzenionej skłonności homoseksualnej dostają „zielone światło” i są święcone? – zapytał.

 

Zwrócił też uwagę na problem tego, kto daje owo zielone światło i czy wyciągnięte będą wobec takich osób konsekwencje. „Czy zostanie odsunięty od formacji i skierowany na odpowiednie szkolenia, by zrozumiał swój błąd? I wreszcie, czy arcybiskup ma pewność, że wśród formatorów nie ma osób z podobnych do Łukasza Kachnowicza problemem? To nie są złośliwe pytania. Wynikają one z troski o Kościół, ze świadomości, że homolobby wewnątrz Kościoła jest tylko drugą stroną ideologii LGBT i też niszczy Kościół, tyle, że od wewnątrz”.

 

Warto przypomnieć, że w Kościele katolickim od 2005 roku obowiązuje Instrukcja dotycząca kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń. Instrukcję wydaną za Benedykta XVI potwierdził w roku 2016 Franciszek.

 

Czytamy w niej m.in.:

„W rozeznaniu zdatności do święceń ważne zadanie spoczywa na kierowniku duchowym. Chociaż związany jest tajemnicą, reprezentuje on Kościół na forum wewnętrznym. W swoich rozmowach z kandydatem kierownik duchowy musi szczególnie wskazać na wymogi Kościoła dotyczące czystości kapłańskiej i dojrzałości uczuciowej charakteryzującej kapłana, a także pomóc mu rozeznać, czy posiada konieczne przymioty.[20] Kierownik duchowy ma obowiązek ocenić wszelkie cechy osobowości kandydata i upewnić się, że nie występują u niego zaburzenia natury seksualnej, które są nie do pogodzenia z kapłaństwem. Jeśli kandydat uprawia homoseksualizm albo wykazuje głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne, jego kierownik duchowy, a także spowiednik, ma obowiązek odwieść go w sumieniu od podążania ku święceniom.

 

Nie trzeba tłumaczyć, że sam kandydat ponosi pierwszorzędną odpowiedzialność za swą własną formację.[21] Musi poddać się z zaufaniem rozeznaniu Kościoła, biskupa, który wzywa go do święceń, rektora seminarium, swojego kierownika duchowego i innych wychowawców seminaryjnych, którym biskup lub przełożony wyższy powierzył zadanie formacji przyszłych kapłanów. Byłoby poważną nieuczciwością, gdyby kandydat ukrywał swój własny homoseksualizm, aby podążać, pomimo wszystko, w kierunku święceń. Taka nieszczera postawa nie odpowiada duchowi prawdy, lojalności i dyspozycyjności, który musi cechować osobowość tego, kto uważa, że jest powołany do służby Chrystusowi i Jego Kościołowi w kapłaństwie służebnym”.

 

Źrodło: newsweek.pl, fronda.pl, Twiter

MA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 083 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram