10 września 2012

Kenia, kraj cichego terroru

(Jackson i Damaris Kioko. Fot. Open Doors)

Kenia, licząca 40 milionów ludności, z której aż 33,5 mln to chrześcijanie, rzadko wymieniana jest wśród państw, w których prześladuje się wyznawców Chrystusa. Wkrótce może się to zmienić. Na razie jednak ani mediów, ani światowych mocarstw i ONZ nie interesuje fakt, że ten strategicznie ważny dla stabilizacji, ładu i pokoju w Afryce Wschodniej kraj zanurza się powoli w krwawej wojnie, przybierającej charakter konfliktu religijnego.


 

Wesprzyj nas już teraz!

Dotychczas żyjący ze sobą w pokoju i wzajemnym szacunku wyznawcy dwóch wielkich religii monoteistycznych zaczynają  być sobie obcy i wrodzy. Dzieje się tak za sprawą islamskich fanatyków i terrorystów, którzy nadciągnęli z północnego wschodu, z Somalii i znajdują wsparcie u mieszkańców północnych terenów Kenii, w większości zasiedlonych przez muzułmanów. Kiedy w ubiegłym roku wybuchła klęska głodu w Rogu Afryki, dotykająca przede wszystkim Somalię, tylko nieliczni widzieli w niej początek wojny religijnej, która zainfekuje ten fragment Czarnego Lądu. Wspomniana klęska jest jednak pewną cezurą, przełomem, który dał siłę i wiatr w żagle fanatycznym wyznawcom Allacha. Pomimo prawdziwej plagi niewiele organizacji ruszyło na pomoc umierającym z wyczerpania Somalijczykom, wśród których przeważają dzieci. Tym, którzy odważyli się pospieszyć z odsieczą, skutecznie przeszkadzali somalijscy terroryści z Al Shabaab. Według szacunków ONZ, była to najgorsza klęska humanitarna od 60 lat w Somalii. Jej mieszkańcy, nie mogąc doczekać się wsparcia ze strony rządzących swym państwem (można zapytać: których?; kraj od ponad 20 lat targany jest wojną domową), szukali pomocy w Kenii i Etiopii. Ban Ki-moon, sekretarz generalny ONZ,w swoim liście z lipca 2011 r. napisał: Należy także dostrzec działania Kenii i Etiopii, które nie zamknęły swych granic, a przecież same muszą borykać się z własnymi ogromnymi wyzwaniami. Największy obóz dla uchodźców na świecie – Dadaab [położony na terenie Kenii – przyp. TMK], w którym znajduje się 380 tys. uchodźców, jest już obecnie niebezpiecznie przeludniony, a wiele tysięcy ludzi czeka, by tam się dostać. Do obozu dla uchodźców w Dolo Ado w sąsiadującej Etiopii przybywa 2000 ludzi dziennie. Obóz ten także usiłuje nadążyć z przyjmowaniem kolejnych uchodźców. Taka sytuacja potęguje kryzys żywnościowy, którego doświadcza 7 milionów Kenijczyków i Etiopczyków. Także w Dżibuti i Erytrei dziesiątki tysięcy ludzi potrzebuje pomocy.

 

Cena za pomoc

Niestety, zarówno Kenia, jak i Etiopia zapłaciły wysoką cenę za pomoc uchodźcom. W obu krajach wzrósł od tego czasu islamski fundamentalizm. Wraz z falą głodujących Somalijczyków pojawili się muzułmańscy fanatycy. Stworzyli swoje bazy wzdłuż całej granicy somalijsko-kenijskiej i do dziś bezkarnie ją przekraczają. Od października ubiegłego roku w Kenii dochodzi do bardzo licznych porwań oraz ataków z użyciem broni palnej, granatów i bomb. Wówczas to bowiem kenijski rząd wysłał żołnierzy na granicę z Somalią, aby tam zwalczali zainstalowane przyczółki islamistów. Operacja nosi nazwę „Linda Nchi” i jest wymierzona w milicję Al Shabaab. Jeden z chrześcijańskich przywódców poinformował organizację Open Doors, że jego wspólnota zmniejszyła się o prawie o połowę w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Jest to częściowo spowodowane ucieczką chrześcijan z zagrożonych wojną obszarów. Milicja islamska na rządową ofensywę zareagowała zwiększeniem ataków na całej długości granicy. Bierze na cel nie tylko obozy wojskowe, ale uderza też w nie-muzułmanów, dopuszczając się uprowadzeń kenijskich cywilów, którzy zostają zakładnikami uwięzionymi wewnątrz Somalii.

 

Islamska międzynarodówka

Tak jak Al Shabaab nie jest wyłącznie problemem somalijskim, tak również musimy pamiętać, że obecnie islamski terroryzm przybrał oblicze międzynarodówki. Od niedawna ugrupowanie to stanowi już zbrojne skrzydło Al Kaidy w tej strategicznej części Afryki – jak nigeryjska Boko Haram, a na północy kontynentu algierskie AQIM – jest jedną z głów tej hydry zła, szerzącej cywilizację śmierci i zagłady. Wymienione organizacje mają ten sam cel, jakim jest prowadzenie bezkompromisowego, krwawego dżihadu, eksterminacja chrześcijan, wprowadzenie rządów prawa szariatu i utworzenie panislamskiego, sunnickiego kalifatu. Czy dopiero zagrożenia zamachami na hotele i kurorty, które mogą dotknąć białych turystów, sytych ludzi Zachodu, otworzą oczy decydentom i wielkim tego świata, zanim stanie się za późno na jakąkolwiek reakcję? To od zdecydowanych działań międzynarodowej społeczności, która powinna wspierać rząd Kenii w walce z islamskimi bandytami, zależeć będzie pokój, a także przyszłość Kościoła i chrześcijaństwa nie tylko w tym kraju, ale też w całym regionie Czarnego Lądu.

 

Oblicza prześladowań

Chciałbym podzielić się z Czytelnikami PCh24.pl kilkoma przykładami ostatnich ataków na wyznawców Chrystusa. Informacje dostarczają bezpośredni świadkowie wydarzeń za pośrednictwem międzynarodowego dzieła chrześcijańskiego Open Doors.

Fakty te ukazują zasadniczo cztery istotne perspektywy tego samego zagadnienia, czyli prześladowań chrześcijan w Kenii:

 

– Po pierwsze, aktywność terrorystów przybyłych na obszar Kenii z Somalii.

– Po drugie, działalność fundamentalistów islamskich pochodzących z Kenii, którzy tworzą swoją strefę wpływów w porozumieniu z Al Shabaab lub konkurując z nią o potencjalnych zwolenników.

– Po trzecie, tragiczny efekt mów i kazań nienawiści, których źródłem są duchowni islamscy.

– Po czwarte, sfera dyskryminacji chrześcijan na północnych obszarach Kenii, gdzie większość stanowią muzułmanie.

 

Terror za aprobatą „umiarkowanych” muzułmanów

Spotkanie zorganizowane 31 marca br. przez pastorów z Mtwapa zgromadziło pół tysiąca chrześcijan szesnastu różnych wyznań w Kandara w powiecie Kilifi, około 16 km od Mombasy. Zaczęło się ono w piątek i miało trwać do niedzieli, lecz na przeszkodzie stanął atak islamistów. W wyniku obrażeń, po wybuchu granatu rzuconego przez islamskich ekstremistów, zmarł ośmioletni chłopiec i jedna kobieta, 30 osób zostało rannych. W tym wydarzeniu, oprócz jego brutalności i tragedii, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie na reakcję wspólnoty muzułmanów. Otóż, około 300 metrów od chrześcijańskiego spotkania ewangelizacyjnego odbywało się przez cały tydzień muzułmańskie zgromadzenie i nie zostało ono przerwane nawet po zamachu.

 

Terroryści zabijają bezkarnie

1 lipca w kenijskim miasteczku Garissa co najmniej 17 osób zginęło, a 66 zostało rannych, gdy uzbrojeni napastnicy wtargnęli do budynku Krajowego Kościoła Afryki (ang. AIC) oraz świątyni katolickiej, strzelając do wiernych z broni palnej oraz rzucając granatami w wiernych obecnych na modlitwie. Wśród ofiar jest dwóch policjantów strzegących świątyń. Naoczni świadkowie poinformowali, że napastnicy zbliżyli się do kościoła AIC, zabili funkcjonariuszy, zabrali ich broń, a następnie otworzyli ogień do wiernych. Kiedy uczestnicy nabożeństwa zorientowali się, co się dzieje, próbowali zbiec. Wielu zostało zastrzelonych podczas ucieczki. Terroryści wrzucili do kościoła co najmniej cztery granaty, z których dwa wybuchły. W przypadku zaś napaści na świątynię katolicką agresorzy najprawdopodobniej przeskoczyli ogrodzenie i zaczęli strzelać do ludzi stojących wokoło. Zanim napastnicy zbiegli, uśmiercili trzy osoby. Świadkowie byli głęboko wstrząśnięci krwawym żniwem ataków.

 

„Spalić wszystkich chrześcijan”

8 maja, kiedy dwaj pastorzy: Benjamin Juma z Kościoła Baptystycznego – Nyali, i Jackson Kioko z Kościoła Melchizedek, planowali zorganizowanie wspólnej krucjaty ewangelizacyjnej w Jomvu Mombasa, nie wiedzieli, że jest to ich ostatni dzień życia. W kilka sekund zostali otoczeni przez tłum, który nagle zaczął ich bezpodstawnie oskarżać o kradzież. Obaj mężczyźni zostali spaleni żywcem. Kiedy żona Benjamina, Gladys Juma, otrzymała informacje o brutalnej śmierci męża, nie chciała w to uwierzyć. Wszystko brzmiało absurdalnie. Chrześcijanie tłumaczyli motłochowi, że nie są żadnymi złodziejami, ale nikt ich nie słuchał. Gladys Juma powiedziała: Sprawcy morderstwa mieli wszystkie niezbędne informacje na ich temat. Nikt nawet nie pofatygował się, by je potwierdzić. Po prostu ich spalili! Nie wiem, czego oni użyli, czy była to benzyna, czy cokolwiek innego, ale nie można było rozróżnić części ciała, były tylko zwęglone resztki! Z kolei wdowa po Jacksonie Kioko, Damaris, stwierdziła: Gdy spalili Jacksona, zniszczyli jednocześnie całą moją przyszłość. Byliśmy dopiero 10 dni po ślubie. 29-letnia kobieta pogrążona jest w traumie. Jackson i Damaris zaręczyli się przed rokiem. Wstępne raporty wskazywały, że ten barbarzyński akt wydaje się być czymś więcej niż tylko przypadkiem tragicznego błędu dotyczącego tożsamości.

 

Dyskryminacja w pracy

Mieszkańcy północnej Kenii są obecnie bardzo wrogo nastawieni do chrześcijan, którzy doświadczają m.in. ukrytego prześladowania w miejscach swego zatrudnienia, np. w postaci sfabrykowanych, skierowanych przeciwko nim donosów do przełożonych. Muzułmańscy współpracownicy dyskryminują i izolują chrześcijan z powodu ich wiary w Chrystusa. Minimum pięciu nauczycieli z różnych szkół w okolicy zostało wysłanych na przymusowe urlopy, a wielu pracowników przenoszonych jest na gorsze stanowiska. Muzułmanie stale monitorują osoby osiedlające się na ich obszarze, utrudniając życie chrześcijanom. Stwarza to bardzo trudną sytuację dla poszkodowanych, ponieważ trudno jest im dochodzić swoich praw pośród ogólnej atmosfery dyskryminacji. Ci zaś, którzy zgłaszają niesprawiedliwe traktowanie, spotykają się z brakiem akceptacji, ostracyzmem i ryzykują zwolnienie z pracy. – To jest bardzo zniechęcające, módlcie się za nas! Potrzebujemy waszej modlitwy – apeluje jeden z informatorów. – Prosimy szczególnie o modlitwę za jednego chrześcijańskiego nauczyciela, który obecnie musi żyć w ukryciu po otrzymaniu pogróżek. Chcą go zabić, ponieważ dopatrzył się nieprawidłowości przy egzaminach i oszustwa dokonanego przez uczniów z jego szkoły. Mieszkańcy obszaru zaatakowali go, żeby nie doprowadził do unieważnienia wyników tych uczniów przez Ministerstwo Edukacji.

 

Powyższe przykłady można mnożyć. Napięcie jest potężne, a skala nienawiści poważna. Czy akty antychrześcijańskiego barbarzyństwa będą potraktowane odpowiedzialnie przez społeczność międzynarodową i wielkich tego świata, czy zostaną znowu przez nich zredukowane do poziomu zwykłych incydentów, jakie na co dzień targają Czarnym Lądem?

 

Tomasz M. Korczyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie