26 maja 2019

Homo-lewica nad progiem. Sukces antychrześcijańskiej socjotechniki

(Fot. Daniel Gnap / FORUM)

Wylansowany na nowoczesnego Europejczyka homoaktywista Robert Biedroń entuzjastycznie podchodzi do wyniku uzyskanego przez jego partię – dzięki przekroczeniu progu wyborczego na poważnie zaistniała bowiem w polskiej polityce. Warto pamiętać, że media i zamawiane przez nie sondaże pompowały Wiosnę w sposób obrzydliwie nachalny i osiągnęły swój cel (mimo iż niektórzy hurra-homo-optymiści liczyli nie na sześć, ale na kilkanaście procent). Wszystko to, odbyło się przy niemałym współudziale… telewizji publicznej.

 

Najważniejszą wiadomością ogłoszoną po zakończeniu ciszy wyborczej nie jest zwycięstwo PiS nad Koalicją Europejską, bo – umówmy się – to które z tych ugrupowań wprowadzi dwóch europosłów więcej nie czyni wielkiej różnicy. Wiadomością jest wejście do gry homo-lewicy oraz (jak się wydaje) porażka pisosceptycznej prawicy (wynik pod progiem wyborczym).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sytuacja obu tych sił różni się jednak znacząco – Konfederacja była omijana niemal przez wszystkie media, ewentualnie ostro w nich atakowana. Co innego Wiosna i jej lider Robert Biedroń. Nie trudno było bowiem wyczuć, że promowanie Biedronia trwa w najlepsze od momentu, gdy został prezydentem Słupska.

 

Efekty profesjonalnych, drogich sesji zdjęciowych zdobiły największe czasopisma i portale internetowe od co najmniej dwóch lat. Biedroń co chwila udzielał wywiadów, w których wyznawał, że zewsząd jest namawiany aby wejść z powrotem do ogólnopolskiej polityki. Homoaktywista hamletyzował, deklarował jak bardzo zakochany jest w mieście, którym rządził, by jednocześnie na boku już realizować plan wymyślony przez kogoś innego.

 

Tak powstała Wiosna. Partia, której lider, zdeklarowany homoseksualista (na listy wyborcze wprowadził swojego „partnera” za co inni zostaliby zlinczowani), zapowiadał przeoranie polskości jaką znamy. A media – zupełnie jakby czerpały z tego jakąś materialną korzyść – usilnie lansowały ugrupowanie ludzi kompletnie nieznanych, niecieszących się żadną popularnością, wykazujących się wyłącznie atakowaniem tego co uznajemy za polskie.

 

Jaki efekt przyniósł ów lans? Oprócz wyborczego wyniku Wiosny, który na poważnie wprowadza ją do głównego nurtu polityki, łeb podniosły antychrześcijańskie hydry, do tej pory niepozwalające sobie na aż tak ordynarne ataki na Kościół i polskość. Tegoroczne liczne homo-profanacje i przyspieszenie homo-propagandy stanowią również efekt lansowania haseł Biedronia – znanego głównie z tego, że jest homoseksualistą, choćby stroił się dziś w piórka eksperta od wszystkiego.

 

O ile mocarze tego świata chcieliby widzieć Wiosnę na europejskich salonach oraz u władzy w Polsce i nikogo nie powinno dziwić, że sprzyjające im media będą uprawiać wiosenną propagandę, o tyle wstydem powinna okryć się TVP. Telewizja, która tak bardzo zakochała się w rządzie, że postanowiła nachalnie promować Biedronia i jego ekipę (a więc i ich haniebne postulaty) byle tylko uszczknąć punktów Koalicji Europejskiej (która w pewnym momencie zaczęła ścigać się z Wiosną o fotel lidera w promocji dewiacji).

 

Jednocześnie ta sama telewizja totalnie zamilczała kandydatów Konfederacji, gdyż ci – nigdy nie podnoszący tematów antykościelnych, a wręcz stanowczo atakujący lewicowców – mogli zabrać część głosów, na które polował PiS. Mimo tego – jeśli pierwsze sondaże się potwierdzą i Konfederaci zdobędą podobną ilość głosów co ludzie Biedronia – okaże się iż można to uczynić wbrew nachalnej propagandzie będącej jednocześnie machiną milczenia. Wystarczy głośno powoływać się na tradycję, bronić polskości, Kościoła i wolności. Ale nie wystarczyło to by przekroczyć próg wyborczy – choć zabrakło niewiele. 

 

Polska jest dziś bardzo podzielona – wskazują na to mapki powyborcze publikowane po kolejnych wyborach już od lat. Od lat trwa jednak również ordynarna propaganda antypolska, dziś szczególnie objawiająca się jako kampania antykościelna z jednej strony, z drugiej zaś strony propaganda partii okrągłostołowych, również tych nazywających siebie prawicowymi. Obie te siły mają swoje ogromne tuby propagandowe, mimo tego od pewnego czasu do głównego nurtu udaje się dostać tym, którzy głoszą hasła antysystemowe, niepodobające się ani na lewicy, ani na koncesjonowanej prawicy.

 

Teraz obie te medialne potęgi wylansowały partię Biedronia, która może stać się języczkiem u wagi w wyborach na jesieni, ale która bez względu na wynik kolejnych wyborów będzie zatruwać polskie życie publiczne nową, agresywną falą homo-propagandy. A swój udział w ich wypromowaniu będą już zawsze mieli ci, którzy odpowiadają dziś za kształt mediów publicznych.

 

Niestety.

 

 

 

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie