Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych ma otworzyć drogę do wartego 8 mld dol. kontraktu na lądową broń rakietową dalekiego zasięgu. Tarcza określana jest kryptonimem Homar.
MON planuje zamówić system HIMARS już od co najmniej roku. Broń wystrzeliwuje rakiety ziemia-ziemia na odległość nawet 300 km.
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe system rakietowy nie zostanie zamówiony z offsetem, lecz armia kupi go „z półki”. To oznacza, że polskim firmom nie zostanie powierzona produkcja i integracja broni.
Taka procedura budzi zaskoczenie, dlatego że plany były inne. Zarówno poprzedni jak i obecny szef MON podkreślali bowiem, że zakup oręża powinien stymulować także rodzime inwestycje i pozyskiwać nowe zdolności produkcyjne. A polskim fabrykom zbrojeniowym szczególnie zależy obecnie na rozwijaniu technologii rakietowych.
Jednak przyjęta przez MON procedura zakupu systemu HIMARS jest nie tylko tańsza, ale i szybsza. – Celem MON jest przede wszystkim terminowa dostawa sprzętu i zapewnienie zdolności bojowych Wojsk Rakietowych i Artylerii – stwierdził resort obrony.
Eksperci nie mają wątpliwości, iż zakup systemu HIMARS ma stanowić polską odpowiedź na rosyjskie Iskandery. Oręż, który chcą kupić Polacy, jest dobrze znany i rozpowszechniony w krajach NATO. To wielowariantowa broń o maksymalnym zasięgu ok. 300 km.
Źródło: rp.pl
ged