Rozmowy króla Filipa VI z liderami partii politycznych o sformowaniu większościowej koalicji rządzącej w Hiszpanii nie przyniosły oczekiwanych efektów. Z braku szans na wybór premiera z wymaganą większością w parlamencie w Hiszpanii, odbędą się czwarte już od 2015 roku wybory deputowanych. Z aktualnych sondaży wynika, że także po nich trudno będzie stworzyć rząd z poparciem wymaganej większości w Kortezach Generalnych.
Zakończone fiaskiem dwudniowe negocjacje króla Hiszpanii Filipa VI Burbona z 15 liderami i szefami największych partii, reprezentowanych w Kortezach Generalnych, oznaczają, że obywatele Królestwa Hiszpanii najprawdopodobniej 10 listopada znów pójdą do urn wyborczych. Będą to czwarte wybory w ciągu ostatnich czterech lat i drugie w tym roku.
Wesprzyj nas już teraz!
W maju 2018 roku lewica zgłosiła wniosek o odwołanie rządu Mariano Rajoya z Partii Ludowej. Inicjatorzy dymisji Rajoya przejęli władzę a premierem został Pedro Sanchez z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, który stanął na czele rządu mniejszościowego.
Decyzja Sancheza o niezawieraniu sojuszy i koalicji skutkowała przyspieszonymi wyborami w kwietniu tego roku, które dały HSPR lepszy wynik, ale nadal niewystarczający do zebrania większości w parlamencie. Informacja o nowych wyborach pojawiła się po tym, jak ogłoszono fiasko rozmów koalicyjnych między socjalistami Sancheza a bliską im ideowo lewicową partią Unidas Podemos.
Przewidywane na 10 listopada kolejne przyspieszone wybory przyniosą prawdopodobnie poprawienie stanu posiadania przez socjalistów, ale nadal nie będą mieć oni samodzielnej większości w Kortezach Generalnych. Możliwe jest więc pogłębienie się kryzysu parlamentarnego, który uniemożliwia przeprowadzenie niezbędnych reform w państwie.
Źródła: Eurointegration.com.ua, Euractiv.pl
JB