28 kwietnia 2016

Zbrodnia bez kary, czyli pozorna ochrona życia

(Fot Artur Hojny/FORUM )

Jeśli postulat niekarania kobiet za doprowadzenie do zabicia własnego dziecka zostanie zrealizowany, sprowadzi ideę pełnej ochrony życia ludzkiego do fikcji. Powinny zdać sobie z tego sprawę organizacje i instytucje pro-life powstrzymujące się od poparcia obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy aborcyjnej.

 

„Odstąpmy od karania sprawców śmiertelnych wypadków spowodowanych pod wpływem alkoholu i narkotyków!” Czy taki postulat zyskałby społeczny aplauz? Może miałby szansę na poparcie ze strony stowarzyszeń działających na rzecz ofiar nieodpowiedzialności niektórych kierowców? Absurd? Zastanówmy się. Człowiek siadający za kółkiem na tak zwanym podwójnym gazie, albo po sesji amfetaminowej traktuje często swoje uliczne rajdy jak rozrywkę. Gdyby zawczasu pomyślał, że jego „jazda bez trzymanki” przyniesie komuś śmierć, może do tragedii by nie doszło. Trauma dopada go jednak już po fakcie, na trzeźwo. Nie wiadomo, czy i jak to uniesie, na pewno to wydarzenie zostanie z nim do końca życia. Czy nie jest on największą – po tych śmiertelnych – ofiarą wypadku? Przecież już sam się ukarał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dokładnie taką logiką kierują się zwolennicy prawnego zagwarantowania, że kobieta dopuszczająca się zabicia własnego dziecka w żadnym przypadku nie będzie skazana. Niezależnie od okoliczności zdarzenia, które – w myśl obywatelskiego projektu ustawy – rozpatrywać miałby sąd dysponujący opcją odstąpienia od wymierzenia dzieciobójczyni wyroku.

 

Z góry zakładając abolicję dla matek państwo pozbawi się wychowawczego oddziaływania poprzez stanowione prawo. Jedną z najważniejszych funkcji sankcji karnej jest przecież prewencja – niejeden potencjalny złodziej czy morderca odstąpi od swojego zamiaru wiedząc, że za jego realizację spotka go nieuchronna i surowa kara.

 

Pewna działaczka feministyczna, znana też jako córka sławniejszego ojca, w grudniu 2013 roku oznajmiła publicznie, iż w imię prawa kobiet do „wolnego wyboru” dokona tzw. aborcji w wigilię Bożego Narodzenia. – Myśli pan, że ja mam zły stosunek do tego czegoś? – mówiła o własnym dziecku Katarzyna B. – Ja chcę, by kobieta, która nie chce urodzić, mogła podjąć decyzję – wskazywała.

 

Jeśli postulat niektórych środowisk pro-life zostanie spełniony, osoba tak ostentacyjnie obnosząca się ze swoimi morderczymi planami, bądź czynami będzie w świetle prawa niewinna. Podobnie jak cyniczna, bezduszna hedonistka traktująca niczym splunięcie pozbawienie życia owocu swoich zabaw seksualnych. Będą „niewinne” na równi z pozostawioną samą sobie, zastraszoną czy zmanipulowaną matką. Czy rozróżnianie takich przypadków nie powinno być właśnie zadaniem sądu?

 

Trudno powiedzieć, na czym polegać ma „pełna ochrona życia”, za którą opowiadają się środowiska nawołujące do abolicji matek-aborcjonistek. Te ostatnie, aby pozbawić swoje dzieci szansy przyjścia na świat nie potrzebują dzisiaj jakichkolwiek pomocników – ani ginekologa, ani sztabu pielęgniarek. Wystarczy, że zamówią, na przykład za granicą, środki wczesnoporonne i same je sobie zaaplikują. Co je powstrzyma w sytuacji gwarantowanej prawem bezkarności?

 

Kilka znaczących stowarzyszeń obrońców życia, zamiast jednoznacznie poprzeć projekt i wzmocnić tym samym szansę na jego przyjęcie, odcina się od jednego z zasadniczych założeń nowelizacji. Chodzi w niej przecież głównie o nadanie bezbronnemu, ludzkiemu istnieniu wyższej rangi niż racji psychicznego komfortu silniejszych.

 

Na wieść o takich deklaracjach ze strony potencjalnych przeciwników zacierają już ręce osobnicy zarabiający krocie na produkcji i handlu wspomnianymi wyżej środkami kłamliwie nazywanymi „antykoncepcją awaryjną”. To oni zyskają przede wszystkim na całkowitym wyjęciu matek spod odpowiedzialności karnej. Przemysł aborcyjny ze szpitalnych sal przeniesie się do internetu. Póki to możliwe, warto pomyśleć o konsekwencjach zamiast poniewczasie płakać nad rozlaną krwią najmniejszych.

 

Roman Motoła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie