14 grudnia 2016

Historia histerii

(fot. Krzysztof Zuczkowski / FORUM )

Wokół inicjatywy ustawodawczej „Stop aborcji” narosło wiele mitów opartych na kłamstwach. Kto rozpowszechniał kłamstwa i komu zależało na dezinformacji milionów Polaków?

 

Przeciwnicy ochrony życia rzadko krytykowali rzeczywistą treść inicjatywy „Stop aborcji”. Częściej powtarzali zaskakujące kłamstwa, które nie miały nic wspólnego z faktycznym brzmieniem projektu. Analiza rozwoju tych nieprawd na przestrzeni kolejnych miesięcy pokazuje, że akcja dezinformacyjna została przeprowadzona przez skrajną lewicę i została bardzo systematycznie zaplanowana. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

14 marca złożono zawiadomienie o zawiązaniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”, pod koniec marca rozpoczęto zbiórkę podpisów. W marcu doniesienia medialne opisywały rzeczywisty kształt proponowanej ustawy – wyjątkiem był jedynie artykuł p. Tadeusza Jasińskiego z Tygodnika NIE w którym autor sugeruje, jakoby „nikogo nie obchodziło, czy nosicielka potomstwa poród przeżyje” oraz materiał w Faktach TVN wyemitowany 22 marca, zestawiający ze sobą obywatelski projekt „Stop aborcji” i petycję Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia „Kochamy każde dziecko”, sugerujący, jakoby ten pierwszy uniemożliwiał ratowanie życia matki.

 

Prawdziwą burzę w mediach społecznościowych rozpętał wpis pani Oliwii Piotrowskiej zamieszczony na Facebooku, w którym w mocnych słowach przedstawiła własną interpretację ustawy „Stop aborcji” i pełnym emocji językiem przekonuje, jakoby wejście w życie proponowanych przepisów stanowiło olbrzymie niebezpieczeństwo, oznaczało koniec badań prenatalnych, wtrącanie do więzienia za poronienie, doprowadzanie do sytuacji, w których umiera dziecko i matka, nazywa projekt nieludzkim i barbarzyńskim. Wpis udostępniło niemal 28 tysięcy osób, dotarł również do mainstreamowych mediów (np. „Newsweek” nazwał rzeczony wpis „analizą” i poświęcił mu osobny artykuł).

 

Kim jest autorka, pani Oliwia Piotrowska? To absolwentka Politechniki Gdańskiej, PR-owiec i dziennikarka. Od 2007 roku zatrudniona w Mediach Regionalnych, a po fuzji z Polskapresse w 2014 roku – w Polska Press Grupie. Deklaruje się jako feministka. Już w 2006 i 2007 roku, przy okazji ówczesnej ofensywy antyaborcyjnej, manifestowała swoją aprobatę dla zabijania dzieci nienarodzonych: „setki kobiet przecierają oczy ze zdumienia, słysząc propozycję zaostrzenia (rzekomo kompromisowej) ustawy antyaborcyjnej, która pozwala na usunięcie ciąży będącej wynikiem gwałtu czy zagrażającej życiu i zdrowiu kobiety. Z drugiej zaś mężczyźni – księża, posłowie, premierzy – traktują przedstawicielki płci żeńskiej jak plemienną własność, inkubator do podnoszenia przyrostu naturalnego. W retoryce IV RP kobiety równa się matki, czytaj: wzniosłe delikatne istoty stworzone w celu płodzenia i rodzenia aniołków bożych. Bylebyśmy rodziły – nawet jeśli to zagraża naszemu życiu, bo po porodzie możemy sobie umierać. […] Kobiety na ogół buntują się przeciwko sprowadzaniu ich do roli inkubatora, zatem prawdopodobnie niejedno jeszcze usłyszymy o negatywnym wpływie zapobiegania ciąży na relacje zachodzące w rodzinach”.

 

„Niedobrze mi się robi na widok laurek i tulipanów. Jeszcze gorzej, gdy w gazetach widzę peany na cześć uduchowionej i pięknej kobiecości […] Kobiety zmusza się do seksu bez zabezpieczeń, przez co, wbrew swojej woli, narażone są na niechciane ciąże i choroby. Zabiera się nam prawa do decydowania o własnej dzietności, najpierw bagatelizując edukację seksualną, potem odmawiając skutecznej i dostępnej antykoncepcji, wreszcie zmuszając nas do rodzenia dzieci nawet kosztem naszego życia” .

 

W 2008 roku przejawiała już otwarcie niechęć do katolicyzmu – utrwalona została jej relacja z koncertu na festiwalu „Alternatywna Twierdza” w Kłodzku 12 lipca 2008 roku, który ostatecznie został odwołany. Piotrowska z upodobaniem cytowała wówczas opinie o „moherowych bojówkach” i wyśmiewała tamtejszych katolików, z burmistrzem na czele, którzy doprowadzili do odwołania koncertu. 1 marca 2015 roku to właśnie ona jako jedna z pierwszych udostępniła na Facebooku zdjęcie billboardu katolickiej akcji pt. „Konkubinat to grzech” z prześmiewczym komentarzem.

 

Jak łatwo zauważyć, pani Oliwia Piotrowska z prawem ma niewiele wspólnego – znacznie bliższe związki łączą ją z aborcyjną ideologią.

 

1 kwietnia portal Gazeta.pl publikuje artykuł Wiktorii Beczek pt. „Zabójca prenatalny powoduje śmierć dziecka poczętego. Co jest w ustawie o zakazie aborcji?”, w którym pojawiają się sugestie jakoby badania prenatalne miały zostać w znacznym stopniu ograniczone. Zasygnalizowane zostaje też, że ustawa ograniczy procedury  in vitro.

 

2 kwietnia w dzienniku „Fakt” pojawił się artykuł Hanny Sidorskiej pt. „Polska jak Salwador. Za poronienie do więzienia” (później tytuł zmieniony na: „Kuriozalny zapis w ustawie. PiS nie poprze katolików?”), w którym pojawiają się informacje już ewidentnie nieprawdziwe: „Autorzy projektu nie ograniczyli się wyłącznie do całkowitego zakazu aborcji – także w przypadku ciąży pozamacicznej, stanowiącej zagrożenie dla zdrowia i życia matki. Działacze pro-life chcą również karać kobiety, u których doszło do poronienia z winy kobiety […] przepisy stawiają kobietę, która poroniła, w pozycji potencjalnej sprawczyni”. Z treści wywiadu wynika, że dużą część nieprawdziwych informacji (a także m.in. błędne nawiązanie do próby nowelizacji Konstytucji z 2006 roku, gdzie fakty są zupełnie pomieszane) autorka pozyskała w rozmowie z Agnieszką Grzybek, działaczką feministyczną. Właśnie ona jako pierwsza użyła porównania przepisów projektu do obecnego porządku prawnego w Salwadorze.

 

Początek kwietnia to również pierwsze protesty uliczne organizowane pod hasłem „Nie dla torturowania kobiet” przez Partię Razem. Demonstracje odbyły się w większych miastach Polski, ale i zagranicą – w Berlinie, w Paryżu… Oprócz lokalnych grup Partii Razem zaangażowali się również celebryci – modelka Anja Rubik solidaryzowała się z „dziewuchami” w Paryżu, prezenterka telewizyjna Dorota Wellmann chciała „decydować o swojej macicy”, aktorka Maja Ostaszewska przekonywała, że kobiety będą umierać, chore i niediagnozowane. Pojawiają się sugestie, że w projekcie „kobieta, która poroni, jest przesłuchiwana przez prokuratora, a badania prenatalne są w praktyce nielegalne”.

 

Kłamstwa zaczęły wychodzić poza sferę mediów i wkroczyły do Kościoła. 3 kwietnia odbyła się słynna ustawka feministek w warszawskim Kościele św. Anny – kilka osób (pod czujnym okiem wcześniej już obecnych kamer) wyszło z kościoła w trakcie odczytywania komunikatu Prezydium KEP wyrażającego poparcie dla pełnej ochrony życia ludzkiego. W świat poszła wieść, że „kobiety” są oburzone stanowiskiem Kościoła dotyczącym aborcji.

 

„Analizy” projektu podjęła się również prawnik Monika Płatek, powszechnie znana ze swoich skrajnie lewicowych poglądów, zwolenniczka „praw kobiet” rozumianych jako prawo do aborcji, itp.

 

Ofiarą kłamstw i manipulacji padł nie tylko projekt ustawy, ale i organizacje za nim stojące. Konferencje naukowe organizowane przez Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris były oprotestowywane lub odwoływane. Jedna z organizacji stojąca za protestami  to Uniwersytet Zaangażowany, który z okazji tzw. „czarnego protestu” śpiewał razem z Warszawskim Chórem Rewolucyjnym „Warszawianka” pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego. Uniwersytet Zaangażowany to nieformalna grupa powstała w zeszłym roku przy okazji protestu przeciwko zmianie Regulaminu Studiów Uniwersytetu Warszawskiego. Choć oficjalnie odżegnuje się od wszelkich konotacji politycznych, tajemnicą poliszynela jest to, że większość działaczy to jednocześnie sympatycy i członkowie Partii Razem i marksistowskiej Pracowniczej Demokracji.

 

22 września politycy podczas sejmowej debaty i pierwszego czytania projektu bez mrugnięcia okiem powtarzali kłamstwa obecne w debacie publicznej. Z ust posłów Nowoczesnej i PO padały populistyczne hasła o „ciąży prowadzonej przez prokuratora”, ustawie, która rzekomo chroni gwałcicieli, zakończeniu diagnostyki prenatalnej i traktowaniu kobiet jak przestępców (Joanna Mucha, PO) czy o tym, że w przypadku zagrożenia życia kobiety będzie ona wtrącana do więzienia (Joanna Scheuring-Wielgus, Nowoczesna).

 

Apogeum kłamstw i mobilizacji środowisk aborcyjnych to tzw. „czarny protest” 3 października, zorganizowany po pierwszym czytaniu projektu i skierowaniu go do prac w komisji. Na ulice wyszły tysiące ubranych na czarno osób, trzymających w rękach wulgarne transparenty i wykrzykujących proaborcyjne treści.

 

Przekaz medialny był jasny – czarny protest to protest oburzonych kobiet. Wszystkich.

 

Z czego wynikała dezinformacja? Czy wynikała ona ze znikomej wiedzy prawnej i spojrzenia na proponowaną ustawę w oderwaniu od całości systemu prawnego? Z dnia na dzień okazało się, że na nic zda się wykształcenie prawnicze wobec dziennikarskich mniemań i interpretacji, że każdy posiada specjalistyczną wiedzę z zakresu prawa karnego.

 

W dobie Internetu dostęp do informacji i zwykłych kłamstw jest nieograniczony, a portal Facebook daje złudzenie kontaktu z głosem ludu – głosem prawdziwym i wolnym od medialnych manipulacji. Zapominamy jednak, że Facebook to medium jak każde inne, medium, które posiada właściciela i zespół pracowników, którzy mogą dokonywać selekcji treści, które do nas docierają. Posty Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris w samym środku medialnej zawieruchy wokół inicjatywy ustawodawczej miały bardzo mały zasięg w porównaniu do wiadomości wątpliwej jakości, którymi zasypywani byli użytkownicy portalu Facebook i odbiorcy mediów głównego nurtu.

 

Kilka dni po opartym na dezinformacji „czarnym proteście” do sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka wpłynął wniosek o odrzucenie projektu ustawy. Już po kilkunastu godzinach Sejm odrzucił projekt.

 

„Jest moc!” – komentują wulgarne hasła i przerażające wystąpienia młode dziewczyny i kobiety. Bez wątpienia „jest moc”. Pytanie tylko, skąd ona pochodzi.

 

Katarzyna Zych, Nikodem Bernaciak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie