19 września 2016

Hipokryzja Zachodu przeszkadza rozwiązać konflikty na Bliskim Wschodzie

(Valery Sharifulin/TASS )

W tym momencie, gdy potrzebujemy radykalnych rozwiązań, Zachód nie może sobie na nie pozwolić, ponieważ ma ręce związane ideologią praw człowieka. Praw, które zastąpiły Dekalog i stały się dla Zachodu nową religią – mówi dr George Yacoub, wykładowca w Katedrze Arabistyki i Islamistyki na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Nieustannie napływająca do Europy rzesza migrantów zachwiała rzeczywistością na naszym kontynencie. Jako receptę na uzdrowienie takiego stanu rzeczy proponuje się najczęściej przyjmowanie chrześcijańskich uchodźców z krajów takich jak Syria, ale po wcześniejszym ustaleniu tożsamości i wyznania. Inną propozycją jest ogólnie ujęta pomoc, której należałoby udzielić „na miejscu”, czyli w krajach objętych wojną. Czy rozwiązania, o których słyszymy, są w ogóle realne i warte rozpatrzenia?

Zawsze można rozpoznać, czy ktoś jest syryjskim chrześcijaninem, i to z bardzo małym marginesem błędu. To możliwe nawet przy założeniu, że przybysz nie ma ze sobą żadnego dokumentu i wcale nie nadzwyczaj trudne. Wystarczy wyznaczyć kilku specjalistów, przygotować odpowiedni test, przeprowadzić bezpośrednią rozmowę. Oczywiście nie da się tego zrobić w przysłowiowe pięć minut. Nieochrzczeni w rodzinach syryjskich wyznawców Chrystusa należą do rzadkości, w 99 procentach są to ludzie, którzy przyjęli ten sakrament. O ile dokument stwierdzający akt chrztu można podrobić, o tyle znacznie trudniej przebrnąć przez rozmowę prowadzoną przez kogoś, kto zwróci uwagę na wiele istotnych szczegółów.

 

Jakie pytania mógłby zawierać taki test?

Z pewnością nie zawierałby pytań o imiona dwunastu apostołów. Powinny to być pytania bardziej dotyczące tradycji niż dogmatów, których można się wyuczyć, podobnie jak treści Credo. Mogłyby to być pytania o tradycję związaną z postem czy świętami. Ktoś, kto nie jest chrześcijaninem, nie będzie tego wiedział. Sprawdzałbym raczej to, jak ktoś rozumie wiarę, czy zna jej praktykę i jak orientuje się w tradycji. Zapytałbym o to, jakie potrawy są spożywane pod koniec Wielkiego Postu, uwzględniając region, z którego dana osoba utrzymuje, że pochodzi. Przyjrzałbym się temu, jak wykonuje znak krzyża. Syryjczycy żegnają się inaczej niż katolicy. Składamy palce w odpowiedni sposób, który symbolizuje Trójcę Świętą. Poleciłbym też powiedzieć po aramejsku: „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Musi znać te słowa. Nie ma takiego Syryjczyka, który nie będzie znał. To są drobne gesty i słowa, które mogą mieć wielkie znaczenie. Wystarczy, że usiądzie kilka osób i opracuje takie testy. To będzie nie do przejścia. Tak zostałoby odsianych od razu 85 procent osób, które się podszywają pod syryjskich chrześcijan. Dajmy na to, iż ktoś mówi, że nie jest katolikiem z Syrii, a robi znak krzyża właśnie w taki sposób. To są pewne sprzeczności, które bardzo łatwo wykryć. Takich elementów jest za dużo.

 

Jak widać specyfika miejsca odgrywałaby istotną rolę w takim „teście”, prawda?

Tak. W Syrii przeważają małe społeczności. Wystarczy, że ktoś poda imię ojca i miejsce zamieszkania, a już zostaje ograniczona możliwość dokonania oszustwa. Załóżmy, że ten, kto sprawdza, zapyta o imię posługującego księdza. Naprawdę nie byłoby większego problemu.

 

A jeśli ktoś będzie kamuflował się w wyjątkowo sprawny sposób? Na co jeszcze byłoby warto zwrócić uwagę?

No, ale do jakiego stopnia jest ktoś w stanie udawać? Nawet jeśli to krypto-terrorysta to mało prawdopodobne, żeby mu się udało przejść taki test i rozmowę. Bardzo ważne są imiona. Jeśli ktoś ma dokumenty i jego ojciec ma na imię Ahmed a on Mohamed, to nie ma raczej możliwości, żeby był chrześcijaninem.

 

Jakie najczęściej imiona noszą syryjscy chrześcijanie?

George jest bardzo powszechnym imieniem, pochodzącym od św. Jerzego. Ostatnio często pojawiają się snobistyczne imiona, zamerykanizowane, na przykład Dani, Doni zamiast Daniel, czy też Eli od Eliasza. Zdarzają się imiona neutralne, ale jeśli sięgniemy do dziadka to musi pojawić się imię typowo chrześcijańskie, biblijne, np. Gabriel. Mój starszy brat ma na imię Samuel. Jeśli w posiadanych dokumentach pojawiają się takie imiona, to raczej pewne, że mamy do czynienia z chrześcijaninem, a nie z Żydem.

 

No dobrze, a co zrobić w przypadku kiedy muzułmanin zadeklaruje, że chce przyjąć chrzest? Jak sprawdzić, że mówi prawdę?

Muzułmanin patrzy na chrzest jedynie jak na pokropienie kilkoma kroplami wody. To dla niego bez żadnego znaczenia, tak jak gdyby nic się nie stało. Nawet jeśli przyjmie chrzest, to wciąż za mało, jeśli nie będzie praktykował. Terrorysta, który przyjmie chrzest, raczej nie będzie zadawał sobie trudu i udawał, że jest chrześcijaninem. Co najwyżej przyjmie go jedynie dla pozorów, na przykład żeby zdobyć dokumenty. Usłyszałem ostatnio o przypadku pewnego Saudyjczyka, muzułmanina z Arabii Saudyjskiej, który przyjął chrzest. Ochrzcił także syna i córkę, ale podobno dostał szału jak zauważył krzyżyk na ubraniu dziecka. Zwrócono mu uwagę, że przecież jest chrześcijaninem, ale on odpowiedział, że nim nie jest. Wiem o tym od osób z mojego rodzinnego miasta aktualnie mieszkających w Kanadzie. Matka tych dzieci jest chrześcijanką i otacza się chrześcijanami. Zdecydowała się na ślub wbrew woli rodziny, wychodząc za mąż za muzułmanina. Przed ślubem postawiła jednak warunek, że on ma się ochrzcić. No, ale co z tego? Mąż zorientował się, że on może oszukiwać, ale dziecko już będzie nie tylko formalnie ochrzczone, ale stanie się chrześcijaninem. Wtedy nie wytrzymał. Niestety, ostatecznie ona wyjechała wraz z nim.

 

Przejdźmy teraz do drugiego rozwiązania. Jak ocenia Pan udzielanie pomocy na odległość?

Kwestia syryjska jest bardzo złożona. Konflikty nie dotykają tylko przestrzeni międzyreligijnej, ale i wewnątrzreligijną. Muzułmanie w Syrii walczą głównie między sobą – sunnici z szyitami. Większość tych, którzy uciekają do Turcji czy do Libanu, a potem do Europy to muzułmanie. Wśród nich na pewno są terroryści i fanatycy. Niekoniecznie wszyscy muzułmanie chcieliby emigrować do Europy. Póki są w Turcji, Libanie i w krajach ościennych, jedyną drogą jest zachęcanie ich, żeby tam zostali. Roztropnie byłoby doprowadzić do takiej sytuacji, w której muzułmanie sami powróciliby do swoich krajów. Część pieniędzy rozdysponowanych na różne polityczne cele, np. na zbrojenia, można zainwestować w pomoc osobom na terenach objętych tzw. wiosną islamską.

Przede wszystkim należałoby zaprowadzić pokój w krajach skąd pochodzą muzułmanie, którzy przybyli do Europy w ostatnim czasie. Oni z chęcią wróciliby do siebie. W pierwszej kolejności należy posłużyć się środkami politycznymi, dyplomacją. Inaczej przecież nie da się zaprowadzić pokoju. To wielcy tego świata mają decydować. Rosja i Stany Zjednoczone powinny się porozumieć, zaprzestać prowadzenia wojen i pozwolić na odbudowę krajów objętych walką. Jeśli zapanuje spokój to i ludzie zaczną wracać. Ponadto przypuszczam, że i tak połowa już nie zechce wyjeżdżać do rodzimych krajów, niezależnie od tego, czy lubią kulturę europejską. Niektórzy pozakładali swoje sklepiki, prowadzą biznesy, chcą normalnie żyć.

 

Raczej jednak konflikt między Rosją a USA nasila się. Nie jest tak, że właśnie te państwa w największym stopniu dążą do zdestabilizowania świata, do wywołania kolejnej globalnej wojny?

Nie wiem, czy tak otwarcie, wprost dążą do wojny. Sytuacja, która powstała, może doprowadzić do globalnego konfliktu. Konflikt już jest, ale jeszcze nie rozlał się na świat. To jest aktualne zagrożenie, ale nie sądzę, by oni do tego dążyli. Wojna to biznes. Amerykanie podwoili sprzedaż broni, głównie do krajów arabskich. Podobnie Niemcy, od niedawna także Czechy. Chodzi o handel, o nic więcej. Powiem brutalnie: to jak z dilerem narkotyków. On nie myśli, że ktoś przez niego przedawkuje, że umrze. Liczy się tylko zarobek. Przemysł zbrojeniowy, mówiąc językiem kościelnym, jest tutaj takim szatanem.

 

Kto na tym najwięcej zarabia?

Rosja, Stany Zjednoczone, Szwecja, Szwajcaria, Francja. Wszyscy sprzedają broń.

 

Gdzie tej broni trafia najwięcej?

Do Syrii i do krajów Zatoki Perskiej. Wszyscy mówią, że ISIS jest organizacją przestępczą, ale czemu nikt nie pyta, skąd ma broń?

 

Czy kraje-handlarze nie obawiają się, że ich „biznes” wymknie się spod kontroli, że ISIS będzie zbyt silne, żeby potem go stłumić?

Poniekąd do tego doszło, chociaż w USA zdaje sobie sprawę, że ISIS nigdy nie będzie w stanie walczyć ze Stanami Zjednoczonymi czy Niemcami, dlatego zbytnio się nie boją. To jest biznes. Oni wiedzą, że nawet sprzedaż bardzo dużej ilości broni, potencjalnie groźnej dla samych Amerykanów, wciąż jest utrzymywana na takim poziomie, żeby Stany Zjednoczone bez większych trudności poradziły sobie z okiełznaniem wyhodowanego przez siebie potwora. Tak można zobrazować sytuację, z którą mamy obecnie do czynienia. W jakimś sensie wszystkie te islamskie organizacje przestępcze, jak al-Kaida, al-Nusra, ISIS, Ahrar al-sham, czy chociażby Boko Haram, stanowią zagrożenie, ale tylko ISIS założyło państwo ze stolicą i głową państwa. Al-kaida jest nastawiona na inne cele. Co jakiś czas terroryści powodują zamachy, ale nikt tam u szczytów władz na to nie patrzy, bo najważniejsze, że miliardy płyną na konta.

 

Niemcy jako naród są obecnie w kiepskiej kondycji. Naprawdę takie igranie z ogniem im nie zagraża?

Nie przesadzajmy. Pojedyncze zamachy w skali kraju nie zdestabilizują go. To odbywa się nieco inaczej. Terroryści uzyskują co prawda pewien efekt medialny jak np. poprzez zamordowanie księdza we Francji. Po co zabijać starego człowieka? Chodzi o to, żeby wywołać wrażenie, żeby nikt nie czuł się bezpiecznie. Terrorystyczne organizacje islamskie dążą do wprowadzenia zamętu, zwłaszcza w krajach, gdzie jest dużo muzułmanów. Wśród organizacji terrorystycznych krąży książka pt. Zdziczenie, to jest taka ich instrukcja. Napisali w niej, że na danym terenie najpierw należy doprowadzić do zdziczenia, czyli braku wydolności państwa, braku bezpieczeństwa. Następnie mają wkroczyć siły terrorystyczne, ponieważ ludność takiego kraju, w tym właśnie regionie uzna zwierzchnictwo kogokolwiek, byle tylko zapanował spokój. Strategia jest prosta: wygeneruj bałagan i zaprowadź swoje rządy. Bałagan będzie na pewno, jeśli w tym samym miejscu są sunnici, szyici, chrześcijanie i ateiści. W tym momencie mieszkańcy miasta Aleppo w Syrii błagają o ratunek kogokolwiek. Nie patrzą czy jest ateistą, czy muzułmaninem, byle przyszedł ktoś, kto ustabilizuje sytuację. Załóżmy, że siedzę z bratem w kawiarni i nagle ktoś wejdzie i zażąda okupu lub go porwie albo poderżnie mu gardło na moich oczach. Bądź też będziemy szli ulicą i wybuchnie bomba… Nieważne kto ją podłożył, będzie się liczyło tylko to, żeby znów był spokój.

 

Który z krajów znajduje się w najgorszej sytuacji?

Francja, nazywana przecież najstarszą córą Kościoła. Ze wszystkich krajów w Europie tam jest najwięcej muzułmanów.

 

Co oznacza słowo „umma”?

To pojęcie oznacza wspólnotę, nację, naród. Muzułmanin niezależnie od pochodzenia, czy jest Polakiem, czy jest Arabem podlega ummie. Islam jest tą ummą. Umma zastępuje narodowość. Zgodnie z tym terminem muzułmanin powinien wspierać innych muzułmanów i to w pierwszej kolejności. Muzułmanie są sobie bliżsi niż osoby tej samej narodowości. Mają zapominać, kim są jako obywatele danego kraju, w którym mieszkają, bo nadrzędny jest islam. Twoim bratem jest muzułmanin, a nie, dajmy na to, Andrzej. To jest ślepa zasada lojalności połączona z odrzuceniem wszystkiego, co nie jest muzułmańskie, włącznie z porzuceniem rodziny. Mówię tutaj nawet o umiarkowanych muzułmanach, a nie wyłącznie – jakby się wydawało – o terrorystach z organizacji islamskich.

 

Jak będzie wyglądała Europa za 10-15 lat?

Trudno przewidzieć, mam nadzieję, że za 30 lat wszystko się uspokoi. Niestety, ale uważam, że jesteśmy hipokrytami. W tym momencie, gdy potrzebujemy radykalnych rozwiązań, Zachód nie może sobie na nie pozwolić, ponieważ ma ręce związane ideologią praw człowieka. Praw, które zastąpiły Dekalog i stały się dla Zachodu nową religią. Gdyby nie prowadzony nielegalnie handel bronią, tzw. prawa człowieka i poprawność polityczna, moglibyśmy sprawnie przeprowadzić kilka udanych operacji wojskowych wymierzonych bezpośrednio w organizacje terrorystyczne i pokój nastałby dużo szybciej. Miasto Aleppo, które jest otoczone przez wojska Asada spotyka się ze strony Francji ze „wsparciem” w postaci protestów. To śmieszne. Nie popieram Asada, ale uważam, że bierność Zachodu zachęci go do dalszych działań. Boli mnie, że Syria, która była kolebką chrześcijaństwa, staje się pustynią. Nie widzę bliskiego rozwiązania. Rozstrzygnięcie takiego sporu jest w rękach dwóch panów: Obamy i Putina.

 

Rozmawiał Tomasz Strzyżewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie