11 maja 2012

„Heretyk wyniesiony za karę z kościoła”

(Nagrobek Stanisława Górki w kolegiacie kórnickiej. Fot. Mikołaj Potocki)

Mówią o polskiej tolerancji – że chwalebnie opromienia naszą przeszłość. Ale z drugiej strony mówią o sarmackiej nietolerancji, że miała narastać od czasów „potopu”, kiedy to dekretem sejmowym arianie zostali wygnani z Polski, że nietolerancja zatriumfowała na „sejmie niemym” z roku 1717, który zakazał budowania nowych protestanckich zborów tudzież odmówił wszelakim protestantom prawa sprawowania urzędów. A potem raz jeszcze nietolerancja sukces odniosła – gdy Konfederacja Barska sprzeciwiła się równouprawnieniu dysydentów. Wydawało by się – prosta sprawa. Najpierw tolerancja była, potem jej nie było. Ale otóż sprawa prosta nie jest.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Nietolerancji przykład: Kórnik

Jakoś wiek temu w moim rodzinnym Kórniku remontowano kościół parafialny. Pruski konserwator domagał się wtedy przeniesienia rycerskiego nagrobka Stanisława Górki z fasady świątyni do wnętrza. Kamienny Sarmata niszczał bowiem od śniegu i deszczu. Ten zamiar oprotestowała rada parafialna: nie chciała udzielić gościny heretykowi. Ksiądz proboszcz Rybicki osobiście napisał do Kurii wyjaśnienie, że na nagrobku widnieje „heretyk wyniesiony z kościoła” – za karę! Dodajmy: wyniesiony ze swojego rodzinnego, heretyckiego mauzoleum, które po przejęciu przez katolików stało się sanktuarium Matki Boskiej Kórnickiej. Więc, mimo interwencji konserwatorskiej, heretyk Górka dalej niszczał na dworze (aż do lat ostatnich, kiedy go jednak przeniesiono).

 

 

Nietolerancji przykład: wersja à la GazWybor

Wyobrażam sobie, co o tym napisaliby redaktorzy z ulicy Czerskiej lub pan Gross. Otrzymalibyśmy pewno opowieść o ponurej polskiej nietolerancji, która ściga innowierców po śmierci, bezcześci groby i przy okazji niszczy nasze narodowe dziedzictwo.

 

A tymczasem prawda jest zupełnie inna. Choć wszystko, co napisałem w poprzednim zdaniu, też jest „swego rodzaju” prawdą. Bo fakty można wykrzywiać rozmaicie.

 

 

Nietolerancji nieprzykład:  bo po pierwsze…

…mauzoleum heretyckie wcale nie stało się automatycznie kaplicą Matki Boskiej, bo w ogóle zbudowane zostało przez katolika, siostrzeńca Górków! Tenże odebrał wprawdzie protestantom świątynię, ale wujom-heretykom (Łukaszowi, Andrzejowi i Stanisławowi Górkom) wybudował kaplicę i ustawił nagrobki. Pod jego katolicką kuratelą powstały też napisy nagrobne. Między innymi ten:

 

Jaśnie wielmożny pan Łukasz hrabia z Górki […] dla wszystkich, ale także dla kapłanów, zakonników i ubogich najhojniejszy; […] dokonawszy szczęśliwie biegu swego życia, a także doświadczony nieszczęściem zmiany religii przodków […] tu spoczywa.

[tłum. z łaciny ks. Jerzy Kędzierski]

 

Delikatne, prawda? Heretyckość Łukasza została odnotowana mimochodem, jako „nieszczęście”, które spotkało go jakoby z ręki losu; co do zakonników, heretyk oczywiście nie mógł być dla nich hojny, ale po jego śmierci siostrzeniec przekazał pałac heretycki… na benedyktyński klasztor… więc wuj heretyk stał się post mortem hojny dla zakonu

 

 

Nietolerancji nieprzykład:  bo po drugie…

…heretycka kaplica przez półtora wieku stała spokojnie. Cudowny obraz Matki Boskiej Różańcowej – Kórnickiej przez sto lat znajdował się na filarze wewnątrz świątyni, a nie w nienaruszonym heretyckim mauzoleum (fakt ów miałem okazję osobiście „odkryć” przeglądając dawne akta wizytacji biskupich).

 

I dopiero w wieku XVIII nowa dziedziczka miasta, sławna Biała Dama, kazała wyrzucić nagrobki z mauzoleum, w którym urządzono obecną kaplicę Matki Boskiej Kórnickiej.

 

Powie ktoś – ależ to potwierdza tezę o wzroście nietolerancji w wieku XVIII!

 

 

Nietolerancji nieprzykład:  bo po trzecie…

…potwierdza to tylko zamiłowanie Białej Damy do porządku. Mauzoleum tak jak cały kościół wymagało remontu; w efekcie tegoż dwa heretyckie nagrobki trafiły w okolice ołtarza głównego, a trzeci (no, nieco później) na fasadę. I to nie „za karę”, lecz przeciwnie, jako główna ozdoba, triumfalne przypomnienie sarmackiej genealogii właścicieli miasteczka!

 

 

Nietolerancji nieprzykład:  bo po czwarte…

…nota bene! – w owych latach „wzrostu nietolerancji” Biała Dama sprowadziła protestanckich osadników, którym…  sama wybudowała zbór (a Żydom – synagogę).

 

Czyniła tak nie tylko ona. Bo gdy jednocześnie sejm wydawał zakaz budowy nowych zborów ewangelickim szlachcicom i luterańskim mieszczanom – sarmacka szlachta sama takie zbory stawiała dla niemieckich chłopów, żeby ich jak najwięcej przybyło osiedlić pustki, pozostałe po zawierusze wojny północnej. Przybywali śpiewając: „Tretet Eure reise an | Nach dem polnisch Kanaan”… tak, tak: w ich ustach Polska to Kanaan, czyli Ziemia Obiecana protestantów!

 

To wówczas parę wymarłych polskich wsi w okolicach Kórnika odrodziło się pod niemieckimi nazwami (ich nazwy, wiara i mieszkańcy zmienili się ponownie po 1945 roku).

 

 

Kwintesencja: heretyk wyniesiony z kościoła, ale nie roztrzaskany

Co z tego wynika? To, że Sarmaci w latach rzekomej „nietolerancji” (i „tolerancji” też) byli „nietolerancyjni” o tyle, że egzekwowali swoje – to jest odbierali protestantom zagarnięte przez nich wcześniej świątynie. Natomiast raczej nie ścigano protestantów po śmierci. Nie było osobistej zajadłości – była państwowa zasadniczość. A czasem była nawet tolerancyjna niefrasobliwość (niemieckie wsie pod Kórnikiem to było w 1939 roku siedlisko V kolumny…)

 

Dlatego – z jednej strony – rada parafialna uważała za naturalne, że protestanckie nagrobki dawnych właścicieli, ustawione w katolickim kościele, stoją sobie spokojnie. Nikt ich nie roztrzaskiwał.

 

Ale też dlatego – z drugiej strony – nie zamierzano szerzyć specjalnej czci dawnych protestantów. Więc nawet „chwalebne” umieszczenie ich nagrobków na fasadzie przeszło do gminnej legendy jako „wyniesienie” z kościoła za karę. Nie mieściło się też w głowie, aby te heretyckie nagrobki pakować do kaplicy Matki Boskiej. Miej proporcją, mocium panie!

 

Sarmaci bronili wiary z szablą w dłoni, owszem, ale nie w krwawej kłótni domowej z protestanckimi sąsiadami. Gardłowano na sejmikach przeciwko heretyckim przywilejom, ograniczano ich prawa polityczne – a potem zajadano z panem bratem heretykiem smaczny obiad, fetowano go na przyjęciach, z jego córką żeniono syna. Nie było zajadłości osobistej. Było twarde wyznanie wiary – ale i poszanowanie współobywatela.

 

 

Jacek Kowalski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie