18 września 2014

Jak pamiętać mamy…

„Zabierz moją miłość do Polski, zabierz ją do mojego kraju…” – te słowa wypowiedziane przez umierającego żołnierza 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej na zawsze zapadły w serce Cory Baltussen. Upamiętnienie lądujących na terenie Holandii w 1944 roku polskich komandosów stało się jej życiowym celem.


Prośbę o wytypowanie do odznaczenia dziesięciu żołnierzy brygady, jej dowódca otrzymał już 5 października 1944. W tej sprawie do gen. Stanisława Sosabowskiego napisał kierujący operacją „Market Garden” marszałek Bernard Law Montgomery. Ten sam człowiek, który dziesięć dni później winą za niepowodzenie operacji obarczył naszego generała i jego podkomendnych. W opinii Montgomery’ego „Polacy źle walczyli”… Do chóru krytyków szybko dołączył również faktyczny główny winowajca porażki, gen. Frederick Browning.  Na efekty kampanii nie trzeba było długo czekać. Rozkazem z 27 grudnia Pierwszą SBS odebrano jej twórcy i dowódcy, którego mianowano inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych. Generał Sosabowski został odznaczony jedynie Krzyżem Walecznych za bitwę pod Arnhem. Pamięć o bohaterskich spadochroniarzach i ich dowódcy miał przykryć kurz. Brytyjczycy usilnie nad tym pracowali.

Wesprzyj nas już teraz!

Dobre wspomnienie o polskich komandosach przetrwało jednak tam, gdzie wykazali się bezprzykładnym bohaterstwem, a więc w Holandii. Szczególne dokonania na polu przechowywania tej pamięci mają mieszkańcy wsi Driel, gdzie okrążeni żołnierze Brygady odpierali niemieckie ataki. W ostatniej fazie bitwy, nocą z 25 na 26 września, Polacy osłaniali do końca odwrót niedobitków brytyjskich spadochroniarzy z Pierwszej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Straty Pierwszej SBS sięgnęły blisko 40 proc. stanu osobowego. Wprawdzie chęć upamiętnienia naszych rodaków przez mieszkańców miast, którym chcieli oni przynieść wolność, natrafiła na opór holenderskich władz, jednak dążenie do prawdy okazało się silniejsze.

Pamięć mieszkańców, niechęć władz

Cora Baltusssen miała 32 lata, gdy nad jej wsią pojawili się polscy spadochroniarze. Holenderka opatrywała i opiekowała się rannymi żołnierzami lądującymi 21 września 1944 r. w okolicy Driel. Szybko nawiązała kontakt z dowódcą. Mówiła dobrze po angielsku i pośredniczyła w rozmowach między Polakami a miejscową ludnością. O tych wydarzeniach nie zapomniała do końca swoich dni. Stała się strażniczką pamięci o gen. Sosabowskim i jego komandosach.

Powołana przez Corę Baltussen Fundacja Driel-Polska (Stichting Polen-Driel) szybko odniosła skromne sukcesy. Miały one wymiar lokalny. We wrześniu 1946 r. został odsłonięty w Driel nieduży pomnik z inskrypcją: „Boże błogosław Polsce”, rokrocznie organizowany jest ku czci poległych spadochroniarzy Dzień Polski. Mieszkańcy wzięli pod opiekę groby naszych rodaków, których mogiły przeniesiono na Cmentarz Wojskowy w Oosterbeek.

Żołnierze SBS nie byli dłużni miejscowym. Z zebranych funduszy odbudowali szkołę zniszczoną podczas zmagań zbrojnych w 1944 r. Otrzymała ona imię św. Stanisława Kostki. Ze strony władz państwowych wciąż jednak wiało chłodem obojętności i trudno skrywanej niechęci.

W 1946 roku powróciła sprawa odznaczenia dziesięciu polskich żołnierzy 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej za waleczność w bitwie pod Arnhem. Zgodę na to wyraziła panująca w Holandii królowa Wilhelmina, jednak ta decyzja nie została wprowadzona w życie, o czym opinia publiczna mogła się dowiedzieć dopiero w 2004 roku, za sprawą dziennikarza Geertjana Lassche. To dzięki jego filmom dokumentalnym prawda o gen. Sosabowskim mogła powoli przebijać się przez mur obojętności. Wyemitowany w 2004 roku obraz pt. God Bless Montgomery – Zapomniani Polacy z bitwy pod Arnhem rozpętał burzę w przeddzień obchodów 60. rocznicy batalii. Jedną z bohaterek obrazu jest wspomniana już pani Baltussen. Jak powiedział w 2007 roku Lassche, Cora jest duszą tej opowieści. Gdyby nie przekazała tej historii, Polacy pod Arnhem zostaliby zapomniani.

Jednak dokument nie powstałby również bez pasjonującego się historią Pierwszej SBS Erika van Tilbeurgha. Dziesiątki tysięcy zdjęć i dokumentów z jego kolekcji okazały się prawdziwą skarbnicą wiedzy o Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. W swoim filmie Lassche wykorzystał te materiały, m.in. list królowej Wilhelminy z 1946 r. do rządu Holandii z prośbą o odznaczenie naszych żołnierzy.

Do naprawienia krzywdy wyrządzonej gen. Sosabowskiemu wezwał w filmie Geertjana Lassche książę Bernhard, ojciec panującej obecnie w Holandii królowej Beatrix. Był to ostatni przed śmiercią wywiad księcia. W jego opinii, polska brygada pod dowództwem Sosabowskiego była wzorową służbą oficerską. Arystokrata wezwał do podjęcia działań na rzecz przywrócenia naszym żołnierzom należnej chwały.

O chwale tej pamiętali i wciąż pamiętają zwykli Holendrzy. W 1954 roku, okazji 10. rocznicy bitwy pod Arnhem generał Sosabowski otrzymał tytuł honorowego obywatela gminy Heteren, do której należy Driel. Pięć lat później mieszkańcy wsi przekazali podarunek – sztandar dla Związku Polskich Spadochroniarzy.

W 1961 r. w obecności generała Sosabowskiego odbyła się uroczystość odsłonięcia nowego pomnika Surge Polonia („Powstań Polsko”), upamiętniającego udział polskich żołnierzy w bitwie pod Arnhem. Monument powstał z inicjatywy Fundacji Driel-Polska i został sfinansowany z datków mieszkańców wsi. Dwa lata później jeden z jej placów został nazwany nazwiskiem generała. Sosabowski umiera w Londynie w 1967 roku.

Holenderski przykład

Wspomniany już wcześniej film God Bless Montgomery – Zapomniani polscy bohaterowie w bitwie pod Arnhem okazał się przełomowy dla pamięci o odważnych spadochroniarzach. W sprawie ich uhonorowania interpelowali holenderscy politycy, jednak minister obrony Kamp pozostawał nieugięty, wciąż obowiązywała decyzja o nieprzyznawaniu po 1 lipca 1952 r. odznaczeń za zasługi dokonane podczas II wojny światowej. Posłowie Van Baalen i Timmermans nie złożyli broni. Dzięki ich zaangażowaniu rząd Holandii przyznał w końcu pośmiertne medale wojskowe dla polskich  bohaterów żołnierzy i ich dowódcy, uczestników bitwy pod Arnhem. Holandia po 60 latach spłaciła dług wdzięczności. Brygada otrzymała w końcu Order Wojskowy Wilhelma, a dowódca, generał Stanisław Sosabowski, został pośmiertnie odznaczony medalem Brązowego Lwa. Tego dnia nie dożyła, niestety, Cora Baltussen.

W ciągu kilku następnych lat z polskich rąk odznaczenia i wyróżnienia otrzymali: dziennikarz Lassche, pasjonat historii Van Tilbeurgh, posłowie Van Baalen i Timmermans. Cora Baltussen  została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, Orderem Odrodzenia Polski – Polonia Restituta,  Złotym Krzyżem Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej (dwukrotnie).

Tak wyglądała podejmowana przez Holendrów i toczona często wbrew tzw. oficjalnym czynnikom walka o pamięć. A jak wygląda nasza? Wystarczy zapytać, co o bohaterskich wyczynach żołnierzy gen. Sosabowskiego i o samym generale wie polska młodzież? Czego uczą się w szkołach nasze dzieci o tych wydarzeniach? Otóż niczego. 

Pamiętajmy, że od rodaków bohaterów spod Driel, Arnhem, Oosterbeek wymaga się zdecydowanie więcej niż od Holendrów. Wygląda jednak na to, że póki co, to w krainie Tulipanów pamięć o gen. Sosabowskim jest bardziej powszechna, niż nad Wisłą. 

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie