6 stycznia 2020

Jak mądrość ludzka ukorzyła się przed mądrością Bożą

Uroczystość Objawienia Pańskiego to święto chrześcijańskiego uniwersalizmu. To także dzień przypominający o królowaniu Chrystusa i konieczności wyrzeczenia się błędów pogaństwa. To także wspomnienie ukorzenia się mądrości ludzkiej przed mądrością Bożą.

 

Trudno znaleźć święto bogatsze znaczeniowo niż to określane potocznie mianem Trzech Króli. W ową najstarszą uroczystość chrześcijańską wspominamy hołd złożony Panu Jezusowi przez mędrców. Ewangelie nie precyzują, ilu z nich oddało pokłon Panu Jezusowi. Tradycja uznała, że było ich trzech, w czym niektórzy widzieli symbol 3 okresów życia Pana Jezusa (dziecięctwo, nauczanie oraz męczeńska śmierć). Często spotykamy się także z przypisywaniem konkretnego znaczenia poszczególnym darom. Złoto uznano za odpowiadające godności królewskiej; kadzidło – kapłańskiej; mirrę zaś za zapowiedź śmierci (wykorzystywano ją bowiem w pogrzebach) – zauważa Stanisław Pawłowski na łamach „Niedzieli”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jedną z ciekawszych interpretacji stanowi uznanie trzech mędrców za przedstawicieli trzech ludzkich ras (żółtej, czarnej i białej). Kolor skóry, narodowość stają się bowiem drugorzędne w obliczu jedności z Chrystusem. „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą – dziedzicami” – pisał Apostoł Narodów [Ga 3,28].

 

Jedność w Chrystusie Jezusie – tylko taka okazuje się trwała. Iluzja jedności oparta na ludzkich „widzimisię” to budowanie domu na piasku, skazanego na zagładę. Nie dziwi więc, że około 30 lat po rzekomym końcu historii odżywają narodowe waśnie, wojny handlowe i szowinizm.

 

Monarchiczny charakter

Konserwatysta piszący o święcie Trzech Króli nie może też zapomnieć o monarchicznym wymiarze święta. Czymże jest złoto dane Bożemu Dziecięciu, jeśli nie symbolem królewskości? Tekst ewangeliczny nasuwa skojarzenia ze słowami autora Psalmu 72 o Mesjaszu: „I panować będzie od morza do morza, od Rzeki aż po krańce ziemi. Nieprzyjaciele będą mu się kłaniać, a jego przeciwnicy pył będą lizali. Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daniny I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły”.

 

Chrystus to Król Wszechświata, w którego ramach znajdują się ludzkie społeczności. Mesjasz panuje także nad nimi. Wszak dana Mu została wszelka władza nie tylko w Niebie, lecz i na ziemi. Oddający pokłon mędrcy, przedstawiciele pogańskich elit Orientu, magowie, uznają to, co dziś określamy mianem społecznego panowania Chrystusa.

 

Tymczasem dziś królewskiej godności Pana Jezusa nie chcą uznawać nawet niektórzy katolicy. Wierzą w ubogiego, leżącego w żłobie, odzianego w pieluszki. Nie chcą jednak w Nim widzieć pełnego majestatu Władcy, Sędziego, Monarchy. Jakby między jednym i drugim istniała sprzeczność! Tymczasem Boże Dziecię leżąc w ubogim żłóbku zachowuje Swą królewską godność. Łączy ubóstwo z bogactwem; pokorę z wzniosłością na sposób ponadludzki. To bowiem co u ludzi niemożliwe, możliwe jest u Niego.

 

Zauważmy przy okazji, że przeciwnicy uwypuklania królewskości Chrystusa powołują się nawet na Biblię. A przecież święty Łukasz już w pierwszym zdaniu Ewangelii podkreśla, że Pan Jezus przyszedł na świat z rodu Dawida. A więc monarchy! Pan Jezus także jako człowiek, także jako Dziecko, nawet leżące w żłóbku nie jest zwykłym primus inter pares, pierwszym pośród równych. Pozostaje zaś Królem, a zarazem Ojcem i Przyjacielem. Oto przejaw tego, co Dariusz Karłowicz [teologiapolityczna.pl] określa mianem typowego dla Ewangelii paradoksu.

 

Zerwanie z pogaństwem

Epifania to także symboliczny dzień zerwania z pogaństwem. Mędrcy przychodzący ze wschodu uznali bowiem wyższość Chrystusa nad bożkami pogańskimi i nad magią. Jak zauważa Stanisław Pawłowski, przybyli do Pana Jezusa mędrcy mogli wyznawać powszechny w ówczesnej Persji mazdaizm, czyli zoroastrianizm. Zoroastrianie wierzyli w przybycie na świat Odkupiciela, który przyczyni się do tryumfu Królestwa Dobra.

 

Magowie po złożeniu hołdu Chrystusowi, „otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny” [Mt 2,12]. Nie wrócili już do utartych ścieżek pogaństwa, lecz zapewne nawrócili się. Niewykluczone, że ich pogańska wiara niosła ze sobą jakieś dobro, że to ona zaprowadziła ich do Chrystusa. Teraz jednak okazała się już całkiem niepotrzebna.

 

I cóż powie owym trzem mędrcom współczesny postępowy katolik, niezdrowo zafascynowany hinduizmem czy buddyzmem, bawiący się w Halloween, chodzący do wróżek? Powoła się na globalizm, nowoczesność, postęp nawet? Przecież to, co wydaje się postępem, stanowi w istocie cofnięcie się do epoki sprzed narodzin Pana Jezusa, sprzed nawrócenia Trzech Mędrców, do czasów, gdy, jak głosi kolęda, „czart panował, śmierć i trwoga”.

 

Mądrość ludzka i Boża

Pokłon oddany Panu Jezusowi przez Trzech Królów to także symboliczny hołd złożony mądrości Bożej przez mądrość ludzką. Mędrcy zasłużyli na swą nazwę nie dzięki zgłębieniu ziemskiej wiedzy, lecz dzięki zdolności do uznania swej zależności od Stwórcy. „Albowiem mądrość świata tego głupstwem jest u Boga” (1 Kor 3, 19).

 

Świat oparty na uznaniu przez mądrość ludzką, ludzkie bogactwo i ludzkie potęgi zależności od Pana Boga jest możliwy, czego dowodzi przykład średniowiecznego Christianitas.

 

Niestety dziś urzędowi reprezentanci ludzkiej mądrości, władze akademickie, nie zawsze charakteryzują się pokorą cechującą Trzech Króli. Przeciwnie, często mądrość Bożą lekceważą. By sięgnąć tylko po jedne z najświeższych przykładów: pokazują to problemy profesora Nalaskowskiego czy rozwiązywanie umowy z wykładowcą krytycznym wobec homoseksualizmu przez jedną ze śląskich uczelni medycznych. Do tego dochodzi wątpliwe stanowisko Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich w sprawie niby-nauki gender.

 

Współczesność jawi się jako epoka odległa od mądrości Trzech Mędrców. Ale dobry Pan Bóg nie pozostawia ludzi samym sobie w żadnym czasie. W efekcie dziś także wielu uczonych porzuca dawne błędy i uznaje prawdę o istnieniu Boga. Niektórzy – niczym czołowy ateista XX stulecia, Anthony Flew – zatrzymują się na progu deizmu. Inni jednak idą o krok dalej i przyjmują nadprzyrodzoną wiarę. Kwitnie apologetyka wykorzystująca najnowsze odkrycia fizyki do ukazywania niezwykłego porządku panującego we wszechświecie, a komputery doskonalą dowód na istnienie Boga świętego Anzelma.

 

Także dziś żyją bowiem mędrcy podobni do Trzech Króli.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie