17 lutego 2013

Prowokacyjne i bluźniercze „wystąpienie” FEMEN w katedrze Note Dame w Paryżu zbulwersowało wierzących. Rektor katedry ks. Patrick Jacquin poinformował, że złożono dwa oskarżenia o „profanację przestrzeni kultury” i „profanację przedmiotów świętych”. Poza tym cisza. Nie słychać głosów tych, którzy zwyczajowo przemawiają w imieniu sumienia narodu i obrony republikańskich wartości. Skromnie też krytykują to wydarzenie francuskie media, które nie domagają się w tym przypadku procesu czy oficjalnego potępieni akcji.

O ile Marine Le Pen, przewodnicząca prawicowego Frontu Narodowego potępiła „podłą i tchórzliwą” prowokację, to minister spraw wewnętrznych Manuel Valls zadowolił się mówieniem o „prowokacji bezużytecznej”. Socjalistyczny mer Paryża Bernard Delanoë użył nieco podobnych określeń twierdząc, że była to „prowokacja niewłaściwa i nie na miejscu”.

W prasie też cicho. Socjalistyczna „Liberation” i lewicujący „Le Monde”, nie otworzyli, jak robią to zazwyczaj, tzw. kolumn otwartych. Nie było na temat akcji FEMENU redakcyjnych artykułów wstępnych. Portal Mediapart, znany ze swoich dziennikarzy śledczych, jakoś tym razem nie zadawał nawet pytania, kto finansuje FEMEN. Okazuje się, że dla rządzących socjalistów i posłusznych im środków masowego przekazu, najważniejsza jest obrona konstytucyjnego prawa do wolności manifestowania przede wszystkich dla tych, którzy prezentują podobną wizję społeczeństwa w laickiej, (czytaj ateistycznej) republice. Półnagie dziewczyny w katedrze z napisami „Nie homofobii”, „Kryzys wiary”, „Bye bye Benedykt!” nie oburzają władzy, która tak naprawdę, po cichu popiera tego rodzaju wystąpienia.

Wesprzyj nas już teraz!

Jakże inaczej było, kiedy w listopadzie ubiegłego roku młodzież narodowa okupowała, będący w trakcie budowy, meczet w Poitiers. Gdy protestuje ktoś poza lewicą, władza reaguje szybko i zdecydowanie. Były zatrzymania, sankcje administracyjne, wraz z zakazem opuszczania departamentu i spotykania się z innymi członkami ruchu narodowego. Czterech uczestników protestu stanie niebawem przed sądem. Prasa alarmowała o „prowokacji i dyskryminacji narodowej, rasowej i religijnej”. Oczywiście, podkreślano zorganizowanie manifestacji w miejscu publicznym bez złożenia deklaracji na prefekturze. Przewodniczący Partii Socjalistycznej Harlem Desir domagał się rozwiązania ugrupowania.

Czasami używa się bardzo prostego i skutecznego środka: zakazu manifestacji. Tak było 12 lutego, kiedy to kolektyw przeciw legalizacji homozwiązków chciał protestować przed gmachem Zgromadzenia Narodowego, głosującego za tą ustawą. Jeszcze raz się okazało, że prawo do wolności manifestacji działa selektywnie, w zależności od koloru manifestujących.

 

Franciszek L. Ćwik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 153 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram