30 lipca 2020

Grzegorz Kucharczyk: Krakowskie Przedmieście – dziesięć lat później

(Fot. Jerzy Pawleta/ Forum)

Profanacja figury Zbawiciela przy bazylice Świętego Krzyża w Warszawie przez komando wojujących bezbożników jest nie pozostawiającą żadnych złudzeń odpowiedzią na pojawiające się od początków pandemii pytanie: czy zaraza będzie czasem przemiany, nawrotem do Pana?

 

Jak już wcześniej pisałem na tych łamach, wszystko wskazuje raczej na to, że będzie tak samo, tylko bardziej. Akcja profanatorów w Warszawie jest tego kolejnym, wstrząsającym dowodem.

Wesprzyj nas już teraz!

Profanacja Umęczonego Zbawiciela pokazuje po raz kolejny – jakże dramatycznie wyraźnie – że nie mamy tutaj do czynienia z „antyklerykalizmem”, czy – jak raczył zauważyć ks. kardynał Nycz – z „przekraczaniem granic w debacie publicznej”, ani nie nawet z chrystianofobią, tylko z chrystofobią; z nienawiścią do samego Chrystusa.

 

Nienawiść do Zbawiciela zawsze skutkowała i skutkuje także w naszych czasach nienawiścią do Jego wyznawców (chrystianofobia) oraz do założonego przez Niego Kościoła (antykatolicyzm). Ale trzeba mieć świadomość tego, że u początku jest nienawiść do samego Zbawiciela. Tak rozrasta się cywilizacja nienawiści, której innym imieniem jest cywilizacja śmierci. I odwrotnie – miłość do Zbawiciela, pożądanie Jego Królestwa, tj. takiej rzeczywistości duchowej, kulturowej i społecznej, gdzie On jest na pierwszym miejscu, daje początek cywilizacji miłości, której innym imieniem jest cywilizacja życia.

 

Na tym w największym skrócie polega starcie cywilizacji, które obserwujemy i którego jesteśmy uczestnikami. Ważne jest jednak, by pamiętać o korzeniach tej nienawiści; o tym, Kto tak naprawdę jest przedmiotem ataku. Rok temu komanda wojujących bezbożników profanowały jasnogórski wizerunek Królowej Polski. Dzisiaj profanują wizerunek niosącego Krzyż Zbawiciela. Jakże nie przywołać w tym kontekście słów abp. Fultona Sheena, który niejednokrotnie podkreślał, że ci, którzy odrzucają Matkę Bożą zawsze też – wcześniej czy później – odrzucą Jej Syna. Na naszych oczach spełnia się ta prawidłowość.

 

Profanacja na Krakowskim Przedmieściu miała miejsce niemal dziesięć lat po satanistycznym sabacie wokół krzyża postawionego przed pałacem Prezydenckim, upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej. Wtedy, w sierpniu 2010 roku widzieliśmy jak „młodzi, wykształceni z dużego miasta” naigrywali się z Męki Chrystusa tworząc krzyże z puszek po piwie oraz umieszczając pluszaki na krzyżach. Podobnie jak wtedy, również teraz biskup miejsca, na którym te straszliwe bluźnierstwa działy się, schował tchórzliwie głowę w piasek.

 

Zły nienawidzi znaków przypominających rozstrzygającą bitwę, którą przegrał, mimo że Wódz Życia w niej poległ. Stąd z taką lubością atakuje wszystko, co przypomina jego nieodwracalną klęskę z rąk Tego, który na Golgocie zlikwidował nasz zapis dłużny.

 

Trzecia bitwa o Warszawę trwa na naszych oczach, przy czym Warszawa jako stolica jest symbolem całej Polski. Sto lat temu pierwsza z tych batalii zakończyła się odepchnięciem bolszewickich hord. W 1944 roku barykady oddzielające cywilizację miłości od barbarzyńców germańsko – azjatyckich szły w poprzek Miasta, nawet w poprzek archikatedry warszawskiej. Figura Zbawiciela z Krakowskiego Przedmieścia została wówczas zwalona. Dzisiaj zagrożenie „motłochowo – radykalne” (Z. Krasiński) rozlewa się po naszych miastach, szkołach, szturmuje nasze świątynie, na podobieństwo Heroda ubierającego na pośmiech umęczonego Zbawiciela w lśniące szaty, „przystraja” Go we flagi tęczowej rewolucji. To dopiero początek, ale przecież On zwyciężył świat.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie