18 września 2020

Grzegorz Kucharczyk: Antykatolicyzm, mafie, risorgimento

Półtora wieku temu, 20 września 1870 roku, wojska Piemontu zajęły papieski Rzym – ostatni, najważniejszy fragment istniejącego ponad tysiąc lat Państwa Kościelnego. W ten sposób epoka rewolucji dopełniała dzieła wymazywania z politycznej mapy Europy odwiecznych bytów politycznych przypominających samym swoim istnieniem (ustrojem politycznym, strukturą społeczną) o dawnej, skazanej na zagładę cywilizacji christianitas.

 

W 1795 roku rewolucjoniści na tronach (tzw. oświeceni absolutyści) dopełnili swego niszczycielskiego dzieła likwidując ostatecznie Królestwo Polskie, istniejące osiem wieków. Na podobieństwo jakobińskiej zapiekłości ukoronowani rewolucjoniści zapisali w dodatkowej tajnej konwencji z 1797 roku, że nazwa „Królestwo Polskie” miała się już nigdy nie pojawić w oficjalnym języku europejskiej dyplomacji. Królowie przeciw królestwu. Czy rewolucja mogła oczekiwać czegoś lepszego?

Wesprzyj nas już teraz!

 

W 1797 roku na mocy pokoju w Campo Formio, zawartego między Austrią a rewolucyjną Francją, swój żywot zakończyła arystokratyczna Republika Dożów. Serenissima istniała niemal tysiąc lat. Przetrwała Bizancjum, reformację, Turków. Nie dała rady „wiekowi światła i rozumu” i zrodzonej z niego rewolucji.

 

W 1806 roku ostatecznie zakończyło swój żywot Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (I Rzesza), które umierało na raty od ciosów zadawanych monarchii Habsburgów przez Fryderyka II Pruskiego (wojny śląskie 1740 – 1744, wojna siedmioletnia 1756 – 1763). Fazę agonalną rozpoczęło zajęcie Nadrenii przez rewolucyjną Francję w 1792 roku i uchwalone przez tzw. Deputację Rzeszy w 1803 roku – jako pokłosie pokoju Cesarstwa z Napoleonem w Luneville – „rekompensaty” dla władców Rzeszy, którzy utracili swoje posiadłości na lewym brzegu Renu, zaanektowanym przez Republikę Francuską. Oznaczały one skasowanie elektoratów duchownych (katolickich) Rzeszy, likwidację wielu klasztorów i opactw, które dotąd były samodzielnymi bytami podległymi bezpośrednio cesarzowi. To zaś było połączone z szeroko zakrojonym wandalizmem (stracone zostały bezpowrotnie liczne klasztorne księgozbiory i działa sztuki sakralnej). Krótko mówiąc, „katolicki komponent” w krajach niemieckich został znacznie osłabiony. W 1803 roku rozpoczęła się droga do Sadowy (1866 – zwycięstwo protestanckich Prus nad katolicką Austrią, co przesądziło o kształcie – wyznaniowym i kulturowym – zjednoczonych Niemiec).

 

Jeśli za początek Świętego Cesarstwa Rzymskiego liczyć  jego odnowienie w roku 962 przez niemieckich Ludolfingów (koronacja cesarska Ottona I w Rzymie), przetrwało ono ponad osiemset lat. Jeśli zaś jego genezy upatrywać w odnowieniu instytucji cesarstwa rzymskiego na Zachodzie przez papieża Leona III, który w 800 roku koronował w Rzymie na cesarza (rzymskiego) króla Franków Karola Wielkiego, w 1806 roku dobiegła końca jego ponad tysiącletnia historia.

 

W wyniku inwazji wojsk francuskich dowodzonych przez gen. Napoleona Bonaparte w 1797 roku, istnieć przestało również Państwo Kościelne. „Pius VI i ostatni” – jak pisał jeden z urzędników Republiki na akcie zgonu wystawionym po śmierci tego papieża. Ostatecznie na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego (1814/1815) Państwo Kościelne – jako jedyny z tych dawnych bytów politycznych zmiecionych przez rewolucjonistów w koronach i czapkach frygijskich – powróciło na mapę Europy. Jak się okazało tylko na pięćdziesiąt pięć lat.

 

Dopełnienie 20 września 1870 roku zjednoczenia Italii (czytaj: aneksji kolejnych państw na Półwyspie Apenińskim przez Piemont) oznaczało kontynuację i wzmocnienie toczącego się w Piemoncie już od czasów Wiosny Ludów antykatolickiego Kulturkampfu. Jak zawsze w tego typu przypadkach pierwszą ofiarą liberalnego przywiązania do „świętego prawa własności” padły majątki kościelne. Kolejne aneksje dokonywane przez Piemont w latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku w Italii oznaczały następujące po sobie fale konfiskat nieruchomości należących do Kościoła (zgromadzeń zakonnych). W 1867 roku zlikwidowano na obszarach opanowanych przez Piemont (całe Włochy minus Rzym) ok. 25 tysięcy kościelnych instytucji (edukacyjnych, dobroczynnych), co oznaczało przejęcie przez państwo niemal 750 tysięcy hektarów ziemi, przede wszystkim w południowych Włoszech (dawne Królestwo Neapolu).

 

Krótko po ostatecznej aneksji Rzymu tego typu politykę rozciągnięto na Wieczne Miasto. Władze Piemontu zajęły na przykład wiele budynków kościelnych (głównie klasztorów), przeznaczając je do celów administracyjnych. Nawet tak słynne świątynie jak kościół „Il Gesu” przeszły na własność państwa włoskiego. W marcu 1873 roku rozciągnięto na Rzym (nazywany teraz w sensie administracyjnym „prowincją rzymską”) obowiązujący już wcześniej w innych częściach Włoch zakaz istnienia katolickich zakonów. Oznaczało to likwidację 472 konwentów. Sprzedaż ich budynków oraz gruntów, na których stały, przysporzyła budżetowi państwa włoskiego ok. 8 milionów lirów.

Ocenia się, że do 1889 roku rządzone przez liberałów z wolnomularskiej „diecezji bez granic” państwo włoskie skonfiskowało w całej Italii 60 tysięcy majątków kościelnych, których sprzedaż oznaczała zysk dla fiskusa w wysokości ponad 650 milionów lirów. Zważywszy, że to nie były liry „papierowe” z czasów po 1945 roku, tylko związane ze złotem – mamy do czynienia z gigantyczną sumą.

 

Antykatolicka polityka zjednoczonych Włoch rozciągała się również – wzorem wszystkich innych Kulturkampfów – na inne sfery życia, wszak zasadniczym celem było wypchnięcie katolicyzmu z szeroko rozumianej przestrzeni publicznej. W 1889 roku wprowadzono do włoskiego kodeksu karnego przepis penalizujący „nadużycie urzędu” przez osoby duchowne. Było to przeniesienie na grunt ogólnowłoski prawa obowiązującego od 1854 roku w Piemoncie, które służyło jako element cenzury mający kneblować niewygodne dla liberalnej władzy („wolność słowa”!) kazania w kościołach. Piemonckie rozwiązanie skopiował w 1872 roku Bismarck uchwalając tzw. paragraf kazalnicy. Ocenia się, że do 1871 roku w Piemoncie za „nadużycie urzędu” skazano 84 katolickich duchownych.

 

Aneksja Rzymu w 1870 roku nadała tej antykatolickiej polityce szczególny koloryt, nacechowany wzrostem przemocy fizycznej i profanacji wymierzonych wprost w wiarę katolicką, a nie takie, czy inne „przywileje” księży. Według badaczy zajmujących się tym zjawiskiem, tylko między 1870 a 1881 rokiem doszło w Wiecznym Mieście do trzydziestu aktów słownych prowokacji i napaści na katolików (dane Alessandry Keller). Ataki te były rezultatem eskalowanej systematycznie w liberalnej (czytaj: masońskiej) prasie kampanii nienawiści wymierzonej w katolików. Co rusz na przykład w „satyrycznych” pismach wyśmiewano się z procesji Bożego Ciała (w 1890 roku pismo „L’Asino” porównało uczestniczących w nich księży do „insektów”). Na atakach werbalnych nie kończyło się. Na przykład w 1885 roku ceniący „rozdział Kościoła od państwa” obywatele zaatakowali uczestników procesji Bożego Ciała w Genui, zmuszając ich do schronienia się w kościele San Lorenzo. Tego typu wydarzenia – inicjowane przez wojujących bezbożników tamtej epoki – były z kolei dla włoskich władz pretekstem, by ograniczać zezwolenia na zorganizowanie procesji, skoro były one „źródłem rozłamu i niepokoju”, jak orzekł we wrześniu 1865 roku włoski (liberalny) minister sprawiedliwości Paolo Cortese. W lipcu 1876 roku minister spraw wewnętrznych (z tej samej „diecezji”) Giovanni Nicotera upoważnił prefektów nie tylko do zakazywania procesji – rzecz jasna w imię „spokoju publicznego”, ale i do karania tych, którzy by ten zakaz starali się ominąć.

 

Najbardziej spektakularny akt przemocy fizycznej (i symbolicznej) wymierzony w katolików miał miejsce w nocy z 12 na 13 lipca 1881 roku. Wolnomularskie bojówki przeprowadziły atak na procesję z ciałem zmarłego w 1878 roku papieża Piusa IX, przechodzącą z bazyliki Św. Piotra na Watykanie do bazyliki św. Pawła za Murami. W uroczystym pochodzie brało udział ok. 100 tysięcy ludzi. Jednak w pewnym momencie liczące ok. czterystu ludzi oddziały bojówkarzy, wznosząc hasła „Do rzeki z papieżem – świnią!”, „Niech żyją Włochy!”, „Niech żyje Garibaldi!”, „Śmierć papieżowi!”, „Śmierć księżom!”, próbowały zepchnąć trumnę z ciałem Papieża do Tybru. Po całym zajściu prasa katolicka informowała, że masoneria oferowała bojówkarzom wynagrodzenie (łącznie 8 tysięcy lirów) za wykonanie „zadania”. Z kolei prasa liberalna (afiliowana przy wiadomej „diecezji”) i opanowana przez wolnomularstwo „Lega della Democrazia” (Liga Demokratyczna), twierdziła, że wraz z ciałem Piusa IX na dnie Tybru wylądowałaby „pamięć o świeckiej władzy papieża”. Równie symptomatyczne było oficjalne stanowisko rządu włoskiego w sprawie tego incydentu. W okólniku wysłanym do swoich dyplomatów za granicą włoskie MSZ napisało, że „pobożną ceremonię” Kościół wykorzystał jako „polityczną demonstrację i prowokację”.

 

Laicyzacja przestrzeni publicznej dokonywała się również za pomocą świadomie uprawianej i jasno ukierunkowanej „polityki pamięci”. W 1882 roku w obecności członków włoskiego rządu zorganizowano w Rzymie uroczyste obchody poświęcone uczczeniu pamięci Arnolda z Bresci, dwunastowiecznego heretyka spalonego na stosie. Z kolei w czerwcu 1889 roku na rzymskim Campo di Fiori odsłonięto z wielką pompą pomnik Giordano Bruno. Inicjatywę jego postawienia zgłosiła już w 1876 roku włoska masoneria i szybko zyskała poparcie „braci” z innych, europejskich zakątków „diecezji bez granic”. Stosowano również politykę prowokacji. Tak bowiem należy interpretować powołanie w 1882 roku w skład rady nadzorującej politykę szkolną w Italii Giosue Carducciego, autora „Hymnu do szatana” (1863). Utwór ten po 1870 roku, w ramach prowadzonej przez „Grande Oriente d’Italia” (Wielki Wschód Włoch) antykatolickiej kampanii, był regularnie wystawiany na deskach „postępowych” teatrów w całej Italii.

 

Radykalizacja antykatolickiego Kulturkampfu nie była jedynym skutkiem zjednoczenia Włoch półtora wieku temu. Jak pisze francuski historyk Jacques De Saint Victor, autor opublikowanej także u nas historii mafii (Niewidoczna siła. Mafia w społeczeństwach demokratycznych, Wołowiec 2015): „rewolucyjne tło risorgimento (1821 – 1861) – ruchu, który w 1861 roku doprowadził do powstania Królestwa Włoch – w dużym stopniu utorowało drogę mafii, ugruntowując system nierówności także w obrębie najwyższych warstw społecznych”.

 

Baron Leopoldo Franchetti, który na początku dwudziestego wieku stał się jednym z pierwszych badaczy zajmujących się genezą włoskich organizacji mafijnych (sycylijskiej Onorata Societa i neapolitańskiej kamorry), zwrócił uwagę, że sprzyjające dla ich rozwoju warunki zaczęły się na początku dziewiętnastego wieku, z chwilą znoszenia „przywilejów feudalnych” – co przyniosła z sobą armia francuska i miejscowi liberałowie. Rozpoczęła się bowiem epoka walki o redystrybucję skonfiskowanych wcześniej majątków arystokratycznych i kościelnych, w co bardzo mocno zaangażowały się pierwsze „premafijne” organizacje kryminalne zwane „sektami”. Niejednokrotnie miały one masońskie korzenie. Na przykład w raportach policyjnych Królestwa Neapolu z lat dwudziestych dziewiętnastego wieku lożę Wielki Wschód Monreale określano mianem „kryminalnej sekty”. Co ciekawe, aż do lat sześćdziesiątych XIX wieku, gdy rozpowszechniło się określenie „mafia” (1861), jej wczesna postać nazywana była w dokumentach sądowych mianem „związków braterskich” (fratellanza), co również nawiązywało do terminologii masońskiej. Mafia sycylijska początkowo nazywała się „Stowarzyszeniem Honorowym” (Onorata Societa) albo „Pięknym Stowarzyszeniem Zreformowanym” (Bella Societa Riformata). Termin „Cosa Nostra” pojawi się dopiero w połowie dwudziestego wieku.

 

Na wyprzedażach wielkich majątków ziemskich (arystokratycznych i kościelnych), które w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku dokonywano drogą licytacji np. w Palermo, najbardziej korzystały osoby najlepiej poinformowane. Jak pisze wspomniany francuski historyk: „na Sycylii w XIX wieku wycena sprzedawanych posiadłości ziemskich należących do arystokracji zależała w mniejszym stopniu od teoretycznego stosunku podaży i popytu, a bardziej od „okazji” zarezerwowanych dla małej grupy wtajemniczonych”. A najbardziej „wtajemniczeni” byli członkowie Onorata Societa. Dodatkowo, jak zauważył L. Franchetti: „zniesienie […] przywilejów nadanych baronom spowodowało, że przemoc stała się narzędziem dostępnym dla każdej grupy i każdej warstwy społecznej”. Gdy po 1860 i 1870 roku na rynku pojawiły się tysiące hektarów skonfiskowanych majątków kościelnych (por. wyżej), ten mechanizm „asymetrii informacji” wspomagany rosnącą przemocą tylko się nasilił, przyczyniając się do wzrostu znaczenia lokalnych „sekt” Stowarzyszenia Honoru i kamorry. Jak wskazuje Saint Victor, w pierwszych dekadach po zjednoczeniu Włoch „wielu przywódców Onorata Societa należało do warstwy bogaczy świeżej daty, która zdobyła majątek dzięki risorgimento”.

 

Na to nakładał się w pierwszych latach po 1870 roku proces „wcielania przyszłej mafii do legalnych struktur państwa [włoskiego]”. To była konsekwencja wcześniejszego zaangażowania lokalnych mafijnych „związków braterskich” w risorgimento. Jak pisze francuski historyk, dowodzona przez Garibaldiego antyburbońska rewolta w Królestwie Neapolu w latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku doprowadziła do tego, że w Palermo po 1866 roku doszło do „bezprecedensowego porozumienia wysokich funkcjonariuszy policji z mafijnymi sektami”. Po kolejnych rozszerzeniach cenzusu wyborczego w 1882 i 1888, aż po wprowadzenie w 1912 roku powszechnego prawa wyborczego, wpływy mafijnych organizacji jeszcze bardziej się wzmocniły, wielu „ludzi honoru” zasiadło we władzach municypalnych i regionalnych, niejednokrotnie na kierowniczych stanowiskach.

 

Równolegle rozwijało się zjawisko dziwnej spolegliwości wymiaru sprawiedliwości wobec mafijnych „związków braterskich”. Pierwsze tzw. maksiprocesy przeciw rodzinom mafijnym z lat 1877 – 1878 zakończyły się uniewinnieniem podsądnych. Dziwne? Niekoniecznie, jeśli zważy się – jak pisze J. De Sain Victor – że „w drugiej połowie XIX wieku sycylijscy sędziowie byli bezpośrednimi spadkobiercami wielkiej liberalnej batalii. Niektórzy z nich ucierpieli od samowoli Burbonów i jest zrozumiałe, że przywiązywali dużą wagę do praw jednostki. Wiele światłych umysłów nie potrafiło uwierzyć, że kryminaliści są w stanie stworzyć tak zorganizowane struktury, i dało się przekonać ich adwokatom”.  Historia Królestwa Włoch oficjalnie zakończyła się w 1946 roku (choć faktycznie koniec nastąpił w 1922 roku z chwilą objęcia władzy przez ex-socjalistę B. Mussoliniego), ale „zdobycze zjednoczeniowe” okazały się nadzwyczaj trwałe również za czasów Republiki. Obserwując postępującą dechrystianizację Italii i rozkwit mafijnych struktur (sprawa loży P2 z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku dowodnie pokazała synergię między kryminalnymi a masońskimi „związkami braterskimi”), można powiedzieć, że dziedzictwo risorgimenta ma się za Alpami bardzo dobrze. Purtroppo!

 

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie