2 czerwca 2020

Grzegorz Górny: Watykan i nowy humanizm, czyli o globalnym Pakcie Wychowawczym [VIDEO]

Najbardziej niepokojące doniesienia dochodzą do nas z krajów, które są najbardziej zsekularyzowane. Okazuje się, że urzędy sanitarne, wirusolodzy i epidemiolodzy mogą dyktować nie tylko jak ma wyglądać kształt życia społecznego w czasie pandemii, ale wręcz dyktują jak mają wyglądać obrzędy katolickie, celebracje eucharystyczne etc. do czego nie mają żadnego prawa – mówi w rozmowie z PCh24 TV Grzegorz Górny. Rozmowę przeprowadził Paweł Chmielewski.

 

ZAPISY ROZMOWY:

 

Paweł Chmielewski: Moim rozmówcą jest Grzegorz Górny, publicysta, autor licznych książek o tematyce katolickiej, autor filmów, specjalista od objawień fatimskich, dziennikarz. Dzień dobry.

 

Grzegorz Górny: Dzień dobry. Witam serdecznie.

 

PCh.: Kilka dni temu opublikowałeś na łamach portalu „wPolityce” tekst poświęcony problemowi „dyktatury epidemiologów i wirusologów  w Kościele katolickim”. Jesteśmy dzisiaj kilka dni po lockdownie, po wstępnym otwarciu życia gospodarczego, społecznego i kościelnego zarówno w Polsce jak i większości krajów zachodniego świata. Zarazem liturgia nie wraca jeszcze zupełnie do normy. W wielu miejscach praktyki liturgiczne są dziwne: używanie lateksowych  rękawiczek na Mszy św., kładzenie Komunii św. na plastikowych talerzykach. A wszystko pod dyktando wirusologów. Jak to się dzieje, że dziś w KK w wielu miejscach to nie biskupi i księża decydują jak sprawować Mszę św., ale właśnie eksperci od wirusologii i innych dziedzin medycznych?

 

GG: Trzeba powiedzieć, że nie wszędzie na świecie sytuacja wygląda jednakowo, ponieważ mamy do czynienia z liczbą stu kilkudziesięciu krajów, niemal dwustu i w każdym sytuacja wygląda odmiennie. Zależy to z jednej strony od stosunku władz, z drugiej strony od stosunku działań lokalnego Kościoła, zwłaszcza konferencji episkopatu, a z trzeciej od tego, jak one między sobą się porozumiewają.

 

Mamy do czynienia z różnymi modelami, zarówno przebywania w kwarantannie, jak i wychodzenia z lockdownu. Najbardziej niepokojące doniesienia dochodzą do nas z tych krajów, które są najbardziej zsekularyzowane. Zwłaszcza w państwach Europy Zachodniej okazuje się, że to właściwie urzędy sanitarne, wirusolodzy i epidemiolodzy dyktują już nie tylko jak ma wyglądać kształt życia społecznego w czasie pandemii i w trakcie wychodzenia z niej, ale także jak wyglądać mają obrzędy religijne, w tym celebracje eucharystyczne w kościołach katolickich.

 

A przecież nie należy do kompetencji władz świeckich; w większości tych krajów Europy Zachodniej istnieje oficjalnie wolność wyznania, wolność kultu. Władze świeckie nie maja prawa się do tego wtrącać. Istnieją podpisane konkordaty które mówią gdzie może posunąć się władza państwowa, a gdzie nie ma prawa się wtrącać. I okazuje się, że wielu z tych państw prawo to jest przez władze świeckie łamane. Tak było na przykład we Włoszech czy w Hiszpanii, gdzie policjanci potrafili wkroczyć podczas Eucharystii do kościoła, przerwać celebrowanie liturgii, wyprowadzić wiernych z kościoła. Co ciekawe wielu z nich mówiło potem, że nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co to znaczy: konsekracja czy Eucharystia.

 

Mamy do czynienia z zanikiem poczucia sacrum w tych zachodnich społeczeństwach. Także wśród urzędników, funkcjonariuszy publicznych. I trudno od nich oczekiwać zrozumienia czym jest Eucharystia, jeśli oni nie mają elementarnego pojęcia czym jest Kościół, wspólnota wiernych, i na czym polegają sakramenty. Trudno oczekiwać od nich wrażliwości na odczucia religijne katolików. Widzimy, że tam gdzie władze są najbardziej  zsekularyzowane i gdzie lokalni biskupi ulegają ich dyktatowi, to tam dochodzi do tych najdziwniejszych praktyk. Na przykład episkopaty we Włoszech i Niemczech zaakceptowały to, że Msze św. są odprawiane przez księży w maseczkach, że konsekracja i rozdawanie Komunii św. wiernym odbywa się w gumowych jednorazowych rękawicach. I te rękawiczki później lądują w koszu na śmieci.

 

W niektórych diecezjach Komunia św. jest podawana za pomocą specjalnej pincety. W niektórych kościołach dochodzi do jeszcze bardziej zadziwiających i zatrważających scen, gdzie na przykład na ołtarzu, quasi-szwedzkim stole, leżą plastikowe talerzyki do których się wysypuje konsekrowane Hostie i wierni je z tych talerzyków biorą. Albo dochodzi do takich scen że się wręcz robi takie pakiety dla potrzebujących – jakby paczki – i tam się wkłada palemkę, ciasteczko i konsekrowaną Hostię.

 

PCh.: To jest pewien problem związany między innymi z zanikiem wiary, z jej niezrozumieniem przez świeckich urzędników. A jednak także i kapłani z tym się zgadzają. Z czego, sądzisz, wynika ten problem akceptowania w Kościele dyktatu państwa i niewierzących świeckich urzędników? Czy tylko jakaś słabość zewnętrzna Kościoła w tych krajach, brak zdolności do sprzeciwiania się państwu, czy to też swoista wewnętrzna sekularyzacja?

 

GG: Benedykt XVI miał na to zjawisko określenie które tu przed chwilą padło, czyli „wewnętrzna sekularyzacja”. Niekiedy mówi się też o tym, że Kościół ulega mentalnej kolonizacji. I jest kolonizowany przez tą mentalność rozumu sekularnego świata post oświeceniowego, liberalnego. To znaczy, że przyjmuje za swoje, kategorie i sposoby myślenia, narzucane przez agendę świecką, przez zsekularyzowany świat. I rzeczywiście widzimy dzisiaj że tego typu rozumowanie przenika do Kościoła, tak, jak alarmował Benedykt XVI. Pandemia wyostrzyła te procesy. W tej chwili widzimy to wyraźniej niż w czasie wcześniejszym, gdy nie było tego rodzaju problemów.

 

PCh: A jak oceniasz zachowanie Kościoła katolickiego w Polsce? W Polsce w przeciwieństwie do wielu innych krajów, Msza św. cały czas była sprawowana publicznie – nawet jeżeli były poważne ograniczenia liczbowe. Teraz już te ograniczenia są zupełnie znoszone, chociaż nie na mocy decyzji samych biskupów, ale raczej rządu. Arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący episkopatu, zachęca biskupów do wycofywania dyspens wydawanych wcześniej, umożliwiających wiernym niechodzenie do kościoła w niedzielę na przykład z powodu strachu przed zakażeniem. To wszystko jest już dzisiaj zdejmowane.

 

GG.: W Polsce ten okres koronawirusa miał kilka etapów. Stopniowego zamrażania i późniejszego odmrażania życia religijnego. Nigdy nie przybrał tak drastycznych form jak w niektórych krajach zachodnich jak na przykład we Włoszech, Francji czy Irlandii. U nas kościoły były otwarte chociażby na modlitwę. Nie było sytuacji, że kościoły w ogóle zostały zamknięte. Można było do nich wchodzić. Także nie było tak, że kult publiczny został w ogóle zniesiony. Co prawda to ograniczenie do pięciu osób na Mszy świętej było, jak sądzę, zbyt drastyczne, radykalne i przesadzone. Ale ono rzeczywiście zostało wymuszone przez państwo.

 

Jest pytanie: na ile biskupi mieli tu możliwość reagowania i czy rzeczywiście prowadzili z państwem spór w tej kwestii? Bo w innych państwach okazuje się, że biskupi wyprzedzali decyzje władz i sami zamykali kościoły zanim władze czegoś takiego zażądały czy zaproponowały. A nawet gdy władze proponują odmrażanie to lokalny Kościół nadal uważa że trzeba by świątynie w dalszym ciągu były zamknięte. I to był przypadek chociażby diecezji sardyńskiej, kiedy gubernator Sardynii zgodził się na otwarcie kościołów, zaprosił lokalnych biskupów do tego by otwierali świątynie, a biskupi powiedzieli, że nie, gdyż nie konsultowano tego z nimi. W związku z tym na Sardynii otwieranie świątyń opóźniło się o dwa tygodnie.

 

Czy jak w Irlandii, gdzie dalej kościoły są zamknięte mimo iż władze są skłonne poluzować ten reżim sanitarny. Podobnie jest w Anglii. Jeżeli chodzi o Polskę, to ona przez wiele środowisk konserwatywnych na świecie jest stawiana wręcz jako wzór, że u nas te ograniczenia były mniejsze niż w innych krajach. Moim zdaniem jednak to ograniczenie do pięciu osób było przesadą.

 

PCh.: A czy można było – w Twojej ocenie – wystawić jakąś ogólną opinię o całym Kościele na świecie, globalnie? Bo w bardzo wielu krajach pojawiają się głosy ze strony wiernych – zwłaszcza konserwatywnych – jakoby biskupi ich zostawili, nie pozwalali na przyjmowanie sakramentów. Krótko mówiąc pozostawili wiernych samych. Gdzieniegdzie biskupi za to przepraszają. Jest przykład Austrii, gdzie Konferencja Episkopatu wydała oficjalne oświadczenie z przeprosinami dla wiernych za to, że zachowała się po prostu źle i ich zaniedbała.

 

GG.: W skali globalnej nie sposób takiej oceny wystawić, bo w każdym kraju mieliśmy zupełnie inne podejście. Natomiast można wyodrębnić ten rejon Europy zachodniej – chyba najbardziej zsekularyzowany zakątek globu – gdzie widać było z jednej strony największy dyktat sanitarny a z drugiej strony największą uległość biskupów. Co najgorsze to dotyczy także kwestii samego sprawowania liturgii, kwestii obrzędów która jest zarezerwowana dla władz kościelnych a mimo to bardzo mocno ingerowały w nią władze świeckie.

 

PCh.: Koronawirus wpłynął jednak nie tylko na liturgię. Z powodu tej epidemii wiele wydarzeń kościelnych – bardzo istotnych – zostało przeniesionych czy odwołanych. Na przykład nie odbędą się Światowe Dni Młodzieży, nie będzie w Watykanie wielu różnych spotkań i konferencji. Między innymi przeniesiona albo tymczasowo odwołana została taka niezwykła konferencja, która miała odbyć się w Stolicy Apostolskiej, w Rzymie, w połowie maja, a w jej centrum miało stać podpisanie tak zwanego Paktu Wychowawczego.

 

Z inicjatywy papieża Franciszka przedstawiciele różnych środowisk religijnych, świata kultury, świata sztuki, mieli podpisać pakt, który ufunduje pewien program stworzenia globalnej edukacji mającej przyczyniać się do polepszenia dialogu na całym świecie. Ty o tym pakcie wychowawczym pisałeś już w ubiegłym roku, gdy papież Franciszek go ogłosił i uczyniłeś to w dosyć alarmistycznym tonie. Dlaczego? Dlaczego to odwołane teraz a może tylko przełożone wydarzenie może katolików niepokoić?

 

GG.: Rzeczywiście. Do tego wydarzenia miało dojść w dniach 13-15 maja w Rzymie. Jak wiadomo epidemia koronawirusa spowodowała że to wydarzenie zostało przełożone – w tej chwili mówi się że nastąpi to w październiku. Ale czy do tego dojdzie nie wiadomo. Ponieważ życie pokazuje że wiele planów ulega zmianie w ostatniej chwili. Natomiast intencją tego paktu było zawarcie pewnego globalnego porozumienia edukacyjnego, które miałoby wypracować jeden wspólny model oświatowo-wychowawczy dla całej planety w duchu nowego humanizmu i ogólnoludzkiego braterstwa.

 

I tak jak podkreślali organizatorzy tego wydarzenia, taką bazą, fundamentem, miała być deklaracja podpisana w Abu Dabi w lutym 2019 roku, przez: z jednej strony papieża Franciszka a z drugiej: wielkiego imama Ahmada al-Tayeeba z Uniwersytetu Al-Azhar w Egipcie, czyli przedstawicieli świata katolickiego i muzułmańskiego. Deklaracja mówiła o współpracy na rzecz budowania pokoju, dobra i szczęścia ludzkości. Z tym, że w tym dokumencie znalazły się pewne sformułowania budzące niepokój osób wierzących. Był o to pytany sam Franciszek gdy wracał samolotem z Abu Dabi do Rzymu. Tam pojawiło się takie sformułowanie, że wszystkie rasy, kultury, języki, ale też religie, są przejawem mądrości, mądrej woli Boga. Czyli że Bóg chce istnienia wszystkich religii. Nie tylko że dopuszcza, ale że tego chce.

 

Pojawiły się wątpliwości czy Bóg może chcieć na przykład religii, które zaprzeczają bóstwu Jezusa, odrzucają objawienie biblijne albo wręcz – tak jak satanizm – sprzeciwiają się chrześcijaństwu. I takie pytania padły na pokładzie samolotu. Wtedy Franciszek mówił, że sam miał wątpliwości czy podpisać dokument. Ale jak stwierdził , został przekonany przez swojego teologa domu papieskiego, że taki dokument może podpisać, chociaż zdaje sobie sprawę z pewnego ryzyka jakie za tym się kryje.

 

Ostatnio też kilku muzułmanów nawróconych na chrześcijaństwo zwróciło uwagę na pewne pułapki jakie kryją się w tym tekście. Otóż w wersji chrześcijańskiej jest sformułowanie, że „wszyscy wierzący” się pod tym podpisują. Natomiast w przypadku wersji arabskiej słowo „wierzący” ma nieco inne znaczenie. Tam „wierzący” to ten, który wierzy w Allaha, ponieważ każdy kto wierzy w coś innego jest już niewierzącym. W wersji chrześcijańskiej my pod tym słowem rozumiemy  wszystkich, którzy wierzą w jakąkolwiek religię. W wersji islamskiej oznacza wierzących tylko i wyłącznie w Allaha. Co ciekawe w wersji chrześcijańskiej jest mowa o „braciach i siostrach”, a w wersji muzułmańskiej jest mowa tylko o „braciach”, a nie ma sióstr.

 

Z czego się te zmiany wywodzą? Otóż z tego że w islamie nie ma koncepcji równości wszystkich ludzi. To znaczy z jednej strony jest nierówność między wierzącymi w Allaha a niewierzącym w Allaha, a z drugiej między mężczyzną a kobietą. Więc w tłumaczeniu chrześcijańskim mamy równość między wierzącymi niezależnie w co wierzymy oraz między kobietami a mężczyznami. W wersji muzułmańskiej, w języku arabskim ta równość znika. Nie ma tej równości między wierzącymi a wyznawcami różnych religii i między kobietami a mężczyznami. Już nawet w tym samym tekście kanonicznym przetłumaczonym na różne języki kryją się pułapki. Jak go rozumieć i jak go interpretować.

 

PCh.: Dyskusja wokół  tego dokumentu jest szalenie ciekawa, bo przecież z osobistą prośbą o skorygowanie tych zapisów, o których mówiłeś, wystąpił do papieża Franciszka na przykład bp Athanasius Schneider. Z drugiej strony zaledwie kilka dni temu  były prefekt kongregacji nauki wiary kard. Gerhard Müller stwierdził, że ten dokument nie wywołuje żadnych kontrowersji  i jest zupełnie akceptowalny. Sam papież Franciszek  tłumaczył, że to przecież po prostu taki dokument dialogowy i nie należy od niego  wymagać wiele, żadnej teologicznej precyzji. Ale wracając jeszcze do tego Paktu Wychowawczego, który jest – jak mówisz – w pewnej mierze  oparty o ten dokument z Abu Zabi, to tam pojawia się takie hasło-sformułowanie, o którym powiedziałeś: „nowy humanizm”. I rzeczywiście papież Franciszek we wrześniu ubiegłego roku, gdy zapowiadał Pakt Wychowawczy napisał, że pakt ten ma prowadzić do stworzenia „nowego humanizmu” oraz do postawienia człowieka w centrum. Co to oznacza? Czym jest ten „nowy humanizm”? Kto stoi za promowaniem takiej – można powiedzieć – nowej ideologii antropocentrycznej w Kościele?

 

GG.: To określenie – nowy humanizm – rzeczywiście już od jakiegoś czasu pojawia się w przestrzeni publicznej. Z obecnych światowy przywódców najczęściej odwołuje się do niego Emmanuel Macron. Natomiast jeżeli chodzi o Franciszka to u niego też kilka razy to określenie się pojawiało. A zwłaszcza w tym nagraniu wideo, które zostało upowszechnione właśnie z tym wezwaniem do stworzenia globalnego paktu edukacyjnego i z tym zaproszeniem na to majowe wydarzenie, które nie doszło do skutku. To wydarzenie było anonsowane we wrześniu ubiegłego roku przez papieża Franciszka w tym nagraniu i wtedy watykaniści zwrócili uwagę, że mamy do czynienia po raz pierwszy w dziejach świata z sytuacją, kiedy papież podejmuje pewna inicjatywę globalną, staje na jej czele i staje się jej liderem, w której nie ma żadnego odniesienia do chrześcijaństwa.

 

Ponieważ w tym nagraniu gdzie pojawiają się te odniesienia do nowego humanizmu nie ma ani razu odniesienia do Chrystusa, do chrześcijaństwa, do Kościoła, ale jest odniesienie do religii właśnie w duchu ekumenizmu, w duchu dialogu międzyreligijnego, współpracy pomiędzy religiami. Mamy do czynienia z pierwszą inicjatywą ogólnoświatową w dziejach Kościoła w której papież staje na czele i jest to inicjatywa czysto świecka, laicka nieodwołująca się – jeśli chodzi o motywację – do religii. Można powiedzieć, że rzeczywiście jest to wydarzenie przełomowe, bez precedensu i jest to jakby otwarcie pewnej nowej epoki w dziejach międzynarodowej dyplomacji papieskiej. Zobaczymy jaki będzie kolejny krok.

 

PCh.: W takim razie skoro nie chrześcijaństwo to jaka idea leży u fundamentu tego Paktu Wychowawczego. Ja przypominam sobie takie słowa abp. Angelo Vincenzo Zaniego, który jest sekretarzem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej – a to ta kongregacja z woli papieża przygotowuje Pakt Wychowawczy – i abp Zani w jednym wywiadów powiedział, że takim kamieniem węgielnym Paktu ma być  ponowne odczytanie fresku stworzenie Adama, Michała Anioła w kaplicy sykstyńskiej. Widzimy tam jak Pan Bóg nie dotyka palem palca Adama, ale tylko się zbliża. Abp Zani powiedział, że Pan Bóg stworzył człowieka, dał mu wolność i siłę a później się wycofał. To chyba niechrześcijańska wizja stworzenia świata i roli Pana Boga w życiu człowieka? Czy taka ma być teraz ideologia  stojąca u podstaw tego nowego humanizmu lansowanego  przez Stolicę Apostolską?

 

GG.: Jaka to jest konkretnie antropologia? Tego jeszcze nie wiemy. Nie przybrała jeszcze konkretnego kształtu, nie było poza tą deklaracją z Abu Dabi żadnego dokumentu programowego, a trzeba pamiętać ze ta  deklaracja z Abu Dabi to jest zaledwie jedna strona. A więc to nie jest żadna pogłębiona analiza. To jest tylko deklaracja woli. Na razie mamy do czynienia głównie z pewnymi słowami wytrychami, hasłami (nowy humanizm, ogólnoludzkie braterstwo, budowanie pokoju) które są wspólne dla wielu programów , dla wielu inicjatyw pokojowych, akcji humanitarnych.

 

Natomiast nie mamy jeszcze wiedzy o szczegółach. Z tego co mówił arcybiskup Zani rzeczywiście wynika, że tą wspólnotą, tym fundamentem dla wszystkich sygnatariuszy tego paktu, ma być akceptacja faktu stworzenia. Czyli uznanie że wszyscy jesteśmy stworzeniami Bożymi. W tym sensie wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami i wszyscy uczestniczymy w tym ogólnoludzkim braterstwie. Ale to są bardzo ogólne fundamenty tego nowego humanizmu. Natomiast konkretów jeszcze nie mamy. Takie określenia jak „pokój”, „szczęście”, „braterstwo” to są określenia, pod którymi każdy może się podpisać. Tylko jest pytanie co rozumiemy pod tymi pojęciami i jakie chcemy z tego wyciągać praktyczne wnioski? Na poziomie haseł wszystko brzmi tak, że jesteśmy  się w stanie z tym zgodzić, ale jeżeli przejdziemy do konkretów to będziemy mogli dokonać osądu.

 

A na razie tych konkretów nie ma. One miały się pojawić w maju na tym szczycie watykańskim ale on został przesunięty. Rzeczywiście z tego co mówił abp Zani można było wywnioskować że tkwi z tym pewna koncepcja deistyczna. Przynajmniej w ujęciu abp. Zaniego kiedy mówił o Bogu, który stwarza człowieka i potem się oddala. I to jest pytanie, co dalej po akceptacji  aktu stworzenia? Czy akceptujemy też fakt objawienia, zbawienia, obecności Boga w naszym życiu, czy też nie? Nie wiemy jaki ma być ten fundament na którym ma nastąpić  porozumienie tych sygnatariuszy tego globalnego paktu edukacyjnego.

 

PCh.: Niemałą kontrowersję wokół tego Paktu wywołała kwestia jego finansowania. Jak mówił ten sam abp  Zani oprócz podpisania Paktu miała zostać powołana do życia fundacja, która będzie zajmować się wcielaniem w życie idei z tego Paktu wynikających. I Watykan poszukiwał sponsorów tej fundacji. I tutaj wymieniono między innymi ONZ, UNESCO, Islamski Bank Rozwojowy, a także Fundację Gates’ów. Zwłaszcza ta Fundacja Gates’ów budzi duże kontrowersje i sprzeciw wielu katolików, bo jest to ta sama fundacja, która promuje na świcie mordowanie dzieci nienarodzonych czy antykoncepcję. Czy jest właściwe żeby Stolica Apostolska próbowała lub czerpała nawet finansowanie swoich różnych inicjatyw od tego rodzaju fundacji? Czy to może rzecz zupełnie nieakceptowalna?

 

GG.: Ja mam nadzieje ze te doniesienia się nie potwierdzą. Bo jak wiemy z praktyki „kto płaci ten wymaga” i często sponsorzy stają się pewnymi zakulisowymi kierownikami danych projektów. Zawsze w dziejach Kościoła uzależnienie finansowe od czynników zewnętrznych prowadziło do opłakanych skutków. Mam nadzieję ze tego typu doniesienia – że tacy mają być dobrodzieje, dobroczyńcy Kościoła – okażą się nieprawdziwe.

 

PCh.: Wprawdzie Pakt do skutku nie doszedł ze względu na epidemię koronawirusa. ale inne podobne w pewnej mierze inicjatywy o globalnym zakresie Watykan dalej realizuje. Ten rok został ogłoszony rokiem „Laudato si” – encykliki papieża Franciszka o ekologii, przypadła jej okrągła rocznica i Stolica Apostolska chce by cały świat wczytywał się w ten dokument. Także ta encyklika jest – można powiedzieć – w podobnej linii krytykowana co i Pakt Wychowawczy. To znaczy jako pewien element zeświecczania Kościoła katolickiego i jego zbyt duże zaangażowanie w kwestie polityczne czy gospodarcze świata. Czy właściwe jest w Twojej ocenie żeby taki duży wysiłek Watykan wkładał w promocje kwestii ekologicznych, czy jest to może jakaś współczesna pomyłka, w którą się Watykan zaplątał?

 

GG.: Generalnie jest tak, że problem ochrony środowiska był już poruszany wcześniej przez Kościół wielokrotnie. I był jednym z elementów nauki społecznej Kościoła. O tym też Jan Paweł II pisał chociażby w „Centessimus Annus”. Więc jakby samo dotykanie tej kwestii nie jest niczym nagannym. Wręcz przeciwnie. Pamiętam że w 1991 roku kiedy Jan Paweł II wygłosił homilię w Olsztynie (pielgrzymka, gdzie mówił, że życie publiczne w Polsce powinno być ufundowane na dekalogu), to wiele uwagi poświęcił siódmemu przykazaniu „nie kradnij”. I tam wstawił wątek ekologiczny, mówiąc o tym, że to zanieczyszczenie środowiska, ta rabunkowa polityka wobec przyrody jest okradaniem przyszłych pokoleń z pewnych dóbr naturalnych.

 

Więc kwestia ochrony środowiska, ekologii czy też sozologii – tu trzeba wyjaśnić że ochrona środowiska to bardziej sozologia niż ekologia – leżą na sercu Kościołowi. Natomiast z drugiej strony jest pytanie o to, czy ekologia nie jest wykorzystywana jako pewien „koń trojański”, żeby rozbijać cywilizację zachodnią czy też chrześcijaństwo tworząc z niej coś w rodzaju  quasi religii. Pewien rodzaj gnozy czy też wierzenia religijnego, gdzie się ubóstwa Matkę Ziemię, przyrodę i przyznaje się jej pewne atrybuty sprawcze kosztem wszechmocy Bożej. To są dosyć dobrze opisane zjawiska. Dzisiaj niebezpieczeństwem jest przyjmowanie pewnych pojęć z kategorii tego języka ekognozy czy ekoreligii i przenoszeni ich na grunt chrześcijański. Bo jeśli chodzi o samą kwestię ochrony środowiska to jest to jak najbardziej zacny trend, ale czym innym jest tworzenie ekoreligii. A mam wrażenie, że w wielu miejscach w Kościele takie niebezpieczeństwo istnieje.

 

PCh.: Grunt zatem jest niezwykle grząski, ale mamy nadzieję – i będziemy modlić się aby Duch Święty prowadził Kościół, żeby przez te trudne i grząskie kwestie przeprowadził papieża, wszystkich biskupów i nas świeckich także. Bardzo dziękuję za rozmowę a naszym Słuchaczom i Widzom dziękuję z uwagę. Z Panem Bogiem.

 

GG.: Dziękuję. Z Bogiem.

Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram