Jeden z liderów Konfederacji, Grzegorz Braun, podsumował wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jak przyznał, brak mandatów nie zniechęca, a przed ugrupowaniem ciężka praca, której celem są jesienne wybory parlamentarne.
Jak mówił Braun, podane w niedzielę wieczorem szacunkowe dane na temat wyników wyborów do PE wprawiły Konfederatów w lekki entuzjazm, a rankiem w poniedziałek został on zgaszony przez urealnione wyniki wyborów na podstawie danych z komisji wyborczych. – Po wczorajszym wstępnym dzieleniu skóry na niedużym, ale jednak niedźwiadku z 6 proc. zrobiło się 4,5 proc. To bardzo ciekawy fenomen, bo te 6 z kawałkiem dały nam te same sondażownie, które wcześniej uporczywie nie doszacowywały Konfederacji, a to w ogóle nas nie zauważając, a to bardzo długo, do ostatnich tygodni dając nam 2 proc. – mówił.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak podsumował, okazuje się, że ci którzy w czasie kampanii niedoszacowywali Konfederacji, w wieczór wyborczy przeszacowali jej wynik o około 24 proc. Polityk namawiał, by lokalnie przyglądać się na to, co dzieje się wokół Konfederacji i czy oddane głosy znalazły odzwierciedlenie w ogłoszonych wynikach wyborów. Przypomniał też sprawę roszczeń żydowskich, kluczową w kontekście wyborów krajowych. Bo oczekiwania środowisk żydowskich są takie, jesienią w parlamencie pozostaną jedynie te „rozsądne” siły i sprawa zostanie dopięta.
Grzegorz Braun wyjawił, że w najbliższych dniach odbędzie się spotkanie w pełnym składzie „politbiura konfederacyjnego”. Jak mówił, pespektywa jesiennych wyborów była tą z jaką Konfederacja przystępowała do eurowyborów. Dlatego należy się spodziewać się kolejnych inicjatyw utrudniających budowanie poparcia dla Konfedreacji – a to budowania „Konfederacji+” czy nowego ugrupowania „jeszcze dalej na prawicy”. Zatem walka nabierze rumieńców.
Źródło Facebook
MA
