„Strategiczny sojusz polsko-amerykański – od lat rekomendowany i aplikowany jako rzekomo bezalternatywny – nie ma tymczasem realnego pokrycia w aktualnych możliwościach ani nawet w dotychczasowych planach Pentagonu. Najnowszy raport CSBA, jednego z najpoważniejszych waszyngtońskich ośrodków analitycznych, kompromituje oficjalną hurra-optymistyczną wizję, jaką prezentują kompletnie oderwani od realiów warszawscy politycy”, pisze na łamach tygodnika „Polska Niepodległa” Grzegorz Braun.
Publicysta zwraca uwagę na amerykańskie „problemy”, takie jak „brak adekwatnych środków, skonkretyzowanej doktryny skutecznego przeciwdziałania ewentualnym zakusom Rosji w Europie Środkowej” oraz na fakt, że każdemu, kto głośno o nich mówi, propagandowa machina Tomasza Sakiewicza w postaci „Gazety Polskiej” i Telewizji Republika dokleja łatkę „ruskiego agenta albo tchórzliwego defetysty”. A wszystko po to, aby jeszcze bardziej zachęcić Polaków do mocniejszego „zaangażowania w straceńczy bój, który i tak co najwyżej opóźni tragiczny finał”.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie zmienia to jednak faktu, że „problemy” USA stanowią najważniejszy punkt „rutynowo u nas zignorowanego raportu Centrum Analiz Strategiczno-Budżetowych (CSBA)”, wskazuje Braun i na potwierdzenie swojej tezy przytacza fragmenty przywołanego protokołu.
„Wiele z koncepcji rozmieszczenia i stacjonowania (armii USA na tzw. wschodniej flance NATO – red.) jest przestarzałych i mogących nawet ośmielić (Rosję – red.) do podejmowania akcji w szarej strefie, a nawet do regularnej agresji”, napisano w raporcie CSBA. Dodano, że „Stany Zjednoczone nie powinny zakładać, że będą zdolne do szybkiego wzmocnienia sił NATO w Europie już po podjęciu wrogich działań przez Rosję. A to ze względu na dłuższy czas potrzebny na przerzucenie sił cięższego wsparcia ze Stanów Zjednoczonych i innych odległych teatrów (wojny – red.) do Europy”.
Braun podkreśla ponadto, że w analizie CSBA proponują, aby problem ten rozwiązano na podstawie amerykańskich i cudzych doświadczeń… z Wietnamu i z Czeczenii, czyli „oparciu obrony opóźniającej przewidywane postępy przeciwnika poprzez przemienienie wybranych miast w trudne do szybkiego opanowania pułapki-jeże”.
„Wprawdzie w cytowanym raporcie mówi się expressis verbis o wybranych miastach (w krajach – red.) bałtyckich, (…) ale z kontekstu wynika, że ten sam scenariusz odnosi się również do polskich miast. W swoich śmiałych planach amerykańscy eksperci taką właśnie rolę przeznaczyli twierdzy Toruń czy twierdzy Płock – o czym z zawodową satysfakcją wypowiadał się latem tego roku Philip A. Petersen z Potomac Foundation”, zauważa niezależny reżyser.
Na koniec Braun zwraca uwagę, że działania analityków i ich amerykańskich mocodawców są z punktu widzenia USA jak najbardziej uzasadnione i „nie można się przez to na nich obrażać”. Pretensje trzeba mieć do polskich władz i dowódców Wojska Polskiego, że „wiedząc o tym, nadal podtrzymują fikcję strategicznego sojuszu z partnerem tak cynicznie i bez skrupułów traktującym perspektywę szafowania polską krwią i mentalnością”.
„Nie wiem, czy stręczący nam strategię samozagłady amerykańscy Wujkowie Dobra Rada mają w oczach więcej błysku szaleństwa, czy raczej zimnego wyrachowania. Wiem natomiast, że przyjmujący tak obłędne scenariusze za swoje warszawscy mężykowie stanu kwalifikują się albo wprost do Tworek, albo przed Trybunał Stanu”, konkluduje Grzegorz Braun.
Źródło: „Polska Niepodległa”
TK
