9 czerwca 2014

Mater Ecclesiae – ora pro nobis!

(Ridolfo Ghirlandaio [Public domain], via Wikimedia Commons)

Jeśli Ona będzie naszą Gwiazdą Zaranną, Przewodniczką pewną w ciemnościach, to nie ulegniemy nigdy i zawsze będziemy się podnosić z naszych upadków, bo Matka będzie stała blisko i podawała nam swoją dłoń – mówi dla portalu PCh24.pl ks. Sebastian Heliosz, wikariusz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach-Murckach.

 

Maryjny tytuł „Matka Kościoła” jest stosunkowo nowy. Walną rolę w jego przeforsowaniu odegrali polscy biskupi zebrani na II Soborze Watykańskim. Czy mógłby Ksiądz o tym opowiedzieć?

Wesprzyj nas już teraz!


Pomysł nadania Maryi tytułu „Matki Kościoła” był inicjatywą kardynała Stefana Wyszyńskiego i Episkopatu Polski. Prymas Tysiąclecia zwrócił się do Papieża Pawła VI z tą propozycją po zakończeniu drugiej sesji Soboru Watykańskiego II. Ojciec Święty przyjąć miał to entuzjastycznie i polecił zbadanie tej sprawy specjalistom z mariologii. Ostatecznie nadanie tytułu „Mater Ecclesiae” nastąpiło na zakończenie trzeciej sesji soboru 21 listopada 1964 roku. Sam prymas Wyszyński porównywał ten moment z dekretem Soboru Efeskiego z 431 roku, kiedy ogłoszono dogmat o Bożym Macierzyństwie Maryi: „Tym razem biskupi zerwali się ze swych miejsc i zaczęli klaskać, śpiewając: Magnificat, Alma Redemptoris Mater, Ave Regina coelorum, Ave maris Stella itd. Powtórzył się Efez. Tam Maryja została ogłoszona Matką Boga, tu – Matka Boga została ogłoszona Matką Kościoła. Radość biskupów i Ludu Bożego wyraziła się prawie tak samo”. Oczywiście jest w tych słowach wiele przesady, gdyż znamy dość chłodny stosunek niektórych biskupów do Maryi, jednak ogólny i zdecydowanie popierany przez Stolicę Apostolską trend był jednoznacznie pozytywny.

Jakie są bezpośrednie podstawy tego święta?


W 1976 roku ks. Józef Michalik, obecny arcybiskup przemyski, tak o tym pisał: „Jakkolwiek tytuł Maryi Matki Kościoła jest tytułem nowym, to jednak bardzo ściśle łączy się z nauką o duchowym macierzyństwie Maryi i z tej nauki wyrasta. W relacji do Chrystusa, głowy mistycznego ciała, Maryja jest Matką fizycznie i duchowo; względem zaś członków tegoż ciała jest Matką duchową”.

Sam Chrystus daje Kościołowi, w osobie św. Jana Apostoła, pod krzyżem Maryję za Matkę. To Maryja inicjuje także pierwszy cud w Kanie Galilejskiej, patrząc z troską na zakłopotanego starostę weselnego i chcąc wspomóc go w niedoli. Tradycja katolicka zna także pojęcie: „Matka Kościoła”, choć nie jest ono rozpowszechnione.

Anonimowy autor, cysters angielski z początków wieku XIII, w swoich „Distinctiones monasticae” tak pisze: „Maryja również jest matką Kościoła, bo jest matką głowy, a więc jest też i matką ciała. Kościół jest matką Maryi, a Maryja jest matką Kościoła”.

Dopiero Leon XIII w encyklice „Adiutricem populi” z 5 września 1895 r. jako pierwszy z papieży nazywa formalnie Maryję „najprawdziwszą Matką Kościoła”.

Dlaczego to święto obchodzone jest akurat dziś?


Wczoraj obchodziliśmy uroczystość Zesłania Ducha Świętego. To ten moment, kiedy Kościół apostolski zostaje napełniony mocą z wysoka, wychodzi z ukrycia i zaczyna jawnie nauczać o Jezusie Chrystusie. To wydarzenie można uznać za początek misji Kościoła. Maryja jest wtedy obecna. Modli się i trwa w zjednoczeniu z Apostołami. Dlatego święto „Matki Kościoła” wypada właśnie dzień po Zielonych Świątkach, aby jeszcze bardziej podkreślić mistyczną więź Maryi ze wspólnotą katolicką.

Nietrudno zauważyć, że ów tytuł koresponduje z jednym ze starszych określeń „Wspomożenie Wiernych”. Jaka była historia z kolei tego wezwania?


Tytuł „Wspomożycielka Wiernych” został przyznany Maryi przez Piusa VII w 1815 roku jako podziękowanie za opiekę nad Kościołem w trudnych czasach rewolucji i epoce napoleońskiej. Przypomnijmy, że kiedy we francuskim więzieniu umierał Pius VI, jeden z wartowników tak pisał: „Ja, niżej podpisany obywatel, stwierdzam zgon niejakiego Braschi Giovanni Angelo, który pełnił zawód Papieża i nosił artystyczne imię Piusa VI”. I z ironią dopisał: „Pius VI i ostatni”. Napoleon był bliski zniszczenia struktur Kościoła, jednak na całe szczęście mu się to nie udało. Tak samo jak nie uda się to nigdy żadnemu człowiekowi czy demonowi, bo, jak zapewnia Chrystus, „bramy piekielne Kościoła nie przemogą”. Maryja towarzyszy nam nieustannie i dodaje otuchy w czasach, które nigdy już nie będą łatwe dla Wspólnoty uczniów Jezusa. Dlatego kiedy jesteśmy wyśmiewani czy szykanowani za naszą wiarę, nie martwmy się. Nie jesteśmy sami. Maryja jest zawsze blisko i wspomaga nas nieustannie.

Co oznacza, że Maryja jest Matką Kościoła?


Znaczy to po prostu, że troszczy się o każdego członka Kościoła, jest Pośredniczką łask i tak jak do ziemskiej mamy, możemy się do Niej zwracać czule, a Ona nas wysłucha.

Bardzo lubię fresk maryjny, który znajduje się w bazylice NMP w Piekarach Śląskich. Przedstawia on Matkę Najświętszą, która zbiera pod swój płaszcz wszystkich przedstawicieli Kościoła: biskupa, osoby konsekrowane, kapłanów i wielu świeckich. Postać Maryi jest dostojna, ale twarz pełna radości i pokoju. W rzymskich katakumbach z kolei znaleźć możemy wizerunek Matki Bożej, która się modli. Stoi z rozciągniętymi szeroko ramionami, obejmując nimi wszystkich wierzących i cierpiących, którzy za Chrystusa w więzieniach i cyrkach rzymskich przelewają krew. Maryja pragnie przygarnąć ich w swoje matczyne ramiona, aby im ulżyć i dodać sił do wytrwania.

Współcześnie możemy zauważyć pośród niektórych wiernych tendencję do umniejszania roli Maryi w dziele zbawienia. Czy jest to tylko pokątny trend czy faktycznie mamy do czynienia z antymaryjną rewolucją?


W zwykłym duszpasterstwie parafialnym ten trend jest trudno dostrzegalny. Ludzie garną się na nabożeństwa maryjne, bardzo dużą popularnością cieszą się wieczory fatimskie z procesjami dookoła świątyń czy wiosek. Warto pamiętać, że najwięcej wiernych w kościołach znajdziemy w maju i październiku, czyli w miesiącach poświęconych Matce Bożej. Jednak gdy wejdzie się w głąb tego zagadnienia, zauważy się smutny trend. Wielu młodych ludzi traktuje kult maryjny jako tradycję, która do nich nie przemawia. Są też wpływowe środowiska, które właśnie kult maryjny chciałyby zamknąć w swoistym skansenie, jako mało nowoczesny i mało ekumeniczny. A przecież Maryja jest zawsze nowa, zawsze aktualne jest jej orędzie, a ona sama dąży nieustannie do jedności Kościoła. To nie my, katolicy, mamy problem czcząc Maryję, ale protestanci, którzy Matce Zbawiciela poświęcają zdecydowanie za mało miejsca w swoim przepowiadaniu. Warto zauważyć, jak wielką pobożnością maryjną cechuje się prawosławie.

W jaki sposób Maryja chroniła przez wieki Kościół swojego Syna?


Historia zna wiele takich wypadków, gdy Maryja wspierała Kościół katolicki. Wystarczy przypomnieć sobie cuda różańcowe, choćby ten z Lepanto, kiedy to cudownym zrządzeniem Opatrzności flota chrześcijańska odniosła niesamowite zwycięstwo nad dominującą flotą muzułmańską. A o zwycięstwie od razu dowiedzieć się miał św. Pius V w czasie modlitwy, od samej Maryi. Pewnie znany jest też cud z Hiroszimy, gdzie w czasie ataku jądrowego ocalał jeden dom zakonny jezuitów blisko samego epicentrum. W czasie nalotu księża ci modlili się żarliwie do Maryi. Badania, którym poddawano ojców przez blisko 30 lat, nie wykazały żadnych oznak choroby popromiennej.

Prócz cudów należy też wspomnieć o tym, że Maryja zawsze stanowiła wzór Matki, kobiety, dziewicy. Dzięki swojemu orędownictwu wyprosiła także u Boga ogrom łask, czego dowodem są rozliczne sanktuaria maryjne rozsiane po całym świecie.

O wielkiej i doniosłej roli Maryi niech przekona nas też fakt, że papieże każdą encyklikę kończą zawsze odniesieniem do Matki Zbawiciela, prosząc o opiekę i gorliwość w wypełnianiu podanej do wierzenia nauki.

Czy tytuł ten możemy traktować jako znak nadziei w tych trudnych i bolesnych czasach dla Kościoła?


Przede wszystkim tytuł „Matka Kościoła”, to zobowiązanie dla nas, abyśmy żyli w ścisłym zjednoczeniu z Chrystusem, tak jak Maryja. To ona nieustannie mówi do nas, tak jak do sług w Kanie: „zróbcie wszystko cokolwiek wam [Jezus] powie”.

Kościół obecnie potrzebuje odnowy, rozbudzenia pasji i miłości do Boga. Wszystkie kryzysy biorą swój początek w tym, że za mało miłujemy Boga, a wszystkie grzechy mają swój fundament w zanegowaniu I przykazania mówiącego o wyłącznej czci okazywanej Stwórcy. W tym wszystkim Maryja nas może właściwie pokierować. Jeśli Ona będzie naszą Gwiazdą Zaranną, Przewodniczką pewną w ciemnościach, to nie ulegniemy nigdy i zawsze będziemy się podnosić z naszych upadków, bo Matka będzie stała blisko i podawała nam swoją dłoń. Nie obawiajmy się tego, tylko ufnie Maryi zawierzmy.

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie