28 maja 2012

Gruzińska niepodległość

(Fot. Reuters/Forum)

„Ogłaszamy wskrzeszenie dawnego Państwa Gruzji” – tę deklarację przedstawiciele narodu gruzińskiego złożyli 26 maja 1918 roku. Po 117 latach rosyjskiej niewoli ogłosili swą niepodległość.

 

Niestety, niepodległością przyszło im cieszyć się jedynie trzy lata. Gdy Polacy podpisywali traktat ryski, kończący wojnę z bolszewikami – 18 marca 1921 roku – na ulicach Batumi toczyły się zacięte walki z wojskami tureckimi, a do miasta wkraczała Armia Czerwona. Przy huku armatnich i karabinowych wystrzałów resztki obrońców wraz ze swym dowództwem i rządem wsiadały na statki, aby z emigracji prowadzić dalszą walkę o niepodległość. Musieli na nią czekać kilkadziesiąt lat, a za marzenia o niej przyszło im zapłacić cierpieniem i krwią.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Gruzini to jeden z pierwszych chrześcijańskich narodów w dziejach. Przyjęli wiarę w IV wieku, a potem przez stulecia tworzyli swą bogatą kulturę. Tyle razy dawali dowody, iż wolność i honor warte są każdej ofiary…

Gruzja, podobnie jak Rzeczypospolita, uległa Rosji na przełomie XVIII-XIX wieku. Mieli w tym udział również rodzimi zdrajcy. Moskiewskie rządy oznaczały mordy, wyzysk, represje, upokorzenia, gwałty. Dumni Gruzini – tak jak Polacy – powstawali do walki, a ich los był podobny. O tej wspólnocie dziejów, opisując sytuację po klęsce Powstania Styczniowego, pisał Stefan Żeromski: W pismach uwydatniających opuszczenie nasze przez świat cały występuje zawsze sojusznik wygnania – Gruzin, przykuty również jak powstaniec polski do taczki katorżnika (…) Przyjaźń zawarta w takich warunkach trwalsza jest ponad wszystko.

 

Razem w 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość. My mieliśmy w 1920 roku swój cud nad Wisłą. Gdy świętowaliśmy koniec wojny, do Tbilisi wkroczyli bolszewicy. Kraj padł nie tylko atakowany przez Moskwę i Turcję, przy całkowitej obojętności państw zachodnich. Światu bolszewicy kłamliwie ogłosili, iż „zajęcie Gruzji przez Armię Czerwoną nastąpiło li tylko na skutek próśb ze strony robotniczych mas Gruzji”.

 

Gruzini nie pogodzili się z niewolą. Zawiązały się konspiracyjne organizacje cywilne i wojskowe. Na czele tych ostatnich stanął płk Kaichosro Czolokaszwili, zwany popularnie Kakucą. Wiosną 1923 roku gruzińska „czerezwyczajka” Czeka  aresztowała przywódców konspiracji, wśród nich kilku generałów. Wszyscy zostali rozstrzelani bez sądu na dziedzińcu więzienia w Tbilisi. Kolejna fala aresztowań nastąpiła jesienią, potem dalsze. Góry Kaukazu dawały możliwości schronienia się wielu oddziałom, które podjęły powstańcze działania w sierpniu 1924 roku. Nie udało się jednak zdobyć stolicy czy Batumi, a przewaga wojsk bolszewickich była ogromna.

 

Armia Czerwona przystąpiła do bezwzględnej rozprawy z powstańcami. Na budynkach pojawiły się afisze o natychmiastowym rozstrzeliwaniu bez sądu „nieprzejednanych wrogów władzy robotniczo-chłopskiej”. Już pierwszego dnia zamordowano pojmanych siedemnastu gruzińskich książąt i osiemnastu czarnych jeźdźców Kakucy. Ten los podzielili inni powstańcy. Ich pozycje atakowano zasłaniając się „żywymi tarczami” z kobiet i dzieci, często rodzinami walczących Gruzinów. Pacyfikowano i mordowano całe wsie, duchownych. Do masowych grobów nie pozwolono nikomu się zbliżać. Szacuje się, iż w bestialski sposób bolszewicy wymordowali od 12 do 20 tysięcy Gruzinów. Krwawy terror wywołał nawet reakcję Ligi Narodów, ale jej znaczenie było jedynie moralne i w niczym nie pomogło Gruzinom. Protestowały też władze Rzeczypospolitej, ostrą uchwałę przyjęła Warszawska Rada Miejska. Tymczasem, w następnych latach w Gruzji dochodziło do antybolszewickich wystąpień, ostatnie z nich miało miejsce w 1929 roku, ale ich skala była niewielka.

 

W okresie II Rzeczypospolitej w Polsce znalazło schronienie wielu Gruzinów. Stała się ona dla nich przybraną Ojczyzną. W Warszawie gościli przedstawiciele gruzińskiej emigracji, przybył również legendarny Kakuca. Jego wizytę zorganizowano w tajemnicy obawiając się zamachu ze strony GRU. Kilkudziesięciu oficerów gruzińskich – jako tzw. oficerowie kontraktowi – służyli w Wojsku Polskim. W okresie II wojny światowej walczyli razem z Polakami, a gdy po 17 września 1939 roku dostali się w ręce sowieckie, ich los był przesądzony. Wielu spoczywa zamordowanych gdzieś na nieludzkiej ziemi, inni w Katyniu…

 

Wiosną 1989 roku na ulice Tbilisi wyszły tysiące Gruzinów demonstrujących pod hasłami „Precz w władzą sowiecką”, „Okupanci do domu”, „Niepodległość dla Gruzji”, „Precz z rosyjskim imperializmem”. Moskwa nie zamierzała tolerować tego buntu i wysłała przeciwko Gruzinom wojska Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego, dowodzone przez generała Igora Rodionowa, który został następnie ministrem obrony Rosji. Na bezbronne rzesze manifestujących posłał swych żołnierzy. Ci, używając gazu paraliżującego, pałek, zaostrzonych saperek, wjeżdżając w tłum transporterami opancerzonymi, zamordowali kilkadziesiąt osób. Tyle już razy – właśnie w dalekiej Gruzji – imperialna Rosja pokazywała swe prawdziwe oblicze. Czyniła to wobec tego dumnego i odważnego narodu – bez względu na to czy rządzili nią carowie, bolszewicy czy Putin…

 

Po latach sowieckiej okupacji, w kwietniu 1991 roku ponownie odzyskali niepodległość, za którą w ogłoszonym referendum przy frekwencji 95 proc. opowiedziało się 99 proc. głosujących. Nie jest to jednak łatwa niepodległość. W 2008 roku znaleźli się o krok od jej utraty. Zapobiegła temu mobilizacja przywódców Europy Wschodniej przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ich przyjazd do Tbilisi, gdy rosyjskie czołgi były już kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. To wtedy Prezydent RP wypowiedział słynne słowa: Nasi sąsiedzi z północy, ze wschodu pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy NIE! Ten kraj to Rosja, która uważa, że dawne czasy upadłego niecałe dwadzieścia lat temu imperium wracają, że znów dominacja będzie cechą tego regionu. (…) Wszyscy w tym samym okresie lub w okresach nieco innych poznaliśmy tę dominację, to nieszczęście dla części Azji i całej Europy.

 

Dzięki filmowi „5 dni wojny” być może pozna je również świat. Pokazana bezwzględność, okrucieństwa rosyjskiej armii i najemników zderzone z obojętnością Zachodu na czele z „papierowym” sojusznikiem – Stanami Zjednoczonymi, nie pozwala pozostać obojętnym. Nawet nam – Polakom, którzy przecież równie dobrze ją znamy. Tylko, że to było przed czterema laty, gdy wielu z nas wypoczywało na wakacjach, innych pochłaniała olimpiada w Pekinie…

 

W 2007 roku śp. prezydent Kaczyński wspólnie z prezydentem Gruzji Michailem Saakaszwilim odsłonili na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego Pomnik Gruzińskich Oficerów Kontraktowych w Armii Polskiej. Nasze dwa kraje, chociaż niepołożone bardzo blisko siebie, bardzo blisko współpracują w imię wspólnych wartości, z których na pierwszym miejscu postawiłbym wolność i honor. Łączy nas to z Gruzinami, że nie boimy się i nie zamierzamy się bać. Nie chcemy nikogo podporządkowywać, ale nie chcemy podporządkować się innym – powiedział wtedy Prezydent RP.

 

A dzisiaj? Gruzini zburzyli już pomnik Stalina w Gori i honorują śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który przyczynił się do uratowania ich niepodległości. W Polsce zaś, rządzący stawiają je bolszewickim oraz sowieckim najeźdźcom. Gruzińskie dzieci w komputerowej grze wcielają się w narodowego bohatera Kakucę walcząc z bolszewikami. Tak wychowani potomkowie „czarnych jeźdźców” nie zawahają się, gdy znów przyjdzie im z bliska zobaczyć złowrogą twarz sąsiadów z północy. Oby jednak Opatrzność oszczędziła im tej próby, czego życzę wszystkim Gruzinom z okazji ich narodowego Święta Niepodległości, wznosząc toast gruzińskim winem.

 

 

Jarosław Szarek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie