21 maja 2018

Armenia: rewolucja dla stagnacji

(fot. Mikhail Klimentyev/Russian Presidential Press and Information Office/TASS/FORUM)

Jeszcze w wyborach 2017 roku opozycyjny do niedawna blok „Wyjście” z obecnym premierem Nikolem Paszynianem domagał się opuszczenia przez Armenię organizacji państwowych zdominowanych przez Rosję. Dzisiaj Paszynian, już w roli premiera kraju, podkreśla konieczność zachowania silnego sojuszu z Kremlem. Czy to cena za życzliwą obojętność Moskwy wobec przewrotu politycznego i zachowanie związków gospodarczych między dwoma państwami?

 

Kanclerz ukarany

Wesprzyj nas już teraz!

Źródeł zamieszania w Armenii, która w posowieckim obszarze politycznym egzystowała na rubieżach rosyjskiej strefy wpływów, należy szukać w bucie i nadmiernej pewności siebie wieloletniego prezydenta Serża Sarkisjana. Po dziesięciu latach sprawowania tego urzędu przygotował on sobie miękkie lądowanie w fotelu premiera, zadbawszy wcześniej o zmianę modelu państwa z prezydenckiego na kanclerski. Przebudowa konstytucji pod jego osobę oraz utrata nadziei w proreformatorskiej części społeczeństwa na odcięcie pępowiny między aparatem władzy a oligarchami, doprowadziły do rozlania się na kraj społecznego niezadowolenia. Protesty uliczne wybuchały spontanicznie, zaś na ich lidera szybko wypłynął Nikol Paszynian.

 

Deklarowany przez partie skupione w bloku „Wyjście” (Yelk), z Paszynianem jako liderem, kurs większej otwartości na Europę był i jest nadzieją dla młodych, chcących zwiększenia szansy np. na znalezienie pracy za granicą i odcięcie się od posowieckiego modelu kapitalizmu oligarchicznego. Nic więc dziwnego, że w akcjach protestu tylko na ulicach Erywania brało udział regularnie nawet 250 tysięcy osób. W liczącej 1,1 mln ludności stolicy kraju oznaczało to, że prawie co czwarty jej mieszkaniec i co dwunasty obywatel państwa brał udział w demonstracjach przeciwko Sarkisjanowi.

 

Zmiany albo stagnacja

Skala demonstracji w Erywaniu i innych miastach armeńskich zmusiła parlamentarzystów do dwukrotnego, aż do skutku, głosowania nad kandydaturą Paszyniana na stanowisko szefa rządu. Poza opozycyjnymi ugrupowaniami, konieczne było do uzyskania większości wsparcie deputowanych z partii odsuwanego od władzy Sarkisjana. I tak też się stało. Jednak aby móc forsować projekty swojego rządu Paszynian musi dysponować stabilną większością w parlamencie, a do tego potrzebuje głosów z grona Republikańskiej Partii Armenii. Stąd też jego zapewnienie, że nie będzie dokonywał zemsty politycznej na parlamentarzystach z rządzącej wcześniej koalicji. Czy ta metoda okaże się skuteczna i Paszynianowi uda się przeprowadzić transfery z RPA, jeszcze nie wiadomo.

 

Możliwy jest też wariant prowadzenia celowej gry Republikańskiej Partii Armenii i jej lidera – czyli obalonego premiera Sarkisjana – oraz, de facto, stojących za nim potentatów finansowych. Dla nich wypowiedziane w dniach gorączki rewolucyjnej słowa Paszyniana o „rządzie bez oligarchów” są jasnym sygnałem, że kraj czeka przesilenie i zmiana sposobu sprawowania władzy. Drogą ucieczki może być więc dla tego grona pozwolenie Paszynianowi na rządy i zbijanie słupków jego popularności w społeczeństwie.

 

Pierwsze wypowiedzi Paszyniana po objęciu teki premiera zmieniły jego obraz z polityka proeuropejskiego na – jak sam mówi o sobie – proarmeńskiego. Wielu polityków widzi jednak szybki zwrot szefa rządu wobec Rosji. O ile w czasie protestów dominowały w jego retoryce wątki prozachodnie, o tyle teraz nowy premier podkreśla konieczność sojuszu z Rosją w zakresie bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej. Coraz mniej prawdopodobny staje się scenariusz wyjścia Armenii z Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej i silniejsze zbliżenie z Unią Europejską. Być może takie były ustalenia rozmów Putina z tymczasowym premierem (między dymisją Sarkisjana a powołaniem Paszyniana) Karenem Karapetianem, delegacji rosyjskich parlamentarzystów w Erywaniu, członków rządu Armenii w Rosji oraz dyskusji w rosyjskiej ambasadzie w trakcie „rewolucji”.

 

Rosyjski klucz, turecki wątek

Zachowanie kontroli nad sytuacją jest dla Moskwy strategiczne ze względu na jej obecność na Kaukazie. Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej mają w Armenii dwie bazy wojskowe, pozwalające na operowanie na Bliskim Wschodzie oraz w regionie Morza Kaspijskiego. Pierwsza to baza lotnicza Erebuni w Erywaniu, druga to baza w Giumri, w północno-zachodniej części kraju, niedaleko granicy między Armenią i Turcją. Dobre relacje z Ankarą, która od nieudanego zamachu stanu w 2016 roku zbliżyła się do Rosji i oddaliła od NATO, są istotne w polityce Władimira Putina w tej części Azji.

 

Przeszkodą jest konflikt w Górskim Karabachu i historyczna ocena ludobójstwa dokonanego na Ormianach przez Turków w latach 1915-1917. Spór Armenii z Turcją nie jest na rękę Putinowi, który nie chce zadrażnień między swoim ormiańskim sojusznikiem na Kaukazie a Turcją, potrzebną Rosji dla budowania wpływów na Bliskim Wschodzie. Problem Górskiego Karabachu, spornego między Armenią a Azerbejdżanem, również wiąże się pośrednio z Turcją, która tradycyjnie traktuje Azerów jako bliski sobie naród – językowo, kulturowo i religijnie (muzułmanie).

 

Nieprzypadkowo więc nowy szef rządu Armenii wykazał na samym początku swojej kadencji wolę ułożenia dobrych relacji z Turcją i Azerbejdżanem. Paszynian już następnego dnia po zaakceptowaniu go przez parlament jako premiera ogłosił, że kompromis w konflikcie w Górskim Karabachu jest możliwy. Swoimi decyzjami i zapowiedziami polityk ten wpisuje się raczej w rosyjską strategię na Kaukazie niż w swoje niedawne deklaracje jako lidera opozycji. Rodzi się więc pytanie: czy plany Paszyniana przewidział Putin, składający mu jako pierwszy szef państwa gratulacje po wyborze na premiera, czy może w Armenii potrzeba było aż rewolucji aby nic się nie zmieniło?

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie