9 kwietnia 2020

Tradycyjna liturgia Wielkanocna i Światłość, która w ciemności świeci

(After Dieric Bouts / Public domain)

Et lux in tenebris lucet et tenebrae eam non conprehenderunt.
A Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

Te świetliste słowa wypowiada ksiądz w czasie czytania ostatniej Ewangelii na każdej tradycyjnej Mszy łacińskiej. Pochodzą z pierwszego rozdziału Ewangelii św. Jana.
Światłość świeci w ciemności, ale ciemność ją odrzuca. Zawsze tak było. I dzisiaj jest tak samo, jak było zawsze.

Dzisiaj, gdy kultura śmierci trzyma się desperacko swoich wyborów samobójczego stylu życia, chwytając się kurczowo nicości, w którą wierzy i wpadając beznadziejnie i bezradnie w swoją własną zdezintegrowaną otchłań, Światłość nie przestaje świecić w ciemności, tak jak robiła to zawsze. I wciąż ciemność jej nie ogarnia. Wciąż odrzuca Światłość. Skazani na zgubę rzecznicy ciemności głoszą śmierć Boga właśnie wówczas, gdy sami umierają. Ich szyderczy śmiech pogardy jest szyderczym śmiechem cynika, który nienawidzi Boga i w którego nie wierzy. Jest to odrzucenie życia przez tych, którzy zapomnieli, jak żyć. Zawsze tak było.

Wesprzyj nas już teraz!

Jednak w każdym pokoleniu zawsze są ci, którzy odrzucają ciemność, by podążać za Światłością. Są oni świętymi albo przynajmniej tymi, którzy mają nadzieję zostać świętymi. To te pokorne dusze, z którymi mam szczęście się modlić każdej niedzieli w katolickim kościele pw. Księcia Pokoju w Taylors w Karolinie Południowej. Są grzesznikami, to pewne, ale są grzesznikami, którzy pragną Bożego Miłosierdzia. Podobnie jak ja i moja rodzina, modlą się w tej konkretnej parafii z powodu wspaniałego piękna liturgii. Wielu z nich to uciekinierzy z kultury śmierci, tak jak ja. Byli wymarłymi duszami, które parały się diabelstwem ciemności, które bratały się z tymi dziwnymi istotami Nocy, o których ostrzega nas Belloc. Tak jak ja, szukały i znalazły pocieszenie w jedynym miejscu, w którym można je znaleźć – w Najświętszym Sercu Chrystusa. Przeciwnie do mnie, większość z nich to ludzie młodzi i wielu to konwertyci. Jest wiele młodych par małżeńskich, otwartych na dar życia, które klęczą przy balaskach ołtarza, by przyjąć Komunię, w otoczeniu swoich dzieci.

To przyszłość. I widzimy, że jest ona dobra i pełna urodzajności i nadziei.

Jestem przekonany, że tak wielu nawróconych młodych ludzi i wiele młodych rodzin przyciąga ta konkretna parafia z powodu, w jaki światłość liturgii rzuca blask piękna Bożej Obecności wśród nas. Pamiętam na przykład jedną Niedzielę Wielkanocną, kiedy mieliśmy szczęście doświadczyć missa solemnis, tego najcudniejszego z liturgicznych „tańców”, w którym każdy ruch księdza, diakona, subdiakona i ministrantów rezonuje symbolicznym znaczeniem. Jest to zaaranżowana teologia skupiona na ofierze ponownie przedstawionej na ołtarzu, tak bogata, że każdy ruch jest ruchem ku samemu Chrystusowi.

„Tańcu” przy ołtarzu towarzyszył jeden z najpiękniejszych rodzajów muzyki, jaką obdarował nas świat chrześcijański. Preludium pochodziło z bachowskiego Concerto in A minor, Mszą chorałową była Missa Brevis in D major Mozarta, a ofertorium i antyfony komunijne były autorstwa Williama Byrda (kolejno: Terra Tremuit oraz Pascha Nostrum).

Kiedy chór i ludzie śpiewali antyfonę Maryjną Regina Coeli Antoniego Lottiego, poczułem się tak, jakbym nie miał prawa być obecny w czasie tego zalewu blasku samej Prawdy. Ja – nędzny grzesznik. Dlaczegóż miałbym być obdarowany w taki sposób? Dlaczegóż miałbym pławić się w szczęściu i poczuć muśnięcia piękna? Powtarzając słowa, które wypowiedziałem trzy razy przed Komunią: Domine non sum dignus, wiedziałem, że jestem całkowicie niegodny daru, jakim mnie obdarowano. Chrystus dał mi siebie w Eucharystii, a duchowni i chór oddali siebie Jemu, a nawet mnie żałosnemu, przystrajając Jego ofiarną Obecność swoimi małymi talentami i darami pobożności.

Dzięki Bożej chwale Światłość świeci w ciemności, tak jak zawsze to się działo, i wciąż ciemność jej nie ogarnia. Jednak my, którzy ujrzeliśmy tę Światłość, nie musimy bać się ciemności. Zmartwychwstanie Chrystusa, świętowane tak wspaniale w liturgii Niedzieli Wielkanocnej, rzuca Światło, które pokonuje ciemność, a życie pokonuje samą śmierć. W takiej Światłości i mając takie życie w nas, możemy iść naprzód, wiedząc, że długie i obmierzłe samobójstwo kultury śmierci nie może zrobić nic mocy Światłości życia i niezwyciężonej miłości, która jest jej źródłem.

Chrystus zmartwychwstał! Zmartwychwstał prawdziwie!

 

Joseph Pearce
Źródło: theimaginativeconservative.org
Tłum. Jan J. Franczak

  

   

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie