19 listopada 2018

Gosnell: największy seryjny morderca Ameryki. Film, który przeraża lewicę

(fot.REUTERS/Jane Rosenberg/FORUM)

Gosnell: The Trial of America’s Biggest Serial Killer jest cierniem na sumieniu wszystkich zwolenników aborcji. To nie tylko film. Niezależna produkcja opowiadająca autentyczną historię lekarza-aborcjonisty Kermita Gosnella, skazanego za swoje praktyki na dożywocie, jest spokojnym, racjonalnym i stanowczym głosem przedstawiającym w prawdzie aborcyjny horror. Taki głos potrzebny jest nie tylko w Ameryce, ale na całym świecie.

 

Walka z Goliatem

Wesprzyj nas już teraz!

Trwa nalot amerykańskich służb FBI i DEA na jedną z aborcyjnych „klinik”. Funkcjonariusze spotykają miłego staruszka, który skwapliwie i uprzejmie zgadza się na przeszukanie swojego miejsca pracy. Przeprasza, że nie może im towarzyszyć, gdyż jest pilnie wezwany do pacjentki. Po skończonym „zabiegu”, będąc jeszcze w zakrwawionym lekarskim kitlu, jak gdyby nigdy nic otwiera opakowanie z jedzeniem, które zaczyna spożywać w obecności całkowicie oszołomionych policjantów.

 

Powyższy opis nie jest fantazją scenarzystów. Obraz placówki prowadzonej przez Gosnella spokojnie można by włożyć na półkę z najstraszniejszymi horrorami. Można by, gdyby nie fakt, iż ta historia wydarzyła się naprawdę. Kiedy policja przeszukiwała miejsce nazwane przez media „Domem Horrorów”, natrafiła na setki pudeł i reklamówek z ludzkimi szczątkami, których część zjadały koty. W lodówce znajdowały się poodcinane stópki sześciomiesięcznych dzieci. Używany sprzęt medyczny był zakurzony, przestarzały, ze śladami zaschniętej krwi. „Doktor” z Filadelfii został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci jednej z klientek oraz za morderstwo pierwszego stopnia trzech noworodków. Ponadto udowodniono mu przekroczenie w 21 przypadkach 24-tygodniowego terminu pozwalającego na przeprowadzenie legalnej aborcji. Przez trzydzieści lat działalności Gosnell zabił setki – jeśli nie tysiące – noworodków poprzez przecinanie im kręgów szyjnych nożycami. Media i służby nie przeszkadzały.

 

Grupa niezależnych filmowców, zaskoczona nie tylko skalą zbrodni, ale i kompletnym brakiem zainteresowania ze strony czołowych wytwórni, postanowiła stworzyć obraz na podstawie historii największego seryjnego mordercy USA. Autorzy wyraźnie zaznaczają, że w przeważającej części dialogi pochodzą ze stenogramów rozpraw i policyjnych przesłuchań.

 

Podejmując swoje przedsięwzięcie, nie wiedzieli jeszcze, że rozpoczynają walkę z Goliatem. Film mimo niskiego budżetu, zapewnionego wyłącznie dzięki wsparciu ze strony ofiarodawców, udało się wyprodukować z dwuletnim opóźnieniem. Produkcja na każdym etapie spotykała się z przeróżnymi problemami, stawiającymi powstanie filmu pod znakiem zapytania. Na łamach liberalno-lewicowych mediów na temat filmu zapadła głucha cisza. Jednak produkcja, reklamowana niezależnymi kanałami, za pomocą jedynie mediów społecznościowych, szturmem wdarła się do amerykańskich kin. Na popularnym portalu branżowym „Rotten tomatoes” na podstawie 11 recenzji krytyków otrzymała w ocenie jedynie 55 punktów na 100 możliwych. Natomiast użytkownicy ocenili produkcję aż na 98 punktów.

 

„Gosnell…” ściąga do kin tysiące Amerykanów. W odpowiedzi na frekwencyjny sukces filmu, jego przeciwnicy rozpoczęli kampanię wymierzoną w samą produkcję. Włączyło się w nią około 200 kin, które zwinęły obraz ze swoich afiszów. Oficjalnym powodem były „względy polityczne”.

 

Matt Walsh na łamach portalu Daily Wire zauważył, że liberalne media zachowują się wobec filmu tak samo jak w sprawie samego procesu Gosnella. „Seryjny mord setek niemowląt w klinice medycznej na terenie dużego amerykańskiego miasta był niezłomnie ignorowany przez lewicę i media. (…) Nie stworzyły one narracji, która by to wyjaśniała. Nie angażowały się w żadną dyskusję na ten temat. Po prostu to zignorowały. Jest coś w postaci Gosnella i filmie Gosnell coś, co absolutnie przeraża lewicę. Ta historia jest tak niebezpieczna dla ich porządku, tak zaprzecza ich narracji, że wszystko, co mogą zrobić, to wepchnąć sprawę do szafy i udawać, że nigdy się nie wydarzyła”.

 

Aborcyjne tabu, pro-choice i dowód na morderstwo

Film porusza bowiem kilka najistotniejszych kwestii, z którymi każdy wchodzący na temat aborcji musi się zmierzyć. Po pierwsze, ukazuje zmowę milczenia, która w Stanach Zjednoczonych osiągnęła gargantuiczne rozmiary. Najpierw nikt z departamentu śledczego nie chciał zająć się sprawą tajemniczej śmierci jednej z pacjentek w placówce Gosnella. Nalot na to miejsce nastąpił jedynie dzięki „nadgorliwości” jednego funkcjonariusza. Prokurator prowadząca śledztwo została kilka razy ostrzeżona, że oskarżając o morderstwo aborcjonistę po raz pierwszy w historii kraju, wystawia się na medialny i publiczny lincz, zaś w przypadku przegranej może pożegnać się z karierą. Sędzia przygotowująca sprawę instruowała oskarżycieli, że sprawa nie ma w żadnym stopniu dotyczyć problemu aborcji. Narracja ma być prowadzona jedynie w duchu oskarżenia o morderstwo obywateli USA. Nad wszystkim zawisła jakaś niewidoczna, tajemnicza, lecz niezwykle realna groźba nieszczęść, jakie spadną na każdego, kto tylko dotknie tematu zabijania dzieci nienarodzonych.

 

Z kolei w środowisku medycznym wszyscy wiedzieli o tym, co dzieje się w klinice Gosnella. Jeden z lekarzy wprost mówi prokurator: „Nie będę zeznawał, wątpię też żeby pani znalazła innego lekarza, który zezna. (…) Jeżeli sprawa dotyczy aborcji, nikt nie chce się w to mieszać”.

 

Drugim, bardzo ważnym problemem przedstawionym w niezależnej produkcji jest tzw. mentalność proaborcyjna, wyrażona w eufemistycznym haśle pro-choice (ang.: „za prawem do wyboru”). Jedna z głównych bohaterek, oskarżająca Gosnella prokurator, ma pięcioro dzieci. Mimo to, na każdym kroku podkreśla że jest pro-choice. Dopiero zwrócenie uwagi na działalność Gosnella staje się katalizatorem jej wewnętrznej przemiany. Absurd proaborcyjnego myślenia, będącego stałą częścią medialno-publicznej narracji w USA, świetnie ukazuje jeden dialogów. Oficer policji pyta: „Nie wiedziałaś, jak wygląda aborcja? Myślałem, że jesteś pro-choice”. „Mam piątkę dzieci. Nie mam pojęcia o aborcji” – odpowiedziała prokurator. Film jasno pokazuje, że jeżeli ludzie poznaliby prawdę o krwawym procederze, to jego zwolenników zaczęłoby drastycznie ubywać.

 

Przekaz obrazu widać szczególnie w jednej ze scen, gdzie w niesamowicie plastyczny sposób twórcy ukazali, że pomiędzy psychopatą Gosnellem a każdym lekarzem przeprowadzającym aborcję nie ma tak naprawdę żadnej zasadniczej różnicy. Głównym zarzutem wobec doktora z Filadelfii był fakt zabijania urodzonych, sześciomiesięcznych dzieci za pomocą przecięcia nożyczkami rdzenia kręgowego. W trakcie śledztwa okazuje się, że zgodnie z aborcyjną procedurą, czasami aby dostarczyć do mózgu nienarodzonego dziecka substancję zatrzymującą funkcje życiowe, należy w rdzeniu kręgowym zrobić otwór – często za pomocą nożyc. Kiedy – bardzo rzadko, ale jednak – dojdzie do urodzenia żywego dziecka, zostaje ono pozostawione samemu sobie aby „naturalnie zmarło”. „W tym kontekście, przecięcie rdzenia kręgowego wydaje się dużo bardziej humanitarne” – wskazał bez zażenowania obrońca Gosnella. Autorzy filmu pokazali, że pomimo medycznego słownictwa, profesjonalizacji kadry czy ujednoliconych procedur, praca każdego pracownika amerykańskich aborcyjnych konglomeratów tak naprawdę w swojej istocie nie różni się niczym od działalności „doktora” z Filadelfii.

 

Gosnell „chciał dobrze”

„Traktuję moje pacjentki dokładnie tak jak swoją córkę. Nie chcę odbierać im szansy na wymarzone życie, na drodze którego stoi ciąża. (…) gdyby nie ja, te biedne kobiety nie miałyby dokąd pójść” – mówi filmowy Gosnell. Postać znakomicie zagrana przez Earla Billings’a odzwierciedla dokładnie taką samą postawę, jaką prezentują dzisiejsi zwolennicy aborcji. Gosnell jest przekonany, że robi dobrze. Jest zaskoczony faktem aresztowania, kiedy rzuca w stronę policjantów: „tak kończysz, kiedy chcesz pomagać ludziom”. Dla amerykańskiego aborcjonisty, zdecydowanie większą od ludzkiego życia wartość przedstawiają żółwie z zagrożonego wyginięciem gatunku oraz koty, których posiada ogromną liczbę. Widać podobieństwa? Ileż to razy wszelkiego rodzaju organizacje podnoszą larum gdy zagrożony wyginięciem jest np. gatunek komara, jednocześnie pozostając głuchymi na wołanie nienarodzonych dzieci.

 

Filmowy, jak i prawdziwy Gosnell sam dla siebie stanowi prawo. Podczas przesłuchania otwarcie twierdzi: „prawo [przeprowadzania „zabiegów” do 24. tygodnia ciąży] stworzono przez wrogów aborcji, aby postawić mur między mną a kobietami, którym nie ma kto pomóc”. W filmie przedstawiony jest jako miły staruszek, autentycznie przekonany o własnej niewinności oraz słuszności swojej misji.

 

Katolicki, czyli pro-life

Film niesie konkretne i odważne, katolickie przesłanie. Nie jest ono nam jednak podane nachalnie i na siłę. Pokazane jest w drobnych scenach: ślubu odprawianego przez katolickiego kapłana, przeżegnania się funkcjonariusza czy wystających spod munduru krzyżyków. Widz ma wrażenie, że cała siła, jaką otrzymują główni bohaterowie do walki o prawdę, ma źródło nie tylko w nich samych. Jedna ze scen ma niemal symboliczne znaczenie. Ukazano w niej, co tak naprawdę jest celem ataku środowisk proaborcyjnych. Obrońca Gosnella przekonuje ławę przysięgłych o niewinności swojego klienta w następujący sposób: „Chcą wam powiedzieć, że ta sprawa nie dotyczy aborcji. A ja wam mówię: ta sprawa dotyczy WYŁĄCZNIE aborcji. Jeżeli pozostaniecie wierni danemu słowu i przyjrzycie się faktom, zobaczycie to co ja – nadgorliwy, zdominowany przez KATOLICYZM oficer policji w celowym, rasistowskim oskarżycielskim linczu człowieka, który przez lata pomagał obywatelom wschodniej Filadelfii, którzy pochodzili z osiedli, na których ci policjanci nawet nie chcieli postawić stopy”.

 

Na końcu jesteśmy świadkami pięknej sceny. Po zakończeniu procesu do głównej bohaterki podchodzi kobieta, która kilka lat wcześniej zdecydowała się zrezygnować z „zabiegu”, już niemal leżąc na stole operacyjnym w klinice Gosnella. Przedstawia swoją kilkuletnią córkę, która została zapisana do przedszkola. Gdyby nie odważna, zdecydowana decyzja matki, jej córki nie byłoby wśród żywych.

 

W Stanach Zjednoczonych aborcja do 24. tygodnia ciąży dozwolona jest w niemal każdym stanie. Podstawą do jej legalizacji był proces Roe vs. Wade, którego wyrok – dopusczający aborcję – posłużył jako precedens. Od 1973 roku zamordowano w ten sposób już prawie 58 milionów dzieci. Rocznie w USA przeprowadza się ok. 1,1 mln legalnych aborcji.

 

Film nie jest horrorem. Nie epatuje drastycznymi i krwawymi obrazami. Jest odważnym, rzeczowym i ujmującym głosem w imieniu tych, którzy są go pozbawieni. Miejmy nadzieję, że trafi także do Polski.

 

Piotr Relich

 

Gosnell: The Trial of America’s Biggest Serial Killer

Reż. Nick Searcy; występują: Dean Cain, Janine Turner, Nick Searcy.

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie