7 kwietnia 2015

Konwencja przemocowa jak Państwo Islamskie

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał już ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Nie jest to wprawdzie jeszcze decyzja o jej ostatecznej ratyfikacji, pokazuje jednak kierunek działań prezydenta. Tymczasem Konwencja o zapobieganiu przemocy w swoim dążeniu do walki z wszystkimi śladami przeszłości jest bliska nie ideałom wolności, ale… Państwa Islamskiego, niszczącego dziedzictwo historii.


Dlaczego Bronisław Komorowski, deklarujący się jako katolik, wyraził wstępną zgodę na ratyfikację konwencji? Być może wynika to z tego – jak twierdzi jego doradca Tomasz Nałęcz – urzędujący prezydent jest katolikiem, ale prywatnie. W życiu publicznym zaś już niekoniecznie. Być może to rozdwojenie jaźni ma związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Decyzja prezydenta byłaby w takim układzie działaniem mającym na celu przechwycenie głosów lewicowego i liberalnego elektoratu.

Wesprzyj nas już teraz!

Działanie prezydenta jawi się niektórym jako akt w obronie demokracji, wolności i praw człowieka. Tymczasem Konwencji bliżej raczej do „ideałów” Państwa Islamskiego, niż wolności obywatelskich. Na takie dictum liberałowie zareagowaliby z pewnością oburzeniem. Jak to? Co ma wspólnego europejska, światła konwencja mająca bronić kobiet z działalnością terrorystycznej grupy te kobiety prześladującej? A jednak, jest jeden i to bardzo istotny punkt wspólny: nienawiść do przeszłości, wyrażająca się w pragnieniu stworzenia na gruzach tradycji nowego społeczeństwa.

 

Niszczenie przeszłości – materialnej i duchowej

 

Gdy 26 lutego w Internecie pojawił się film pokazujący bojowników Państwa Islamskiego niszczących młotami kamienne figury z Muzeum w Mosulu, a także Wrota Nirgal prowadzące do Niniwy, starożytnego miasta Mezopotamii, opinia publiczna zareagowała oburzeniem. To niszczenie bezcennych pozostałości po starożytnych cywilizacjach spotkało się zarówno z potępieniem liberalnych mediów, jak i liberalnych organizacji międzynarodowych. Wystarczy napisać, że 6 marca Irina Bokova, dyrektor generalny UNESCO, określiła w swoim oświadczeniu ten akt mianem kulturowej czystki i „systematycznego niszczenia starożytnego dziedzictwa ludzkości wymierzonej przeciwko życiu ludzkiemu, mniejszościom”. Podkreśliła też, że dla tego typu działań nie ma żadnego usprawiedliwienia i nazwała je zbrodnią wojenną.

 

Oburzenie to jest niewątpliwie słuszne, pomimo, że dotyczy „tylko” kultury materialnej. Jak bowiem zauważyła Bokova, niszczenie dziedzictwa jakiejś wspólnoty, tego, co w niej najcenniejsze, prowadzi – o ile nie jest wręcz tożsame – do niszczenia samej wspólnoty. Co najmniej równie silną reakcję opinii publicznej i światowych oraz europejskich instytucji powinno wzbudzić dążenie do czystki duchowej prowadzonej przez przymus prawny i indoktrynację. Tymczasem, tak nie jest. A niechlubnym przykładem tego jest właśnie konwencja przemocowa, która – podobnie jak islamiści – dąży do wymazania śladów przeszłości w celu budowy nowego ładu.

 

Jaki jest cel Konwencji? Mówi o tym preambuła – jest nim stworzenie Europy „wolnej od przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Sęk w tym, że takiego społeczeństwa nigdy nie było, podobnie jak nie było nigdy społeczeństwa całkiem wolnego od przemocy, niesprawiedliwości czy wyzysku. Dążenie do stworzenia utopii wymaga więc zakwestionowania całej przeszłości jawiącej się jako zło, które należy wymazać z pamięci. Nie ukrywają tego twórcy konwencji o przemocy, którzy twierdzą, że to tradycja odpowiada za nierówny stosunek kobiet i mężczyzn, a więc zło, które należy wyplenić. Już w preambule czytamy bowiem, że „przemoc wobec kobiet jest manifestacją nierównego stosunku sił pomiędzy kobietami a mężczyznami na przestrzeni wieków”. Podobne utopijne cele stawiał przed sobą komunizm, a ciągłe zbliżanie do nieosiągalnego „ideału” wymagało milionów ofiar i stałego ograniczania wolności. Podobnie dziś Państwo Islamskie dążąc do stworzenia nowego, opartego na Koranie ładu, prowadzi kulturowe czystki i zmierza w istocie do wyplenienia śladów przeszłości, pomników preislamskiej „ery ignorancji”.

Konwencja przemocowa, zamiast chronić przed przemocą, sama może okazać się jej poważnym źródłem. W art. 4 ust. 2 twórcy konwencji precyzują, że potępione zostają „wszelkie” formy dyskryminacji kobiet i w celu zapobiegania im podjęte zostaną „niezbędne środki prawne”, w tym „sankcje”, tam gdzie okaże się to konieczne. Sankcje te mają posłużyć także obaleniu „praw i praktyk dyskryminacyjnych wobec kobiet”. Skoro mowa o wszelkich formach dyskryminacji, to artykuł ten można rozumieć szeroko. Np. za taką dyskryminację ktoś może uznać zakaz święceń kapłańskich dla kobiet w Kościele katolickim. „Sankcje” mogą więc spaść m.in. na przedstawicieli Kościoła opowiadających się za tą zmurszałą praktyką.

Ponadto, jak zauważa Marzena Nykel na wpolityce.pl, religia i tradycja przedstawiane są w konwencji wyłącznie jako źródło zagrożenia, które należy zniszczyć. Pokazuje to choćby artykuł 12 ust. 5, w którym czytamy, że „Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. honor nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji”.

 

Co gorsza, według artykułu 12 ust. 1 „Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”. Sęk w tym, że zgodnie z feministyczno-genderową narracją w zasadzie całość zachodniej cywilizacji opiera się na niższości kobiet, a już z całą pewnością na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn – od Arystotelesa, po wizję tradycyjnego małżeństwa głoszoną przez św. Jana Pawła II. To wszystko należy więc wykorzenić.

 

Być może służby wykonujące polecenia konwencji nie będą rozbijać murów katedr czy palić dzieł starożytnych lub chrześcijańskich autorów, jednak mogą skutecznie zniszczyć jakąkolwiek wiedzę o ich znaczeniu dla ludzkości. Bojownicy Państwa Islamskiego i „liberalni” twórcy konwencji przemocowej mogą więc podać sobie ręce.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie