10 września 2019

Globaliści zadecydują w Nairobi: powszechny dostęp do aborcji na koszt podatników

(Fot. Pixabay/NicciDoula)

W listopadzie w Nairobi w 25. rocznicę Międzynarodowej Konferencji Ludności i Rozwoju (ICPD), odbędzie się kolejny szczyt ludnościowy, podczas którego starannie wyselekcjonowani delegaci zajmą się „bezpiecznym dostępem do aborcji” – informuje na swojej stronie The Center for International Reproductive Health Training uniwersytetu w Michigan.

 

Jeszcze w 2013 r. podczas spotkania Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA), była Sekretarz Funduszu narzekała, że nie powiódł się plan upowszechnienia „praw reprodukcyjnych”, czyli aborcji na świecie, założony na konferencji ludnościowej w Kairze w 1994 r. Odwrót od aborcji obserwowano na wszystkich kontynentach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nafis Sadik ujawniła wówczas, że przekazała specjalne darowizny dla niektórych działaczy, by mogli się znaleźć wśród członków delegacji rządowych na konferencji w Kairze w 1994 r. i przyjąć plan upowszechnienia „praw seksualnych oraz reprodukcyjnych” na świecie.

 

Sadik, która szefowała Międzynarodowej Konferencji na rzecz Ludności i Rozwoju w Kairze rozpoczęła wówczas starania, aby zastąpić pojęcie „kontroli populacji” określeniem „praw reprodukcyjnych”. Strategia ta stanowiła punkt zwrotny w debacie dotyczącej aborcji.

 

W 2000 r. Sadik, dokonując przeglądu realizacji postanowień konferencji kairskiej, ubolewała, że nie tylko nie udało się rozszerzyć dostępu do aborcji, ale państwa postanowiły jeszcze bardziej ją ograniczyć.

 

Podczas spotkania w 2013 r. ówczesny szef UNFPA, Babatudne Osotimehin  ubolewał, że odchodzi się od realizacji „praw seksualnych i reprodukcyjnych w prawie każdej części świata: w Afryce, Azji, Ameryce Środkowej, Ameryce Łacińskiej i Europie”.

 

Przedstawiciele Funduszu UNFPA, przeglądając dane ze 179 krajów zauważyli, że blisko 20 lat temu państwa te zgodziły się na realizację polityki Funduszu, ponieważ myślały, że świat jest przeludniony. Teraz jednak wiele krajów cierpi z powodu niżu demograficznego i wycofuje się z wcześniejszych założeń.

 

Osotimehin mówił, że pomimo iż wiele krajów narzeka na niski przyrost naturalny i na stale rosnącą liczbę kobiet, które nie mają dzieci, Fundusz nie zrezygnuje z umożliwienia kobietom kontrolowania swojego ciała i swojej płodności.

 

„Niedokończone przedsięwzięcie” depopulacyjne

Podczas tegorocznej konferencji, którą zaplanowano na 12-14 listopada br. w Nairobi dyskusje mają skoncentrować się na „niedokończonym przedsięwzięciu” w krajach arabskich i afrykańskich dotyczącym upowszechnienia dostępu do aborcji.

 

Organizatorzy szczytu wskazują na przykład, że w Etiopii rzekomo ponad 214 mln kobiet i dziewcząt ma „niezaspokojone potrzeby” w zakresie „praw reprodukcyjnych”. – Świat złożył obietnice, które należy spełnić – przekonuje ambasador Monica Juma, sekretarz gabinetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Kenii w UNFPA (Funduszu Ludnościowym), który obchodził w tym roku rocznicę opublikowania raportu o stanie ludności świata. Stwierdzono w nim, że świat musi ciężko pracować, aby zapewnić wszystkim „prawa seksualne i reprodukcyjne”.

 

Center for Reproductive Rights opublikowało nowy dodatek do swojego kompendium światowych przepisów dotyczących aborcji, postulując dalszą liberalizację przepisów w konkretnych krajach.

Przykładowo wskazuje się, że Korea Południowa uchyliła 65-letni zakaz aborcji, ale utrzymuje się silna „stygmatyzacja procedury aborcyjnej” – narzekano.

 

Ubolewano także, że rok po uchyleniu przez Irlandię ograniczeń aborcyjnych przeprowadzono mniej „zabiegów aborcyjnych”, niż oczekiwano. Z kolei niektóre państwa rozwijające się wprowadziły zakaz finansowania usług aborcyjnych itp. Zwolennicy zabijania dzieci nienarodzonych, uchodzący za „ekspertów” w instytucjach międzynarodowych narzekają, że papież Franciszek porównał aborcję do „zatrudniania zabójcy” i że kraje katolickie zbyt wolno się liberalizują.

 

Podczas gdy na Malcie rozpoczął działalność „ruch pro choice”, to jednak prawnicy obawiają się ścigania za doradzanie klientkom w sprawie aborcji. Z kolei w Chorwacji dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice, by przeciwstawić się aborcji. Aktywiści proaborcyjni podjęli działania na Filipinach czy w Argentynie, by ułatwić dostęp do aborcji. Ubolewają, że w Ekwadorze za zabicie dziecka poczętego wciąż grozi kobietom więzienie. Jedynie co się udało osiągnąć, to wszcząć debatę w sprawie złagodzenia dostępu do aborcji w przypadku ciąży będącej wynikiem gwałtu.

 

„Eksperci” podnoszą alarm, że nawet we Włoszech „prawica” obwinia aborcję za niski przyrost naturalny.  W Meksyku, gdzie zabijanie dzieci poczętych może być potraktowane jako przestępstwo, prezydent zapowiedział, że zorganizuje referendum w tej sprawie. Ponad 30 karaibskich organizacji kobiecych wezwało do dekryminalizacji aborcji.

 

Podczas Międzynarodowej Konferencji Ludności i Rozwoju (ICPD) w Kairze, 179 rządów przyjęło Program Działań, który miał na celu „wzmocnienie pozycji kobiet i dziewcząt”. Od tego czasu – jak wskazują na swojej stronie organizatorzy tegorocznej konferencji – „osiągnęliśmy niewiarygodne korzyści, ale zbyt wiele osób wciąż pozostaje w tyle. A zbyt wiele narodów nie było w stanie w pełni czerpać  korzyści z dywidendy demograficznej, ponieważ młodzi ludzie i inne grupy wciąż nie mają agencji, edukacji i dostępu do kluczowych usług zdrowotnych”.

 

ICPD powołuje się na konieczność przyspieszenia działań w zakresie realizacji celów zrównoważonego rozwoju do 2030 r. Cele te, jak zaznaczono, nie zostaną osiągnięte, jeśli nie zrealizuje się programu ICPD. Dlatego w dniach 12-14 listopada rządy Kenii i Danii oraz UNFPA wspólnie zwołują szczyt w Nairobi w sprawie ICPD25, konferencję na wysokim szczeblu, by „zmobilizować wolę polityczną i zobowiązania finansowe” pilnie potrzebne, aby „ostatecznie i w pełni wdrożyć program działania ICPD”.

 

Konferencja ma pomóc w osiągnięciu „zerowej niezaspokojonej potrzeby w zakresie informacji i usług związanych z planowaniem rodziny, zerowej śmierci matek, której można zapobiegać oraz zerowej przemocy seksualnej i przemocy na tle płciowym, a także zerowych szkodliwych praktyk wobec kobiet i dziewcząt”.

 

Szczyt ma zgromadzić: głowy państw, ministrów, parlamentarzystów, liderów myśli, ekspertów technicznych, organizacje społeczeństwa obywatelskiego, organizacje obywatelskie, młodzież, liderów biznesu i społeczności, organizacje wyznaniowe, ludność tubylczą, międzynarodowe instytucje finansowe, osoby niepełnosprawne, pracowników naukowych i „wielu innych zainteresowanych dążeniem do zdrowia i praw seksualnych oraz reprodukcyjnych”. Z tego to względu, organizacje przeciwstawiające się aborcji i sterylizacji są niemile widziane na spotkaniu.

 

Szczyt przyjmie „zintegrowane podejście.” Skoncentruje się na pięciu tematach:  podkreślaniu równości płci, przywództwie młodzieży, przywództwie politycznym i przywództwie społecznym oraz na innowacjach i partnerstwie w celu przyspieszenia realizacji programu ICPD.

Kluczowy cel do osiągnięcia to: „powszechny dostęp do zdrowia i praw seksualnych oraz reprodukcyjnych w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego”.

 

Organizatorzy oczekują od rządów wyasygnowania nowych funduszy. Uczestnicy szczytu będą rozmawiać o „wykorzystywaniu różnorodności demograficznej w celu stymulowania wzrostu gospodarczego i osiągnięcia zrównoważonego rozwoju”. Krótko mówiąc, chodzi o wciągnięcie na rynek pracy jak najwięcej kobiet dzięki dostępowi do nowoczesnych środków antykoncepcji, które obejmują dostęp do aborcji i sterylizacji.

 

Wskazuje się na potrzebę zakończenia przemocy na tle płciowym, na „przestrzeganie prawa do opieki zdrowotnej w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, nawet w sytuacjach humanitarnych i niestabilnych” (aborcja wykonywana podczas wojen itp.)

Szczyt w Nairobi „ma tchnąć nowe życie w agendę ICPD oraz podtrzymać i zwiększyć korzyści osiągnięte od 1994 roku”.

 

Państwa mają zadeklarować, ile wyłożą na realizację tych celów. Mówi się o innowacyjnych modelach finansowania  od rządów, międzynarodowych instytucji finansowych, a nawet partnerów z sektora prywatnego, by móc zrealizować założenia ICPD do 2030 r.

 

Oenzetowskie instytucje i walka z ubóstwem

Od lat 90. UNFPA i inne oenzetowskie organy stały się kluczowymi instytucjami międzynarodowymi, zaangażowanymi w legitymizację polityki kontroli populacji na świecie, a Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy – głównymi źródłami finansowania działań depopulacyjnych.

 

Początkowo prym w tym zakresie wiedli Amerykanie. Potem dołączyły inne kraje rozwinięte, w szczególności skandynawskie, a także Wielka Brytania, Holandia, Niemcy czy Japonia, która jeszcze w 1994 roku zobowiązała się przekazać 3 miliardy dolarów w okresie od 1994 do 2000 roku w celu „zwalczania globalnych problemów populacyjnych”.

 

W okresie poprzedzającym konferencję ONZ w Kairze (1994), gdzie jednym z głównych celów było zwiększenie finansowania działalności antykoncepcyjnej do około 17 miliardów dolarów rocznie do roku 2000, starszy ekonomista z Banku Światowego, Lant H. Pritchett opublikował artykuł w „Population and Development Review”. Argumentował, że antykoncepcyjne podejście do rozwiązywania problemu płodności jest nieskuteczne. Potępił także metody badawcze stosowane przez demografów i ekonomistów oparte na modelowaniu matematycznym. Zalecał poprawę warunków życia mieszkańców państw rozwijających się, zapewnienie większego bezpieczeństwa i rozwoju, by nie chcieli oni mieć dużych rodzin.

 

Na konferencji kairskiej i po zleceniu kolejnych badań zdano sobie sprawę, że walka z ubóstwem jest kluczowa dla ograniczenia przyrostu naturalnego.

 

Demografowie z Południa, w tym Aderanti Adepoju, przekonywali na forum ONZ, że dla afrykańskich decydentów najważniejszą kwestią demograficzną nie jest wysoka płodność, lecz migracja i możliwość „wyeksportowania” części mieszkańców, którzy potem będą dokonywać transferów waluty do kraju i utrzymywać pozostałe w nim rodziny.

 

Późniejsze badania, w tym prowadzone na populacji muzułmańskich mieszkanek nigeryjskiego miasta Zaria, przekonały decydentów, że programy depopulacyjne łączone z pomocą rozwojową dla państw w postaci programów dostosowawczych (SAP) Banku Światowego i MFW w zamian za kredyty, nie przynoszą pożądanego efektu. Powodowały one jedynie spowolnienie gospodarcze, zmniejszenie wydatków na podstawową opiekę zdrowotną, przez co brakowało lekarstw na malarię i funduszy na dostarczanie czystej wody pitnej. Szeroko dostępne były za to środki antykoncepcyjne.

 

Forsowane w całej Afryce programy dostosowawcze MFW zmuszały rodziny do ponownej alokacji malejących zasobów, co skutkowało wzrostem śmiertelności niemowląt i większym analfabetyzmem.

 

W tych okolicznościach narastała niechęć do programów kontroli populacji. Ich inicjatorzy zaczęli się obawiać, że ucierpią inne „projekty zdrowotne”, w tym w szczególności akcje szczepionkowe. Przykładowo, mieszkańcy Nigerii byli przekonani, że szczepienia służą ubezpłodnieniu ich dzieci. Agresywnie reagowali więc na wszelką propagandę.

 

Wszystkie te okoliczności i nowe analizy przekonały zwolenników depopulacji do tego, że ograniczanie płodności musi nastąpić w wyniku dobrowolnej decyzji. Bank Światowy próbuje połączyć kwestię kontroli ludności i redystrybucji dochodów pod przykrywką „zrównoważonego rozwoju”.

 

Kairska konferencja z 1994 r. sprytnie przemianowała politykę kontroli populacji na walkę o „prawa reprodukcyjne”, wzmocnienie pozycji kobiet i troskę o środowisko.

 

W 1995 r. Bank Światowy zwiększył fundusze na działania na rzecz ludności do 2,5 miliarda funtów i zapewniał pełne finansowanie jedynie na projekty, które w jakimś aspekcie dążyły do zmniejszenia płodności.

 

W ciągu ostatnich kilku lat depopulatorzy coraz śmielej mówią, że jedynym sposobem zapewnienia rozwoju na świecie jest ograniczenie liczby ludności. Konferencja zorganizowana na Papieskiej Akademii Nauk, która zgromadziła „starą ekipę depopulatorów”, takich jak prof. Sachs, Raven czy Lee oraz licznych amerykańskich polityków Partii Demokratycznej, aż nadto pokazała, że eugeniczne myślenie wywodzące się z darwinowskiego determinizmu bynajmniej nie odeszło do lamusa.

Ubrane w slogany o zapewnieniu każdemu „zrównoważonego rozwoju” i „likwidacji ubóstwa”, w gruncie rzeczy zmierza do tego samego celu, jaki przyświecał niegdyś Malthusowi czy Hitlerowi.

 

Prof. Lee argumentował w Watykanie, że wskutek rosnącej liczby ludności na świecie, zwłaszcza w Afryce subsaharyjskiej, rośnie zapotrzebowanie na surowce. W obecnej sytuacji zaś „zmniejszenie o połowę” liczby ludności „byłoby zbyt optymistyczne”, ale z pewnością należy podejmować działania na rzecz ograniczenia płodności, by móc przestawić gospodarkę światową na energię odnawialną.

 

Z kolei obecny na konferencji kalifornijski gubernator Jerry Brown mówił, że konieczne jest „totalne pranie mózgu” – i tu pomocne będzie wsparcie ze strony duchownych – aby skłonić ludzi do zaakceptowania idei zmian klimatu powodowanych działalnością człowieka oraz posunąć naprzód Agendę 2030.

 

Źródło: cirht.med.umich.edu / nairobisummiticpd.org / PCh24.pl

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram