19 grudnia 2018

Genderowy szantaż Kaczyńskiego

(FOT.Michal Dyjuk/FORUM)

Dopóki rządzi PiS, dopóty w Polsce nie będzie homoseksualnych „małżeństw” oraz politycznie poprawnej cenzury – wynika ze słów Jarosława Kaczyńskiego, który w kwietniu roku 2018 podczas spotkania z wyborcami w Trzciance odpowiadał na pytanie o wypowiedzenie genderowej konwencji stambulskiej. Wycofanie się z ratyfikacji dokumentu nie wchodzi jednak w grę, gdyż – zdaniem prezesa PiS – naraziłoby to nasz kraj (a ściślej: rząd) na kolejne ataki ze strony struktur międzynarodowych.

 

Słowa Kaczyńskiego można streścić w zdaniu: albo PiS, albo „tęczowa” dyktatura. Genderowej konwencji władza nie wypowie, gdyż nie chce kolejnego starcia z Zachodem, no ale przecież – wicie, rozumicie – dopóki rządzimy my, nic konkretnego z konwencji nie wyniknie. Nie trzeba jednak wielkiego wysiłku intelektualnego, by słowa prezesa PiS odczytać jako emocjonalny szantaż. Kolejny zresztą w tej kadencji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tego typu szantaż ma miejsce chociażby w temacie aborcji. PiS sabotuje wysiłki obrońców życia, jednocześnie strasząc wizją dzieciobójstwa dostępnego „na życzenie” w sytuacji wyborczego zwycięstwa i przejęcia władzy przez ich największych przeciwników.

 

Prezes PiS zachowuje się – zarówno w temacie aborcji jak i genderowej konwencji – absurdalnie, gdyż za czasów rządów PO-PSL jego partia próbowała zablokować ratyfikację groźnego, zideologizowanego dokumentu. Dokumentu, z którego płyną realne zagrożenia dla polskich rodzin. Dziś Kaczyński bagatelizuje treść politycznie poprawnej konwencji, choć jeszcze w roku 2014 był jej jednoznacznym przeciwnikiem.

 

Postawa prezesa PiS przypomina też działania męża, który spędza wszystkie wieczory w barze z kumplami, a zirytowanej taką postawą żonie tłumaczy, że jest wobec niej w porządku, gdyż przed ołtarzem ślubował miłość – a przecież ją kocha, więc nie ma problemu, wierność – i faktycznie nie zdradza jej, a jedynie pije, a także uczciwość – i tu też wszystko jest w porządku, gdyż żona wie z kim i gdzie spożywa trunki. Jednak mimo tych wyjaśnień wszyscy dobrze wiedzą, że nie tego oczekiwała kobieta decydując się na związek z tym mężczyzną, nie tak rozumiała słowa małżeńskiej przysięgi.

 

Podobnie jest z Kaczyńskim. Deklaruje, że nie wprowadzi „homomałżeństw”, ale nikt nawet takiej możliwości nie brał pod uwagę. Przeciwnie. Oczekiwania co do obyczajowej kontrrewolucji były ogromne, jednak przywódca obozu „dobrej zmiany” i jego oficerowie zawiedli na całej linii. Teraz, na otarcie łez, prezes nonszalancko rzuca narodowi ochłapy: czego chcecie, no może i jest genderowa konwencja, ale przecież nie ma i nie będzie „ślubów” jednopłciowych. No super – może ironicznie odpowiedzieć wyborca. Super prezesie, że przejmując władzę po serii deklaracji dotyczących ochrony tradycyjnego ładu moralnego nie budujesz nad Wisłą drugiej Szwecji lub Holandii. Aż ręce bolą od oklasków, aż w krzyżu łupie od ukłonów.

 

Problem w tym, że genderowe szantażowanie Polaków przez Kaczyńskiego to jedynie polityczny trik, gdyż w oparciu o konwencję – nawet za rządów PiSu, co to łaskawie nie zalegalizuje „małżeństw’ homoseksualnych – można siać w Polsce „tęczowe” spustoszenie.

 

Nie tak dawno znany ze skrajnie lewicowych przekonań Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar stanął w obronie „tęczowego piątku” – imprezy propagującej w polskich szkołach homoseksualizm. Argumenty za takimi wydarzeniami i przeciwko kontrolom zarządzonym przez MEN w odpowiedzi na kontrowersyjne warsztaty zamieszczono w tekście na stronie rpo.gov.pl. Wynika z niego, że za źródło legalności tego typu imprez może być uznawana ratyfikowana za rządów PO-PSL konwencja stambulska, której wypowiedzieć boi się Jarosław Kaczyński.

 

„Obowiązek prowadzenia edukacji antydyskryminacyjnej wynika z wielu wiążących, ratyfikowanych przez Polskę aktów prawa międzynarodowego, m.in. Konwencji o prawach dziecka, Konwencji w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty, Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet, Konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej czy Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych” – czytamy.

 

„Rzecznik Praw Obywatelskich ujawnia: Konwencja stambulska wymaga szkolnych programów #LGBT (#TęczowyPiątek) wbrew woli rodziców” – napisał na Twitterze prezes Ordo Iuris mecenas Jerzy Kwaśniewski komentując tekst z serwisu rpo.gov.pl.

 

Strategia Jarosława Kaczyńskiego może więc pozwoli zmobilizować elektorat przerażony wizją siania homoseksualnego zgorszenia w polskich szkołach, może i scementuje wokół PiS wyborców mających świadomość, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Mała jednak szansa, by owe działanie ochroniło Polskę przed „tęczowym” totalitaryzmem. Jeśli więc do najbliższych wyborów rządzący nie wypowiedzą genderowej konwencji stambulskiej, głos na Prawo i Sprawiedliwość – tak samo jak na inne partie broniące lewicowego dokumentu – będzie głosem zmarnowanym.

 

 

Michał Wałach

 

 

Aby podpisać apel do premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wypowiedzenia genderowej konwencji stambulskiej należy kliknąć TUTAJ.

  

    

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie