27 lipca 2019

Po wyroku z Wrocławia. Gorsząca i „nieprzyzwoita” prawda o aborcji

(REUTERS/Kevin Lamarque /FORUM)

Zawieszenie plakatu przedstawiającego zdjęcie zabitego dziecka poczętego wraz z szokującym cytatem z forum aborcjonistek wrocławski sąd ocenił w kategoriach nieobyczajnego wybryku. Lider fundacji Pro – Prawo do Życia usłyszał z tego tytułu prawomocny wyrok – niski, ale jednak Mariusz Dzierżawski został uznany winnym. To swego rodzaju wyjątek bo dotychczas sprawy dotyczące podobnych ekspozycji kończyły się wygranymi obrońców życia. Sądy kwalifikowały ich akcje jako przejaw wolności wypowiedzi. Czy werdykt ze stolicy Dolnego Śląska stanie się czymś w rodzaju precedensu?

 

Przychodzi tu na myśl nieco przewrotne hasło, które chociaż powtarzane jest przez pro-liferów od dawna, to wciąż nie doczekało się przekonującej odpowiedzi ze strony adwersarzy: tak zwana aborcja jest widocznie zbyt okrutna, by ją ujawniać, ale na tyle akceptowalna aby jej dokonywać, domagać się rozszerzania prawnej dopuszczalności oraz promować.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sąd uznał afisz fundacji za „nieprzyzwoity”. Doceniając tę estetyczną wrażliwość możemy oczekiwać podobnych reakcji w stosunku do plakatów, które nieprzyzwoite są z całą pewnością, a jednak widnieją w przestrzeni publicznej całkowicie bezkarnie. Skoro projekt fundacji Pro – Prawo do Życia stanowił „przekroczenie granicy dobrego smaku”, to czy wkrótce karalne będzie publikowanie obrzydliwych reklam, wyświetlanie podobnych filmów, wznoszenie paskudnych architektonicznie budowli, organizowanie obscenicznych i bluźnierczych demonstracji pod pretekstem żądań tolerowania dewiacji? Byłoby znakomicie, ale powyższa analogia jeśli jest trafna, to tylko z pozoru. Wymienione tu, gorszące z estetycznego bądź moralnego punktu widzenia inicjatywy, są bowiem kreacją, wytworem niezdrowej wyobraźni oraz nierzadko złej woli. To, co widnieje na plakacie ocenzurowanym przez sąd we Wrocławiu, oddaje natomiast rzeczywistość. Choć jest ona jak wyjęta z horroru, to rozgrywa się naprawdę. Ci, którzy starają się o niej krzyczeć, również w sferze wizualnej, wypełniają moralny obowiązek wyrażenia braku przyzwolenia na zło.

 

Dyskusja o słuszności prezentowania w przestrzeni publicznej zdjęć dzieci zabitych przed urodzeniem, należy raczej do tych niekończących się. Linia podziału wcale nie pokrywa się z tą, która wyznacza przebieg muru pomiędzy obrońcami powszechnego prawa do narodzin a wyznawcami rewolucji obyczajowej. Ci drudzy – wbrew ludzkiej naturze – uznają sferę płciową po prostu za obszar niezobowiązującej rozrywki, nieograniczonej nawet tak fundamentalnymi kwestiami jak życie innej osoby: własnego dziecka.

 

W przypadku plakatów fundacji Mariusza Dzierżawskiego (do podobnej formy oddziaływania odwołuje się też Fundacja Życie i Rodzina) nietrudno znaleźć zdecydowanych przeciwników także wśród osób respektujących prawa „najmniejszych”. Mają sporo racji, gdyż te prezentacje są skandaliczne, ale jak się to ma do skandalu legalnej zbrodni na najsłabszych i całkowicie bezbronnych oraz skandalu wielkiej obojętności społecznej wokół tego tematu? Czy drastyczne zdjęcie jest gorsze od realnego zła, które ukazuje? Skoro kolejne, „nocne” i „dobre” zmiany równie lekceważąco traktują tak poważną kwestię, to do jakich środków przekonywania muszą się zatem odwołać ludzie nieobojętni na skandal aborcji?

 

Wspaniale gdy, jak na przykład szczecińskie Bractwo Małych Stópek, dobrzy ludzie w praktyczny sposób wspierają kobiety będące w trudnej sytuacji życiowej i z powodu nieoczekiwanego macierzyństwa poddawane morderczej presji otoczenia. Świetnie, gdy ukazują piękno życia oraz pozytywne aspekty rodzicielstwa. Te godne pochwały i wsparcia przedsięwzięcia nie wyczerpują jednak prawdy o utylitarnym, eugenicznym stosunku naszego państwa do ludzkiego życia. Taki jest stan prawny, którego władza na razie nie zamierza zmienić: zarówno pierwsza, druga, trzecia, jak i – w przeważającej części – tak zwana czwarta władza. Rolą tej ostatniej jest użyteczna dla zbrodniarzy funkcja skutecznego znieczulania i stępiania społecznej wrażliwości na krwawy los najmniejszych. Tej moralnej eutanazji nie wolno nam jednak się poddać – nawet jeśli sądy w Polsce będą karać nie sprawców zła, lecz tych, którzy wyciągają je na światło dzienne.

 

 

Roman Motoła

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie