27 października 2020

Furia feministek i rojenia ugodowej „prawicy”

(Zdjęcie z protestu samochodowego Strajku Kobiet we Wrocławiu. Fot. FORUM )

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności aborcji eugenicznej z Konstytucją RP wywołał prawdziwą furię feministek. Wyzwiska, akty wandalizmu, profanacje, codziennością stały się czyny naruszające prawo. Orzeczenie Trybunału przelało czarę goryczy, lecz równie dobrze mogło uczynić to coś innego. Wojna kulturowa i tak trwała, tylko teraz trzeba być ślepy, by jej nie zauważyć i wciąż wierzyć w iluzję kompromisu.

 

Wydarzenia z ostatniego weekendu przywołują na myśl dantejskie sceny rewolucji francuskiej czy działania skrajnego lewactwa w którymś z krajów Ameryki Łacińskiej. Trudno się nie zgodzić ze słowami arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, twierdzącego, że „Mamy do czynienia z agresją niespotykaną w Polsce, gdzie narusza się świętość kościołów”. Cóż, feministki nie mogą znieść, że z gwarantowanego przez Konstytucję prawa każdego człowieka do życia wynika zakaz mordowania także człowieka przebywającego w łonie matki, nawet gdy prawdopodobne jest „ciężkie i nieodwracalne upośledzenie” „albo nieuleczalna choroby zagrażająca jego życiu”. Gdyby feministki działały z otwartą przyłbicą powinny dążyć do zniesienia artykułu 38 Konstytucji, zgodnie z którym „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Skoro bowiem dziecko przed narodzinami jest człowiekiem (bo przecież nie wydrą ani nie słoniem), więc objęte jest prawną ochroną życia. Wynika to wprost z zapisu konstytucji hołubionej przez liberalną lewicę. Co więcej, Konstytucja popierana przez Aleksandra Kwaśniewskiego nie stanowi przecież dokumentu kościelnego. Jednak to na Kościele lewaccy aktywiści postanowili wyładować swoją furię. Podajmy garść przykładów. W Szczecinku grupa nastolatek lub niewiele starszych młodych kobiet wulgarnie zaatakowała idącego ulicą księdza. Młode aktywistki krzyczały w kierunku kapłana „pokaż macicę”. Jeden ze świadków zdarzenia w Szczecinku stwierdził, że „księdza o mały włos nie zlinczowano”.

 

Do prawdziwego ataku nienawiści doszło w Warszawie . Na fasadzie stołecznego kościoła  św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Warszawie pojawiły się napisy „piekło kobiet”, „moje ciało ≠ twoja religia”. W kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie pojawił się z kolei aktywista z napisem „Módlmy się o prawo do aborcji”. Zaś na fasadzie kościoła pw. Opatrzności Bożej w Warszawie namalowano napis „aborcja jest ok” oraz numer telefonu feministycznej organizacji ułatwiającej mordowanie nienarodzonych. Aktywiści zniszczyli też elewację kościoła pw. Św. Magdy Magdaleny na warszawskim Wawrzyszewie oraz św. Jakuba na pl. Narutowicza na warszawskiej Ochocie. Zniszczono też drzwi sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie. W Otwocku zaś na budynku parafii pw. św. Wincentego á Paulo pojawiły się napisy „Bóg wam nie wybaczy” oraz „j***ć PiS”.

 

Lewacy zniszczyli także fasadę kościoła pw. Świętej Rodziny w Gdyni. W Poznaniu zdewastowano pomnik świętego Jana Pawła II. Pomazano go farbą i wysmarowano na nim wulgarne napisy. Oprócz zakłócenia Mszy świętej w Katedrze pw. św. Piotra i Pawła o godz. 12.00, na placu Wolności odbyła się manifestacja i pochód w celu zakłócenia kolejnej Mszy w katedrze, tym razem wieczornej. Dzięki interwencji policji, która otoczyła świątynię, kolejna profanacja nie doszła do skutku. 7 tys. osób biorących udział w manifestacji krzyczało antyrządowe i antykościelne, przepełnione nienawiścią i wulgaryzmami hasła.

 

Feministki nie mają szacunku ani dla Boga, ani dla ludzi (cóż dziwnego zresztą, skoro chcą niektórych z nich mordować). Lewackie hordy posuwają się też do zastraszania obrońców życia. Jak podał na „Twitterze” dziennikarz „Niedzieli” Artur Stelmasiak, „strona #AntyLife zdobyła adres Kai Godek oraz numer telefonu. W obecnej atmosferze wściekłości z powodu zakazu zabijania może potrzebować ochrony”. Jak podaje dziennikarz, ta matka niepełnosprawnego dziecka i obrończyni życia „otrzymała 1200 połączeń telefonicznych i około 1500 SMSów z wyzwiskami”. Ponadto należący do feministek samochód stanął przed bramą osiedla, na którym mieszka Kaja Godek. Wciąż dzwonił też jej domofon. Czy chamskie nękanie kobiety w jej miejscu zamieszkania oznacza poszanowanie dla praw kobiet?

 

Tego typu akty barbarzyństwa, przemocy, agresji, nienawiści, chamstwa, wulgarności i zdziczenia świadczą o wydostaniu się na światło dzienne tego, co do tej pory drzemało w ukryciu. Ta cała nienawiść nie pojawiła się w piątek czy w sobotę, z dnia na dzień. Nie wywołał jej wyłącznie wyrok Trybunału. On jedynie ujawnił jej potencjał. Sytuacja ta pokazuje absurd twierdzeń osób wzywających do zakończenia wojny kulturowej, takich jak szef młodzieżówki PiS Michał Moskal czy też zajmujących nagle ugodowe stanowisko publicystów jak Tomasz Terlikowski (temu ostatniemu trzeba jednak oddać, że dobrze zareagował na ostatnie protesty feministek).  Wojna kulturowa trwa i trwała także wcześniej, choć czasem w utajonej formie.

 

Jeszcze większym absurdem niż kompromisowe słowa Moskala czy Terlikowskiego są pomysły „prawicowych” posłów dotyczących zachowania przesłanki eugenicznej, choć tylko w jej części.  Jak czytamy na Twitterze Jarosława Gowina, jego „Porozumienie” zaproponowało częściowe „wprowadzenia zapisów, które precyzyjnie i jednoznacznie chronią dzieci z zespołem Downa, a jednocześnie uwzględniają prawo do decyzji matki w skrajnych i bardzo rzadkich przypadkach nieuleczalnych wad letalnych dziecka, skazujących je na śmierć w trakcie ciąży, lub niedługo po urodzeniu”. „Każda decyzja Parlamentu wywoła silne emocje społeczne, bo Polacy – podobnie jak inne społeczeństwa Zachodu – są w tych kwestiach głęboko podzieleni. Dlatego potrzebujemy wzajemnego szacunku, woli zrozumienia argumentów drugiej strony i jasnego określenia własnego stanowiska”. Z kolei Artur Dziambor z Konfederacji stwierdził, że „Dotychczas funkcjonującą przesłankę prawdopodobnej wady dziecka, należy zamienić na pewność wady letalnej. Taki zapis sprawi, że kobiety nie będą skazane na donoszenie dzieci, które nie mają szans na życie poza organizmem matki, lub których życie będzie krótkie i pełne cierpienia. Jednocześnie da to szansę na szczęśliwe życie dzieci z np. zespołem Downa”.

 

Pomysły Dziambora czy Gowina, choć wydają się sensowne, w gruncie rzeczy sprowadzają się do stwierdzenia o dopuszczalności dobijania śmiertelnie chorych, jeśli ci stanowią dla kogoś ciężar. Jeśli dopuścimy to w przypadku dzieci nienarodzonych, to dlaczego nie w przypadku starców – bez względu na ich zgodę? W końcu dzieci nienarodzone takowej zgody nie wyrażają…

 

Nowy kompromis?

 

Dwuznaczne stanowisko zajął też znany dotychczas z bezkompromisowej walki o prawo do życia Krzysztof Bosak. W rozmowie z WP.PL na pytanie o dopuszczalność aborcji w przypadku dziecka pochodzącego z gwałtu, odpowiedział „to jest niepotrzebne rozszerzanie na kolejny kontrowersyjny temat. Powinniśmy się skupić na działaniach w parlamencie, jak wesprzeć tych, którzy mają dzieci niepełnosprawne, a nie otwierać kolejne pole do kontrowersyjnej debaty”. Czyli pozwolić na dalsze mordowanie nienarodzonych w imię obrony przed „kontrowersyjną debatą”? W wolnych społeczeństwach kontrowersyjne debaty stanowią normę. W totalitarnych dyktaturach siłowo się je wycisza.

 

Ponadto dziecko poczęte w przypadku „uzasadnionego podejrzenia czynu zabronionego” (niekoniecznie gwałtu i niekoniecznie słusznego podejrzenia) jest tak samo niewinne, jak dziecko z podejrzeniem poważnej choroby. Czy należy skazywać go na śmierć z powodu obawy przed kontrowersyjną debatą? Wolne żarty.

 

Wyboru trzeba dokonać

 

Wszystkie te wystąpienia wzywające do zakończenia wojny kulturowej, podobnie jak kompromisowe propozycje prawicowych polityków, wynikają z błędnego przekonania jakoby światopoglądowy konflikt w Polsce można było powstrzymać, jakoby istniał jakiś kompromis uspokajający głowy. Wielka to ułuda! Tego typu rezultat jest bowiem niemożliwy. Feministyczna furia nie ucichnie tylko dlatego, że jakiś „rozsądny” prawicowy polityk dopuści mordowanie chorych dzieci w nieco większym zakresie. Bestia antychrześcijańskiego i antyludzkiego gniewu została już spuszczona z łańcucha (co i tak w końcu musiało się stać). Nie wróci spokojnie w miejsce ukrycia dzięki jakimś uładzonym działaniom. Siły Mordoru pragną aborcji na życzenie. Nie ustąpią dopóty, dopóki nie dopną swego. Nie w głowie im jakieś kompromisy – co najwyżej jako chwilowa taktyka, którą należy porzucić przy najbliższej okazji.

 

Kompromisu aborcyjnego nie ma i w gruncie rzeczy nigdy go nie było. Pozostaje wielki spór. Nikt nie ucieknie od decyzji. Przypominają się biblijne słowa Pana Boga „biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30, 19 ).

 

A Ty – Drogi Czytelniku – co wybierasz?

 

Marcin Jendrzejczak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie