23 września 2016

Francuski Kościół politycznie poprawny i bezbronny

(REUTERS / FORUM)

Francuski Kościół staje coraz częściej pod pręgierzem krytyki za swój stosunek do islamu, wręcz bratanie się z nim, co w praktyce oznacza ciche popieranie prowadzonej od lat przez muzułmanów polityki inwazji w Europie. W ostatnim czasie głos zabrało kilku wybitnych francuskich naukowców, pisarzy i publicystów, wskazując błędy katolików – w tym hierarchów – których jedyną taktyką wobec islamu jest szukanie za wszelką cenę dialogu z nim. „Wszelka cena” oznacza tu same ustępstwa i obojętność na prześladowania chrześcijan.


Od kilku lat bardzo krytyczną pozycję wobec francuskich biskupów za ich stosunek do fałszywej religii zajmuje zakonnik Daniel Ange de Maupeou d’Ableiges, pisarz, autor 60 książek, z których co trzecia została przetłumaczona na język polski, doktor honoris causa KUL. Duchowny wskazuje, że na 54 państw drastycznie naruszających ludzką wolność aż 37 ma oblicze islamskie. Nie można więc mówić, że prześladowanie tam chrześcijan to tylko incydentalne, przypadkowe zajścia prowokowane przez grupki fundamentalistów, tak jak nie można twierdzić, że istnieje komunizm o ludzkiej twarzy. W przekonaniu znanego duchownego jest już czymś ewidentnym, że ta brutalna, agresywna, niekiedy nieokiełznana chrystianofobia zapisana jest w genach islamu. Zakonnik przypomina, że już w 1983 roku na kartach jednej ze swoich książek diagnozował: „świat islamu przejmie sukcesję prześladowań komunistycznych”. Niestety, sprawdza się to na naszych oczach i nie będzie można powiedzieć w przyszłości, nie kłamiąc: „Nie wiedzieliśmy. Nikt o tym nie mówił!”.

Wesprzyj nas już teraz!


Dialog z prześladowcami

Daniel Ange stawia pytanie: „Ilu pasterzy Kościoła o tym mówi?” i sam odpowiada: „We Francji biskupi są niemi. Ich cisza przywołuje nam inną, wielką, ciemną ciszę w naszej historii”. Do milczenia Kościoła podczas II wojny światowej należy dodać całkowitą ciszę episkopatu w obliczu trwających latami prześladowań komunistycznych. W stosunku do niemieckich nazistów kilku odważnych hierarchów zabrało krytyczny głos, ryzykując swoim życiem, ocalając honor Kościoła Francji, ale nie było nikogo, kto miał odwagę potępić zbrodnie komunistów. „Potrzeba było dopiero przyjścia Jana Pawła II, by nas wyrwać z tej ciszy” – twierdzi pisarz.


„Trzeba wiedzieć, że ani jeden francuski biskup nie zabrał publicznie głosu przez te dziesiątki lat, kiedy rozgrywała się największa martyrologia w historii Kościoła. Nawet po wydarzeniach w Budapeszcie i Pradze. Nadal nikt z naszych biskupów nie ma odwagi za to przeprosić” – wskazuje z żalem Daniel  Ange i pyta: „Czy nie rozpoczynamy tego samego w odniesieniu do prześladowań islamskich?”.


Francuski Kościół stawia na dialog z islamem. W dokumentach, które przyjmuje, nie czyni jakiejkolwiek aluzji do islamskiej, antychrześcijańskiej brutalności. „Co może przynieść dialog intelektualistów, reprezentujących ze strony muzułmanów jedynie ich samych, bez minimum jasności, uczciwości i prawdy?” – pyta francuski episkopat ojciec Ange.


Kościół zlaicyzowany i bezbronny

Krytycznie ocenia postawę lokalnego Kościoła także historyk i politolog Alain Besançon. Jego zdaniem zamachy i obecna atmosfera to konsekwencje uległości całej Francji w obliczu islamu. Bierze się to ze złego poczucia winy związanej z dawną kolonizacją. Głosi się też, że gdyby Francja bardziej zadbała o muzułmanów – tak jak to uczyniła z imigrantami portugalskimi, hiszpańskimi, włoskimi czy polskimi – to dzisiaj nie byłoby z nimi takich problemów. Besançon polemizuje z tego typu rozumowaniem twierdząc, że muzułmanie się nie asymilują, bo ich religia jest religią ekspansji, która popycha swoich wyznawców do dominowania, włącznie z brutalnością, na każdym terenie gdzie się znajdą.


Historyk twierdzi, że należało wyjaśnić Francuzom, co to jest islam, a Kościół powinien być pierwszy w mówieniu o tym swoim wiernym. Ale hierarchowie woleli milczeć, tak samo jak czynili to w przeszłości w stosunku do niemieckiego nazizmu i komunizmu. Alain Besançon przypomina, że od XV wieku nie było ani jednego przypadku trwałego, pokojowego współistnienia na tym samym terytorium muzułmanów i przedstawicieli innych religii.


Naukowiec zadaje sobie pytanie, czy Kościół we Francji posiada jeszcze wiarę? Zarzuca mu, że pozbył się tożsamości poprzez nasiąknięcie laickimi zasadami, co czyni go bezbronnym wobec ekspansji islamu. Kościół nie ma też odwagi głosić Ewangelii muzułmanom.


Zachodnia Europa popełnia podstawowy błąd myśląc o islamie jako o religii na modłę chrystianizmu. Ten sam błąd czyni wielu biskupów francuskich, podczas gdy sam rektor paryskiego meczetu, Dalil Boubakuer, potwierdził 3 stycznia 2011 r. w telewizji BFM TV, że „islamu nie można traktować jako zwykłej religii, bo jest on faktem politycznym naszego czasu (…). Jest fenomenem socjopolitycznym, to ideologia walki, agresji (…).


Flirt z kulturą przemocy

Ostatnio katolików we Francji oburzyła postawa prymasa, arcybiskupa Lyonu, kardynała Philippa Barbarin, który zdecydowanie poparł projekt utworzenia Instytutu Cywilizacji Muzułmańskiej. Stał się adwokatem – w imię Kościoła – systemu polityczno-religijnego, w którym gwałci się najbardziej elementarne ludzkie prawa. To wszystko działo się zaledwie kilka tygodni po zamachu w Nicei.


Hierarchę skrytykował katolicki publicysta, Mathieu Parbot na portalu „Le Salon Beige”, pisząc: „Kardynał Barbarin, tak jak wszyscy biskupi, którzy coraz częściej korzystają z zaproszeń do udziału w inauguracji meczetów, dokonują błędnej analizy” (…). Laicyzm wszedł w żyły episkopatu tak jak anropocentryzm do liturgii (…). To sprawia, że ucieka się często do ograniczonej wizji duchowości, która wyklucza obecnie wszelką chrystianizację – strategia współczucia bierze górę nad jasną analizą. Pięknie jest płakać z ofiarami muzułmańskiego zamachu, ale z drugiej strony flirtuje się z kulturą, która formuje tą agresję. Modlić się, tak, płakać wspólnie, tak, ale trzeba też używać swojego rozumu, by reagować i rządzić – kontynował Parbot.

Publicysta uważa, że „popieranie budowy meczetu lub domu kultury muzułmańskiej oznacza sojusz z podkładającymi bomby, nieprawdopodobną pogardę dla bitych, gwałconych kobiet…”.


W obliczu zamachów terrorystycznych i coraz szerszej krytyki, francuscy biskupi starają się wypracować wspólne stanowisko wobec islamu. Jak na razie niewiele z tego wychodzi. Na wiosennej sesjji posiedzenia Konferencji Episkopatu w Lourdes (15-17 marca 2016) jeszcze raz zaprezentowali odmienne opinie.


Dialog ponad rozumem i historią

Wielu katolików reaguje [na islam] bardziej w odniesieniu do sytuacji międzynarodowej, tego co dzieje się na przedmieściach lub tego co postrzega jako upadek Kościoła katolickiego niż w oparciu o bezpośrednie spotkanie z muzułmanami – stwierdził wówczas biskup Evry, ks. Michel Dubost, przewodniczący Rady na Rzecz Relacji Międzyreligijnych episkopatu.


Ksiądz biskup Belly-Ars Pascal Roland w liście skierowanym do księży swojej diecezji wskazywał na potrzebę „krytycznego spojrzenia na historię islamu i przypominania, że wywodzi się on z sekty judeochrześcijańskiej”.

Biskup Dubost w wypowiedzi dla prasy ocenił, iż „część biskupów przyjęła optykę walki, inni uważają, że trzeba pracować ze współobywatelami”.


Biskupi nie odczytują rzeczywistości w ten sam sposób gdyż żyją w odmiennych warunkach. Mają jednak potrzebę powiedzenia sobie czegoś. Chodzi o to by jasno postawić problemy i przekonać się jak należy reagować – mówił ten sam hierarcha.


Końcowy komunikat z posiedzenia Konferencji Episkopatu Francji w zasadzie powtórzył dawne stanowisko biskupów znad Sekwany. Napisali oni: „Jesteśmy zaangażowani w dogłębną debatę, fundamentalną i konieczną. Wzajemne zaufanie musi być pogłębione. Przynależność do tego samego narodu ma opierać się na wspólnej miłości naszej historii i naszego dzisiaj, naznaczonego znacznie większymi różnicami między obywatelami niż kilka lat temu (…)” – stwierdzili.


„Konieczny respekt między Francuzami nie może się rozmyć z powodu zakazu wyrażania ich dogłębnych przekonań. To byłoby ścieleniem gniazda groźnemu fundamentalizmowi. Chcemy po raz kolejny opowiedzieć się za prowadzonym w zaufaniu i wymagającym dialogiem między nami, szczególnie między chrześcijanami i muzułmanami – zadeklarowali w komunikacie.


Katalog ustępstw i jednostronnych gestów

Postawa i polityka Kościoła, zwłaszcza po morderstwie księdza Hamela, wywołała oburzenie ważnego katolickiego stowarzyszenia „Avenir de la Culture” (Przyszłość Kultury), które ocenia, że „większość deklaracji episkopatu po tej strasznej zbrodni unika jakiegokolwiek apelu o zachowanie tożsamości chrześcijańskiej Francuzów i milczy na temat prawa narodu do legalnej obrony”.


Stowarzyszenie zamieściło w internecie petycję skierowaną do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Francji, arcybiskupa Georgesa Pontier. Napisało w niej: „Ten ostrożny zwyczaj naszych biskupów zajmuje miejsce w pastoralnym dialogu prowadzonym od lat jednostronnie i bez rezultatów”.


„- Broszury opublikowane przez Konferencję Episkopatu są apologią islamu…

– Zaproszenie arcybiskupa Dubosta, by przyjść do jego katedry dla odśpiewania Koranu…

– Kształcenie imamów przez Paryski Instytut Katolicki…

– Tymczasowe oddanie do dyspozycji kultu muzułmańskiego kościelnych budynków…

– Powtarzanie życzeń z okazji ramadanu…

– Wsparcie kardynała Barbarin na rzecz powstania w Lyonie Instytutu Islamskiego, finansowanego przez Arabię Saudyjską…


Dokładna lista ustępstw otwierających drzwi islamizacji Francji byłaby tak długa, że niemożliwością jest sporządzić ją w sposób kompletny” – stwierdzili autorzy petycji.


Avenir de la Culture apeluje „w imię miłości Boga, Kościoła Świętego, Francji i wiernych o wstrzymanie wszystkich inicjatyw, które pod pretekstem faworyzowania dialogu międzyreligijnego, utwierdzają ideę, że wszystkie religie są sobie równe”.


„Najwyższy czas na promowanie tożsamości chrześcijańskiej Francji i wymiecenie utopii głoszącej, że przyszłość naszego kraju będzie koniecznie wielokulturowa – wzywa stowarzyszenie.


 

Franciszek L. Ćwik

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie