7 września 2020

Francja: wraca temat eutanazji. Aktywista „cywilizacji śmierci” ma pretensje do państwa

(ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE. Fotograf: HENRYK PRZONDZIONO/Archiwum: Gość Niedzielny/FORUM)

We Francji wraca temat eutanazji. Po głośnej sprawia Lamberta, skazanego na umieranie przez sądy, które postanowiły zakończyć jego „uporczywe leczenie”, teraz pojawił się nieuleczalnie chory zwolennik eutanazji, który sam chce zrezygnować z życia. W sprawie swojej eutanazji pisał m.in. do prezydenta Emmanuela Macrona i nagłaśniał problem prawa do tzw. „godnej śmierci”.

 

57-letni Alain Cocq to aktywista „cywilizacji śmierci”, który zachorował na nieuleczalną chorobę. W nocy z piątku 4 września na sobotę 5 września poinformował na Facebooku, że zaprzestał leczenia, przyjmowania żywności i nawodnienia. Pisze o prawie do wyboru śmierci i potępia obowiązujące prawo tzw. „końca życia”, które nie pozwala na eutanazję.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Stwierdza, że „zaczęła się jego droga do wyzwolenia” i dodaje, że jest „szczęśliwy”. „Wiem, że nadchodzące dni będą trudne, ale podjąłem decyzję i jestem spokojny” – dodaje na Facebooku. Podkreśla też, że jego wybór śmierci przez odstawienie leczenia nie jest „samobójstwem”, bo jest… katolikiem. Zgłasza jednak pretensje do państwa, które nie przewiduje ostatecznego rozwiązania w swoim prawodawstwie. Pacjent spodziewa się śmierci w ciągu pięciu do siedmiu dni, ale dodaje, że w jego stanie może to nastąpić szybciej.

 

Wcześniej wysłał list do prezydenta Macrona o „pomoc w śmierci”. Teraz chce zwrócić uwagę na postulat eutanazji swoją dość straszna i spektakularną decyzją. Gest tyle heroiczny, ci ideologiczny, którego konsekwencją jest wspierania cywilizacji śmierci. Rezygnacja z opieki paliatywnej, pożywienia i picia jest jednak rodzajem samobójstwa. Podkreślanie rzekomej zgodności  postępowania z zasadami katolicyzmu jest tu mocno naciągane. Alain Cocq jest działaczem eutanazyjnego Stowarzyszenia na rzecz Godnej Śmierci (ADMD). Wcześniej Cocq odbywał wycieczki po Europie już na wózku inwalidzkim, aby promować eutanazję nazywaną eufemistycznie prawem do „godnego końca życia”.

 

Prezydent Macron odpowiedział na jego list, że „nie jest ponad prawem” i dlatego „nie może spełnić tej prośby”.  Cocq chciał asysty lekarza, który miałby mu zaaplikować dawkę barbituranu, aby „mógł spokojnie” umrzeć. Emmanuel Macron odpisał: „Prosisz o czynną pomoc w umieraniu, co obecnie jest w naszym kraju niedozwolone”. Jak „na razie”, bo tego typu działania to forma wyjątkowo okrutnego lobbingu, jeśli nie po prostu szantażu na rzecz eutanazji. Z jednej strony jest to nacisk na polityków, z drugiej – oswajanie i przekonywanie społeczeństwa do potrzeby zmiany prawa.

 

Wyłom w murze cywilizacji życia we Francji już zresztą istnieje. Przyjęta w 2016 roku ustawa Claeys-Léonetti, zezwala na prowadzącą do śmierci sedację dla osób, których życiowa prognoza jest „krótkoterminowa”. Stan zdrowia Cocqa na to jednak nie pozwala. Jest chory na rzadką i nieuleczalną chorobę zwyrodnieniową, ale nie jest stanie „końca życia”. Chory wywiesił dodatkowo na  drzwiach swojego mieszkania afisz – „zaświadczenie o odmowie leczenia”, w którym zakazuje jakiejkolwiek reanimacji, gdy starci przytomność. Wspierają go działacze stowarzyszeń na rzecz eutanazji, dla których jest to kolejna i spektakularna okazja promocji ioch idei. Wsparcia udziela choremu m.in. prezes ADMD Jean-Luc Romero. To socjalistyczny polityk, ale także aktywista LGTB i środowisk proeutanazyjnych, pomysłodawca ustanowienia „światowego dnia prawa do godnej śmierci”.

 

Romero był jednym z pionierów homo-małżeństw. W 2013 „poślubił” w paryskim merostwie swojego partnera Christophe’a Michela. Ten zmarł w wieku 31 lat w 2018 r. z powodu przedawkowania narkotyków podczas tzw. „chemicznego seksu”. Teraz ten „autorytet” udziela wsparcia dla Alaina Cocqa, który „cierpi na fizyczne bóle, których dziś nie można złagodzić” i mówi o… „narzucaniu mu przemocy ze strony państwa francuskiego”.

 

Historia staje się coraz bardziej głośna, a kolejne fazy umierania aktywisty będą zapewne pożywką propagandową dla euta-nazistów. Tym bardziej, że ten proces ma się odbywać „on-line”. To wyjątkowa i dość ohydna forma szantażu moralnego. Zupełne przeciwieństwo okropnej historii skazanego przez państwo na śmierć Christophe’a Lamberta. Jego umieranie i cierpienie starano się przed oczami świata ukrywać i przedstawiać jako zgodne z prawem niemalże „dobrodziejstwo”.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram