Udostępniając „tabletki od rezygnacji z życia” francuski resort zdrowia chce „wyjść naprzeciw tym, którzy pragną spokojnie i bezboleśnie pożegnać się z życiem, a jednocześnie obejść oficjalne procedury eutanazji”.
W listopadzie ubiegłego roku francuskie media obiegła informacja o lekarzu z departamentu Hérault, przeciwko któremu wszczęto postępowanie w sprawie nielegalnego stosowania leku o nazwie midazolam w kontekście opieki paliatywnej. Zdaniem oskarżenia Jean Méheut-Ferron, omijając wszelkie procedury, podawał starszym pacjentom specyfik, który w ściśle określonych dawkach, pod ścisłym nadzorem lekarzy i tylko w specjalistycznych szpitalach, podawano wąskiej grupie pacjentów.
Francja błyskawicznie podzieliła się w sprawie lekarza i jego czynów. Cześć mieszkańców nazwała Ferrona zabójcą, część – „zbawcą” francuskich seniorów chcących zakończyć życie. Po czterech miesiącach ministerstwo zdrowia uznało, że warto… wprowadzić midazolam do francuskich aptek i uczynić go ogólnie dostępnym dla wszystkich. Każdy zatem będzie mógł zażyć dowolną dawkę i – jak piszą francuskie media – zostać… anestezjologiem dla samego siebie!
Wesprzyj nas już teraz!
W Holandii z kolei parlamentarna grupa robocza przygotowuje projekt ustawy o legalizacji tzw. tabletki śmierci dla osób starszych „zmęczonych życiem”. To, że dzieje się to właśnie w Holandii, jednak nie dziwi, bowiem to właśnie w tym kraju już w latach 70. pojawił się pomysł wprowadzenia ogólnodostępnej „tabletki śmierci” zwanej także „tabletką humanitarną”.
Po raz pierwszy o pilnej potrzebie dostępności takich tabletek wypowiedział się holenderski prawnik Huib Drion. W swojej książce „Het Zelfgewilde Einde Van Oudere Mensen” (pl. „Wybór sposobu śmierci dla osób starszych”) Drion przedstawił argumenty za tym, by każdy kto przekroczył 70. rok życia mógł mieć dostęp do „tabletki śmierci”.
Źródło: www.kurier.lt
ChS