15 września 2017

TVP Info: Rosja celowo zaniża liczbę żołnierzy uczestniczących w manewrach Zapad 2017!

(Rosyjski minister obrony gen. Siergiej Szojgu, prezydent Władimir Putin oraz dowódcy (Parada Zwycięstwa, Moskwa, 9 maja 2013). Kremlin.ru [CC BY 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/3.0) or CC BY 4.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/4)

Kreml ukrywa prawdziwą skalę manewrów wojskowych Zapad 2017. Moskwa chce w ten sposób ukryć ćwiczenia przed obserwatorami z zagranicy – donosi portal tvp.info. Pod bronią ma być obecnie nawet dziesięć razy więcej żołnierzy niż podaje się oficjalnie.

 

Zdaniem Antoniego Rybczyńskiego nieznana skala manewrów niepokoi NATO. Dlatego też siły powietrzne patrolujące przestrzeń nad Litwą, Łotwą i Estonią zostały zwiększone. Polaków zmienili Amerykanie, a w miejsce dotychczasowych czterech przysłali aż siedem maszyn.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Mińsk i Moskwa, wspólnie ćwiczące w ramach Zapad 2017, podały oficjalną liczbę 12,7 tys. żołnierzy uczestniczących w manewrach. Tymczasem Ursula von der Leyen, niemiecka minister obrony, mówiąc podczas niedawnej wizycie w Estonii o rosyjskim zagrożeniu stwierdziła, że „ten, kto w to wątpi, powinien tylko spojrzeć na duże liczby sił uczestniczących w ćwiczeniach Zapad: ponad 100 tys.”.

 

W dane podane przez Rosjan nie wierzy także dowódca sił lądowych USA w Europie generał Ben Hodges. Zasugerował on Moskwie zaproszenie mediów na manewry. Ostatecznie Kreml w ograniczonym stopniu otworzył się na wojskowych attaché i ich dwudniowe obserwacje ćwiczeń na poligonie Ługa w Zachodnim Okręgu Wojskowym (Rosja). W niewielkim zakresie manewry obserwować będą także przedstawiciele NATO, których zaprosił… Mińsk.

 

Moskwa odpiera zarzuty o brak przejrzystości manewrów i powołuje się przy tym na Dokument Wiedeński OBWE z roku 2011, który reguluje tego typu sytuacje. „Jego sygnatariusze, także Rosja, są zobowiązani do zapraszania zagranicznych obserwatorów na ćwiczenia wojskowe, jeśli bierze w nich udział więcej niż 13 tys. żołnierzy” – pisze w swoim tekście Antoni Rybczyński. Jego zdaniem Rosja od kilku lat przeprowadza manewry obejmujące dziesiątki tysięcy żołnierzy i nie zaprasza na nie międzynarodowych obserwatorów z dużymi uprawnieniami.

 

Rosja ma kilka metod na ominięcie zapisów dokumentu. Jednym z nich są tzw. niezapowiedziane sprawdziany gotowości bojowej. „To formalny pretekst, pod którym tak naprawdę kryją się ćwiczenia i pod którym można dyslokować nawet bardzo duże zgrupowania” – czytamy na tvp.info.

 

„To także świetne przykrycie dla realizacji zadań bojowych. Tak jak wtedy, gdy 26 lutego 2014 r. Władimir Putin zarządził niezapowiedziany sprawdzian rosyjskich wojsk w Okręgach Wojskowych Zachodnim i Centralnym. Alarm ogłoszono o 14:00 czasu moskiewskiego – tego samego dnia Tatarzy krymscy zablokowali parlament w Symferopolu, nie dopuszczając do przyjęcia decyzji o referendum. W nocy wylądowały jednak na Krymie zielone ludziki – rozpoczęto operację anektowania półwyspu” – zauważa Rybczyński.

 

Niezapowiedziane sprawdziany pozwalają ominąć zapis Dokumentu Wiedeńskiego mówiący o konieczności 42-dniowego uprzedzenia przez planowanymi manewrami. „Ale zapisano też, że jeśli jednostki te nie zostały uprzedzone o ćwiczeniach, sygnatariuszy z Wiednia też nie trzeba informować. Ani zapraszać. W efekcie, nawet jeśli Putin stawia na nogi siły całego okręgu wojskowego (setki tysięcy żołnierzy), Zachód i sąsiedzi Rosji nie są o tym informowani” – dodaje publicysta.

 

Dokument zobowiązuje ponadto członków OBWE do powstrzymania się od przeprowadzania częściej niż raz na trzy lata manewrów z udziałem ponad 40 tys. żołnierzy. „Tymczasem Rosja poczynając od 2013 r. co roku przeprowadza ćwiczenia strategiczne, w których udział bierze dużo, dużo więcej niż 40 tys. ludzi” – czytamy w tvp.info.

 

Kreml stosuje także taktykę organizowania formalnie niezależnych od siebie ćwiczeń o skali poniżej 13 tys. żołnierzy. „W rzeczywistości wszystkie one są ze sobą powiązane. Takiego wybiegu Moskwa użyła już w czasie ukraińskiego kryzysu. 24 kwietnia 2014 r. Rosja rozpoczęła koncentrację sił w rejonach graniczących z Ukrainą pod hasłem ćwiczeń batalionowych grup taktycznych wojskowych zgrupowań Południowego i Zachodniego Okręgów Wojskowych. W efekcie na początku maja nad granicą stało już 40 tys. Rosjan – a wszystko odbyło się przy zachowaniu reguł z Wiednia, bo Moskwa twierdziła, że to nie jedno, ale cały szereg mniejszych ćwiczeń” – dodaje publicysta. Jego zdaniem podobnie jest i tym razem.

 

Z kolei w innym tekście publicysta zwraca uwagę na dezinformacyjny wymiar manewrów Zapad 2017. Moskwa sama jest zainteresowana w strachu innych krajów, gdyż wzmacnia to wizerunek Rosji jako poważnego gracza na arenie międzynarodowej. Obecnie się to udaje.

 

Czy jednak manewry niosą bezpośrednie zagrożenie? Nie – uważa Rybczyński. „Zapad 2017 mają być czymś w rodzaju potiomkinowskiej wioski: sprawiać wrażenie wielkiej mocy armii rosyjskiej, która w rzeczywistości nie jest zbyt duża. Szczególnie w odniesieniu do NATO i USA – bo to ich potencjały Moskwa przyjmuje za punkt odniesienia. Ale nawet przyjmując ten punkt widzenia, manewrów Zapad 2017 lekceważyć nie można” – twierdzi publicysta.

 

Chociaż nie należy popadać w panikę – gdyż na tym zależy Kremlowi – to warto pamiętać, że duże ćwiczenia towarzyszyły przygotowaniom do wojny zarówno w roku 2008 (Gruzja) jak i 2014 (Ukraina). Przeprowadzanie wielkich manewrów w pobliżu ważnego strategicznie przesmyku suwalskiego (korytarza łączącego „kraje bałtyckie” z Polską i krajami Europy Zachodniej) musi budzić obawy. Już teraz Litwa wzmocniła kontrole graniczne, a NATO obawia się prowokacji np. z naruszaniem przestrzeni powietrznej. Stąd też wzmocnienie amerykańskiej obecności w regionie.

 

Obawiać musi się jednak także Białoruś, na terenie której przebywają znaczne siły rosyjskie. Trwające na samym Kremlu tarcia polityczne powodują, że Rosja sprawia obecnie wrażenie kraju mocno nieprzewidywalnego.

 

„Jeśli Zapad 2017 jest dla Łukaszenki ryzykowny, to również z innych powodów. Wszelkie prowokacje i napięcia wywołane przez Rosjan grożą poprawiającym się ostatnio stosunkom Białorusi z Zachodem” – twierdzi Rybczyński analizujący również sytuację Ukrainy.

 

„Równolegle do ćwiczeń Zapad 2017 Rosja będzie przeprowadzać serię różnych przedsięwzięć bojowego przygotowania wzdłuż granicy z Ukrainą. Od początku lata można zaobserwować przerzut wojsk rosyjskich ku Ukrainie – nawet z tak odległych obszarów, jak zachodnia Syberia. Lwia część tych sił kierowana jest nie prosto na zachód (kierunek Białorusi i krajów bałtyckich), ale właśnie na południowy zachód, ku Ukrainie. Rosja jednak nie ma dziś takich sił przy granicach z Ukrainą, by zdecydować się na otwartą wojnę” – zauważa analityk.

 

Źródło: tvp.info

MWł

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 94 963 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram