21 stycznia 2013

Faszysta z farbą pod drzwiami Tulei

(Fot. R. Lipczyński/Forum)

Sędzia Igor Tuleya błyszczał dumnie w świetle reflektorów, ale niechybnie okazało się, że nie jest żadnym silnym ramieniem Temidy. Prasowy organ obrońców Tulei, czyli „Gazeta Wyborcza”, musiał więc szybko postraszyć psychopatą, który grasuje z puszką farby i pędzlem i, który rzekomo już dał znak niepokornemu sędziemu, że jego życie jest zagrożone.

 

O tym, że matka sędziego Tulei – najlepszego publicysty wśród sędziów – była w czasach PRL  funkcjonariuszką milicji, a później SB, poinformował Cezary Gmyz w serwisie tygodniklisickiego.pl. Jako, że niżej podpisany należy do ludzi wyjątkowo naiwnych, znów zatliła się w nim cicha nadzieja, że ci, którzy – jak ślący słodkie podziękowania sędziemu Tomasz Lis – wynosili Tuleyę na piedestał, przynajmniej zamilkną w poczuciu zażenowania i wstydu. I to nie dlatego, że matka chwalonego przez nich sędziego wybrała sobie niegdyś takie, a nie inne zajęcie. Ale dlatego, iż Tuleya orzeka w sprawach lustracyjnych, co sprawia, że pojawia się oczywiste pytanie o jego bezstronność. Jest to oczywiście pytanie retoryczne, a mimo to sam Tuleya bez zażenowania stwierdził, że będzie nadal orzekał kto jego zdaniem był, a kto nie, esbeckim kapusiem. Czy to zniesmaczyło jego obrońców? Płonne nadzieje. To tylko sygnał, by mocniej wziąć go w obronę.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie minęła doba od momentu, gdy Gmyz przedstawił swoje rewelacje, a „Gazeta Wyborcza” zdążyła ogłosić, że najlepszemu publicyście wśród sędziów ktoś wysmarował drzwi. Tuleya miał to skomentować słowami: „dostałem jasny sygnał: ‘wiemy gdzie mieszkasz’”. Mniejsza o samą symbolikę „wysmarowania” drzwi, choć może warto byłoby się nad nią pochylić, bo niektórzy internauci w przypływie wesołości podpowiadają już, że to zapewne jakiś mściwy ministrant napisał sędziemu na drzwiach „K+M+B 2013”. Faktem jednak jest, iż „Gazeta Wyborcza” poinformowała o tym nie bawiąc się w żadne subtelne sugestie, ale waląc wprost, że sprawa może łączyć się z tekstem Gmyza. No cóż, wiadomo przecież nie od dziś, że prawicowe serwisy regularnie czytane są przez wandali, bandytów i wszelkiego sortu rzezimieszków. W poczet fanów prawicowej publicystyki można też spokojnie zaliczyć morderców, bo dziennik Michnika spekuluje też na temat tego, czy życie Tulei jest zagrożone. A na koniec, dla rozluźnienia dusznej atmosfery nienawiści – zapewne z dedykacją dla wszystkich tych, którzy poczuli już dreszcz na myśl o grasujących zabójcach, czytujących codziennie „tygodniklisickiego.pl – „GW” oświadczyła, że sędzia Tuleya dostaje mnóstwo listów, maili, a nawet kartek pocztowych od osób, które wyrażają dla niego swoje uznanie. Ot, proszę bardzo: jest prawicowy troglodyta z farbą pod drzwiami Tulei, to są też po drugiej stronie ci dobrzy, którzy wiedzą jak wielkim aktem heroizmu wykazał się sędzia porównując CBA do stalinowskich oprawców.

 

Ale to jeszcze nie koniec maratonu! Oto „Gazeta Polska Codziennie” podała wypowiedź Tulei w której… zdementował on, że jego drzwi zostały posmarowane. I teraz – ku obawom cyngli Michnika – nie jest już pewne, czy prawicowa ekstrema na pewno wie, gdzie mieszka sędzia i czy grasujący „faszysta z farbą” pomalował właściwe drzwi. „Gazeta Wyborcza” jednak nie spoczęła i ogłosiła dementi dementi, a więc konia z rzędem temu, kto wie, co się dzieje z drzwiami Tulei.

 

Czy jednak rozkręcona przez „GW” akcja z rzekomo prześladowanym sędzią, nie przypomina (przy zachowaniu wszelkich proporcji) szumu w mediach, który pojawił się wokół Brunona K.? Miał on podobno planować wysadzenie budynku sejmowego z inspiracji nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich, czyli z wszystkiego tego co – jak imputuje salon – ma być atrybutami ideowymi prawicy. Skoro więc Gmyz natrafił na fakty, które sprawiły, że sędzia Tuleya w swojej roli jest niewiarygodny, że okazuje się, iż nie jest żadnym tam wybitnie zbrojnym ramieniem Temidy, ale co najwyżej chromym elementem polskiego sądownictwa (jakich zresztą wiele), to znaczy, że informację taką trzeba przykryć jakimś wstrząsającym niusem. A co najbardziej wstrząsa? Tajemniczy psychopata (w domyśle: prawicowiec/pisowiec), który za pomocą pędzla i farby dał znak, że „wie gdzie mieszka” Igor Tuleya. Odbiorca musi przecież wiedzieć co myśleć, a tej wiedzy mainstream dostarczy mu szybko, niczym sprawna machina.

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie