22 maja 2020

Czy nowy szef izraelskiej dyplomacji Izraela rozpocznie negocjacje z Palestyńczykami?

(Israel Defense Forces / CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0))

Nowy minister spraw zagranicznych Izraela, gen. Gabi Aszkenazi, w kwestiach relacji izraelsko-palestyńskich zachowuje ostrożność. Dawniej był zwolennikiem ustępstw wobec Palestyńczyków, dziś z kolei należy do gabinetu Binjamina Netanjahu, który realizuje zupełnie inną wizję polityki. Jedno jest pewne: Aszkenazi nie zamierza być marionetką.

 

W grudniu 2012 r. – kilka dni po tym, jak Zgromadzenie Ogólne ONZ przyznało Palestynie status obserwatora – były izraelski dowódca wojskowy generał broni Gabi Aszkenazi omówił rozwój sytuacji z uczestnikami dorocznej konferencji biznesowej w Izraelu. Podczas gdy premier Benjamin Netanjahu określał to wydarzenie jako nieistotne i atakował prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa, Aszkenazi przedstawił inne stanowisko. „Wierzę, że potrzebujemy żydowskiego i demokratycznego państwa dla narodu żydowskiego, a jeśli chcemy je zachować, musimy oddzielić się od Palestyny. A jeśli nie będzie partnera, Izrael będzie musiał określić granice swojego żydowskiego domu i działać odpowiednio” – mówił wówczas Aszkenazi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Obecny szef izraelskiej dyplomacji, który rok wcześniej zakończył czteroletnią kadencję jako szef sztabu Sił Obronnych Izraela (IDF), był w przeszłości uważany za wielką nadzieję Partii Pracy. W tamtych czasach jego popularność była duża, znacznie większa niż Netanjahu. Był także uważany za protegowanego ówczesnego prezydenta Szimona Peresa, który próbował przekonać go do włączenia się w życie polityczne. Peres wierzył w szanse Aszkenaziego na przejęcie przywództwa Partii Pracy, a następnie objęcie władzy w państwie. Doceniał także jego poglądy, które współgrały z ideą dwupaństwowego rozwiązania, rozwijaną dziesięć lat wcześniej z premierem Icchakiem Rabinem.

 

Perez cenił Aszkenaziego także za to, że po drugiej wojnie libańskiej w 2006 roku udało mu się zrehabilitować Siły Obronne Izraela. Poza tym widział w obecnym szefie dyplomacji ucieleśnienie swoich marzeń – jastrzębia obrony i gołębia dyplomacji. W wielu rozmowach, gdy Aszkenazi był jeszcze w mundurze, opowiadał się za pośrednimi negocjacjami z Palestyńczykami, a także za ustępstwami terytorialnymi Izraela na rzecz Palestyny. Niemal dekadę po zdjęciu munduru Aszkenazi, niegdyś wielka nadzieja politycznej centrolewicy, znalazł się w roli ministra spraw zagranicznych w piątym rządzie Netanjahu; gabinecie dążącym do aneksji osiedli na Zachodnim Brzegu. Aby znaleźć się tam, gdzie jest, Aszkenazi wraz z Benim Gancem (także byłym szefem Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela, liderem koalicji Niebiesko-Biali, a obecnie ministrem obrony) złamał obietnicę złożoną wyborcom, że nie będą rządzeni przez gabinet z udziałem Netanjahu. Jako minister spraw zagranicznych Aszkenazi będzie musiał manewrować między swoją wizją oddzielenia się od Palestyńczyków a programem aneksji prezentowanym przez Netanjahu.

 

19 maja, dzień po zaprzysiężeniu rządu, Netanjahu i Aszkenazi spotkali się na pierwszej sesji roboczej. Obaj zgodzili się kontynuować spotkania i omawiać bieżące wyzwania oraz szanse dyplomatyczne, zgodnie z komunikatem wydanym przez biuro premiera. Największym wyzwaniem jest w tej chwili plan Trumpa na rzecz pokoju izraelsko-palestyńskiego, wysiłki Netanjahu dążącego do narzucenia izraelskiej suwerenności na ziemiach Zachodniego Brzegu oraz ostrzeżenia Abbasa i króla Jordanii Abdullaha przed konsekwencjami ewentualnej aneksji Doliny Jordanu.

 

Szef izraelskiej dyplomacji wybrał ostrożną reakcję, deklarując chęć wznowienia negocjacji w celu utrzymania pokoju z Palestyńczykami. 18 maja, gdy objął stanowisko ministra spraw zagranicznych, opisał plan Donalda Trumpa jako „znaczącą szansę regionalną” i „kamień milowy”. „Prezydent Trump dał nam historyczną okazję do kształtowania przyszłości państwa Izrael i jego granic na nadchodzące dziesięciolecia. Plan zostanie zrealizowany w sposób odpowiedzialny, w pełnej koordynacji ze Stanami Zjednoczonymi i przy zachowaniu wszystkich porozumień pokojowych oraz strategicznych interesów Państwa Izrael”- zadeklarował. Jest mało prawdopodobne, żeby w najbliższym czasie doszło w rządzie do tarć między Netanjahu, prącym do aneksji Doliny Jordanu, a Gancem i Aszkenazim.

 

Duet ten nie wydaje się też szczególnie zaniepokojony działaczami centrolewicy, którzy uznają ich za zdrajców, bo ulegli Netanjahu. Niektórzy politycy partii Likud uważają nawet, że po zakończeniu ery Netanjahu Aszkenazi mógłby zostać liderem ugrupowania. Jednak popularność Aszkenaziego wydaje się większym zagrożeniem dla jego kolegi partyjnego – Ganca – niż dla samego Netanjahu. Nie jest tajemnicą, że obecny szef spraw zagranicznych za czasów służby wojskowej nie był pod szczególnym wrażeniem przywódczych umiejętności Ganca. W trakcie kampanii wyborczej na początku 2019 r. Aszkenazi zakwestionował też jego kompetencje jako kandydata na premiera.

 

Aszkenazi był siłą napędową ruchu rządu jedności narodowej, stał także za zerwaniem partnerstwa z przewodniczącym partii Yesh Atid (Jest Przyszłość), Ja’irem Lapidem. To Aszkenazi w trakcie długich tygodni napiętych negocjacji z Netanjahu przekonywał Ganca, że niezbędny jest impuls wzmacniający porozumienie. Ich relacje wydają się dobre, chociaż Ganc i jego współpracownicy zdają sobie sprawę z ambicji politycznych ministra spraw zagranicznych, co sprawia, że przyszłe napięcia między politykami koalicji Niebiesko-Białych są nieuniknione.

 

Aszkenazi nie zamierza być marionetkowym ministrem spraw zagranicznych. Wkrótce odwiedzi Stany Zjednoczone, gdzie jest postacią znaną w Pentagonie i w Białym Domu. Jako szef Sił Obronnych Izraela często bywał w Waszyngtonie. Gdy z powodu izraelskich planów ataku na irańskie obiekty nuklearne zwiększyły się napięcia między prezydentem Barackiem Obamą a Netanjahu, Aszkenazi odegrał kluczową rolę koordynując polityki bezpieczeństwa. Co zrobi z pokojowym planem Trumpa? Czy Aszkenazi wciąż uważa, że Izrael powinien ustąpić w niektórych kwestiach na rzecz Palestyńczyków? Czas pokaże.

 

Źródło: al-monitor.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram