5 kwietnia 2019

Europarlament uchwalił pakiet mobilności! Nadchodzą ciężkie czasy dla polskich firm transportowych

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Parlament Europejski przyjął tzw. pakiet mobilności. Nowe przepisy to olbrzymi problem dla polskich firm – teraz nad niejedną może zawisnąć groźba bankructwa. Co więcej, zdaniem prezesa Transport Logistyka Polska, wspólny rynek usług został zlikwidowany. Warto zauważyć, że dotychczas stanowił on jedną z niewielu realnych korzyści płynących z członkostwa w UE. Nasi europosłowie, którzy tym razem bronili polskich interesów ponad partyjnymi podziałami, zapowiadają dalszą walkę – tym razem w Trybunale w Luksemburgu. Mają ku temu podstawy.

 

Eurodeputowani z Polski podjęli wspólną próbę sparaliżowania prac nad reformą, gdyż szanse na jej odrzucenie lub skorygowanie były niewielkie. Politycy z PO i PiS zgłosili większość z ponad tysiąca poprawek. Raz już udał im się taki fortel, a przewodniczący europarlamentu Antonio Tajani zdjął wtedy głosowanie z porządku obrad. Tym razem było jednak inaczej, a izba zdecydowała, że chce głosować. Odrzucono ponadto wniosek autorki bardzo wielu poprawek europosłanki PO Elżbiety Łukacijewskiej o przeniesienie głosowania na kolejną sesję.

Wesprzyj nas już teraz!

 

O ile można było mieć nadzieję, że głosowanie nad taką liczbą poprawek opóźni procedowanie, to pogrupowanie poprawek na kilka bloków rozwiało nadzieję. W ten sposób po kilkudziesięciu minutach przepisy zostały uchwalone w pierwszym czytaniu.

 

Polacy nie składają jednak broni i chcą zaskarżyć głosowanie do Trybunału w Luksemburgu. Mówił o tym m.in. europoseł PiS Kosma Złotowski. Z kolei jak stwierdził eurodeputowany Karol Karski (także PiS), złamano regulamin Parlamentu Europejskiego, a w ten sposób i sam traktat unijny. Chodzi o pogrupowanie poprawek w absurdalny sposób. Bloki nie były stworzone w oparciu o ich treść, a na podstawie autora.

 

„Prowizoryczne bloki ułożone w oparciu o to tylko, kto poprawkę zgłosił, zawierały zbieraninę kompletnie różnych pomysłów – połowę głosowałbym za, a połowę przeciw. W ciągu kilku sekund trzeba było zdecydować, czy plusy są ważniejsze od minusów, nie mając żadnego wglądu w to, co się kryje pod numerami danych poprawek” – opisuje sprawę na Facebooku europoseł Dobromir Sośnierz (Wolność). Także on nie wyklucza walki w Trybunale Sprawiedliwości.

 

Elżbieta Łukacijewska z PO przekonuje, że negatywnych skutków zmiany prawa nie złagodzono z powodu „braku zaangażowania rządu Polski”. Ten miał nie zaproponować na Radzie UE żadnej wersji kompromisowej, a tarcia na linii Warszawa-Bruksela nie ułatwiają znalezienia koalicjantów – twierdzi deputowana. Jednak, jak podają media, także deputowani z PO popierają walkę w Trybunale Sprawiedliwości.

 

Polscy europosłowie chcą w ten sposób bronić interesu krajowych firmy, gdyż nowe prawo uderzy właśnie w naszych przedsiębiorców – głównie za sprawą poprawki niemieckiego europosła z lewicowej SPD Ismaila Ertuga. Dotyczą one kabotażu, czyli transportu towarów w kraju, w którym firma nie ma siedziby. „Według przyjętego w styczniu sprawozdania, kabotaż ma zostać ograniczony do trzech dni, po których ma następować 60-dniowa przerwa. Samochody miałyby też obowiązkowo, raz na 4 tygodnie, wracać do baz” – informuje money.pl.

 

Zdaniem prezesa Transport Logistyka Polska Macieja Wrońskiego firmy transportowe muszą teraz większość działalności prowadzić w kraju. – To w praktyce oznacza, że większość naszej działalności stanie się nielegalna. Cofamy się o 20 lat i likwidujemy wspólny rynek usług – mówi w rozmowie z money.pl. Serwis zauważa, że przepisów najbardziej obawiają się firmy zajmujące się transportem specjalistycznym (przewóz samochodów lub wielkich elementów elektrowni wiatrowych).

 

Wroński zauważa, że zgodnie z nowymi przepisami, a szczególnie poprawkami Ismaila Ertuga, wobec pracownika spędzającego większość czasu pracy w innym kraju stosowane będzie rozporządzenie Rzym I. W ten sposób umowa powinna zostać zawarta zgodnie z prawem innego państwa, np. Niemiec. Delegowanie pracownika nie wchodzi w grę. – Czyli jeśli ktoś codziennie z Polski wiezie coś do Lipska, po czym wraca, ma zostać zatrudniony według niemieckich przepisów. Będzie podlegał niemieckiej inspekcji pracy. A co jeśli przejeżdża przez kilka krajów? – pyta prezesa Transport Logistyka Polska zauważając na Twitterze, że „grupa wyszehradzka okazała się fikcją. Czesi i Słowacy entuzjastycznie za pakietem”.

 

 

Źródło: money.pl / dw.com / rmf24.pl / tvp.info

MWł

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram