27 września 2018

Eurokracji chcą ratować Azję przed chińską hegemonią. Przeznaczą na to miliardy euro

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Bruksela, w odpowiedzi na stale rosnące wpływy Chin w Azji, zamierza uruchomić alternatywny plan pomocy rozwojowej. Przedstawiciele UE podkreślają, że nowa strategia pozwoli uratować państwa azjatyckie przed uzależnieniem od chińskich inwestycji.

 

„Asia connectivity strategy” ma zostać podpisana w najbliższych tygodniach przez państwa członkowskie UE. Jej celem jest poprawa komunikacji, łączności cyfrowej i energetycznej przy jednoczesnym promowaniu norm środowiskowych i standardów pracy. Będzie ona zaprezentowana w przyszłym miesiącu przed szczytem europejskich i azjatyckich liderów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Bruksela nalega, aby nie traktować projektu jako odpowiedzi na jakiekolwiek inne przedsięwzięcia. Azjatyccy przywódcy nie mają jednak wątpliwości, że celem inicjatywy europejskiej jest odciągniecie państw azjatyckich od chińskiego  „Nowego Jedwabnego Szlaku”.

 

Chińczycy już budują połącznia kolejowe, drogowe i portowe w Azji oraz Afryce udzielając krajom wielomiliardowych pożyczek na inwestycje. Kładą też swoje kable światłowodowe, by zapewnić sobie przewagę cyfrową i wywiadowczą na całym świecie.

 

Federica Mogherini, szefowa dyplomacji UE potwierdziła, że od kilku miesięcy trwają rozmowy z wieloma krajami azjatyckimi, które są zainteresowane europejskim sposobem robienia interesów. – Nasza inicjatywa będzie miała na celu tworzenie miejsc pracy, wzrost gospodarczy i przyniesie korzyści lokalnymi społecznościom – oznajmiła.

 

Nowa strategia pojawia się po tym, jak przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował o bardziej zdecydowaną politykę zagraniczną UE, aby zwalczać nie tylko protekcjonistyczne zapędy Amerykanów, ale także coraz większe zaangażowanie Chin w Afryce i Azji.

 

Maaike Okano-Heijmans, ekspert ds. stosunków między UE i Azją w Instytucie Clingendael w Holandii przekonuje, że inicjatywa europejska jest „bardzo ważnym krokiem”, w związku z nasileniem krytyki, że UE za wolno reaguje na chińską ekspansję. Okano-Heijmans podkreśla jednak, że niezwykle trudno będzie rywalizować z chińskimi pieniędzmi. Wymagać to będzie od Europejczyków ogromnych nakładów.

 

Prezydent Xi Jinping ogłosił w tym miesiącu, że obroty Chin z krajami „Pasa i Szlaku” przekroczyły 5 bln dolarów, a bezpośrednie inwestycje – 60 miliardów dolarów. Niektóre kraje zaczynają jednak martwić się postępującym uzależnieniem od Chin. Nigdy mogą nie być w stanie spłacić kredytów zaciągniętych na inwestycje chińskie na ich terytorium.  

 

Chociaż wiele szczegółów programu UE – w tym istotna kwestia finansów – nie zostało jeszcze wypracowanych – w projekcie podkreśla się znaczenie „wysokich standardów środowiskowych i społecznych” oraz „stabilność fiskalną i finansową projektów infrastrukturalnych”.

 

Inicjatywa europejska ma być antidotum na chińską inicjatywę „Pasa i Szlaku”, rozpoczętą w 2013 roku, która tworzy dla państw pułapki zadłużenia. Sri Lanka w ub. roku musiała zgodzić się na aż 99-letnią umowę dzierżawy strategicznego portu przez Chińczyków z powodu niezdolności do spłaty pożyczek na projekt o wartości 1,4 miliarda dolarów.

 

W sierpniu Malezja – w obawie o utratę swojej suwerenności – odroczyła realizację trzech wspieranych przez Pekin projektów, w tym budowy kolei wartej 20 miliardów dolarów. Pakistan – do niedawna entuzjastyczny odbiorca chińskich inwestycji – zapowiedział większą przejrzystość w obliczu obaw o zdolność spłaty kredytów.

 

– Ponieważ cyberbezpieczeństwo staje się coraz ważniejszym argumentem dla rządów na całym świecie, nacisk UE na przejrzystość może okazać się bardziej atrakcyjny niż zaangażowanie w chiński „cyfrowy jedwabny szlak” – twierdzi z Philippe Le Corre z programu Europe and Asia w Carnegie Endowment for International Peace.

 

Le Corre zwrócił uwagę, że inicjatywa „Pasa i Szlaku” pozwala chińskim firmom telekomunikacyjnym budować infrastrukturę w krajach azjatyckich, ułatwiając dostęp do portali i platform handlu elektronicznego. Chińczycy po prostu przejmują cały dostępny handel.

 

– Niektóre kraje zaczynają zdawać sobie sprawę – mówi Le Corre – że nie jest dobrze umieszczać wszystkie jaja w tym samym koszyku, a bycie zależnym od chińskiego imperium jest dużym ryzykiem, na pewno jeśli chodzi o kontrolowanie informacji i przepływ technologii.

 

Źródło: japantimes.co.jp

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram