Eurokraci nie kryją obaw, że w zaplanowanym na najbliższy weekend ogólnokrajowym głosowaniu w Rumunii w sprawie wprowadzenia do konstytucji zapisu, że małżeństwo to wyłącznie związek mężczyzny i kobiety może zapaść rozstrzygnięcie nie po ich myśli. A konkretnie: Rumuni mogą zagłosować „nie tak jak trzeba” i nie po myśli ideologów Unii Europejskiej.
– Jestem bardzo zaniepokojony, nie tylko tym, że będzie to referendum ale, że (rządzący) wydłużyli możliwość głosowania do dwóch dni – powiedział w rozmowie z dziennikarzami polityk z kierownictwa Postępowego Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim (S&D).
Wesprzyj nas już teraz!
Zaniepokojeni ewentualnym wynikiem referendum eurokraci rozpoczęli zbieranie podpisów pod protestem w tej sprawie do premier Rumunii Vasilicy-Vioricy Dancily. Podpisało się pod nim kilkudziesięciu eurodeputowanych. „Zmiana definicji rodziny może skrzywdzić dzieci we wszystkich rodzinach przez promowanie przesłania, że rodziny z jednym rodzicem, partnerzy z dziećmi bez małżeństwa, dziadkowie wychowujący swoje wnuki, tęczowe rodziny, a także wszystkie inne, które nie mieszczą się w wąskiej definicji zaproponowanej w referendum, nie zasługują na uznanie i ochronę”, napisano w piśmie skierowanym do premier Rumunii.
W dalszej części pisma eurokraci oskarżyli władze Rumunii, że pozwalając na to referendum „bez zapewnienia alternatywnej formy uznania rodzin” i w związku z tym są współwinne trwających naruszeń praw człowieka wobec wszystkich żyjących w tzw. nietradycyjnych rodzinach. „Dopuszczenie do tego referendum (…) zachęca do szerzenia nienawiści i przemocy wobec osób LGBTI”, napisano w liście.
Aby referendum było ważne potrzeba 30-procentowej frekwencji. Przeciwnicy zmian nawołują do bojkotu głosowania, ale nie sprzyja temu decyzja rządzących, by referendum odbywało się w sobotę i niedzielę.
Źródło: niezalezna.pl
TK