3 stycznia 2018

Estetyka przestrzeni publicznej. Czy otoczenie ma znaczenie?

(Fot. Piotr Guzik / Forum )

Czy lepiej czujemy się w ładnym pomieszczeniu, czy brzydkim? Każdy z nas bez wahania odpowie na to pytanie, że to przecież oczywiste… Dlaczego więc nasza przestrzeń publiczna pozostawia tak wiele do życzenia? Czy zwracamy uwagę na to, że fakt jak wygląda nasze otoczenie wpływa na nasze samopoczucie, funkcjonowanie, sposób odnoszenia się do innych? Tak jak troszczymy się o to, co jemy, powinniśmy też dbać o to, na co patrzymy za oknem domu czy samochodu i w czym się poruszamy.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Dom – najważniejsza przestrzeń

Aby poczuć się dobrze, warto zacząć od tego, co jest nam najbliższe. Bez wątpienia dom pozostaje przestrzenią najważniejszą dla naszego życia. Tu odpoczywamy, spędzamy czas z rodziną, realizujemy pasje, spotykamy się z bliskimi. Dom to miejsce jasne, dobre, oswojone. Jego forma warunkuje nasz sposób funkcjonowania. Oczywiście nie o to chodzi, aby był luksusowym apartamentem, ale wnętrzem „naszym”, o unikatowym charakterze. Warto zadbać o jego funkcjonalność, spójność i właściwą dekorację (unikając kiczu), a przede wszystkim uporządkowanie – usunąć bałagan, często tworzony przez sentymentalizm i gromadzenie niepotrzebnych rzeczy. Czy gdybyśmy mieli zaprosić do niego wyjątkowego gościa, chciałby w nim z nami zostać?

 

Przestrzeń publiczna – „dobro wspólne”

Drugim miejscem, które na nas oddziaływuje – chociaż nie do końca może sobie to uświadamiamy – jest przestrzeń publiczna – nieograniczająca się do własności publicznej, ale całokształt tego, co widzimy i z czego korzystamy. Przede wszystkim jest zaś ona „wspólnym dobrem” – domem, tylko znacznie większym. Stan naszej estetyki jest dramatyczny – biją na alarm plastycy. Lata komunizmu odcisnęły piętno na naszym krajobrazie (i guście). Pozostawiły szare, przytłaczające blokowiska, źle zaprojektowane mieszkania, ślepe kuchnie, rozpadające się meblościanki  i socrealistyczne budynki. Brzydota, bylejakość i szarość zaowocowały przesadną chęcią do otaczania się luksusem i kolorowania świata wokół, często w postaci najgorszego kiczu. Istną plagą stała się reklama – „zabanerowanie” przestrzeni publicznej.

 

Wrogiem tego „wspólnego dobra” jest oddzielanie tego, co publiczne od tego, co prywatne. Trudno o piękne skwery i zadbane chodniki, gdy to co ważne kończy się na progu mojego mieszkania (nawet nie klatki schodowej), lub za bramą domu. I tutaj wielu może powiedzieć: czy ja jestem miejskim planistą, architektem, zarządcą budynków? Oczywiście, jedna osoba nie sprawi, że blokowiska zmienią się z dnia na dzień w zielone osiedla domków, a z budynków w centrach miast znikną krzykliwe, kiczowate i często wulgarne banery. Możemy jednak wspierać i inicjować projekty, które dążą do zmiany przestrzeni miejskiej – nasz głos się liczy. Drugim krokiem jest zaś dbałość o przestrzeń publiczną wokół nas, tę najbliższą. Jeśli spróbujemy, okaże się, że jest to proste i jesteśmy w stane poruszyć nasze otoczenie. Wskazanym jest zaczynanie od rzeczy małych. Bo przestrzeń wspólna to troska o zadbane parki, rzeczki, chodniki, skwerki i trawniki przed blokiem, ogródki, płotki, mury, ławki w parku…

 

Zmysł estetyczny

Rzeczą, o którą warto zadbać jest także „wykształcenie” estetyczne. Nie musimy  kończyć architektury czy projektowania, aby wiedzieć co kształtuje przestrzeń publiczną: jak ważna jest czystość (czysty chodnik, dobrze skoszony trawnik, czyste fasady), dbałość o szczegóły i stan utrzymania budynków, zieleni, ogrodzeń, jakie materiały uznajemy za szlachetniejsze od innych, na czym polega harmonia barw i kształtów, jaką rolę odgrywa światło, proporcje i rozmiary elementów i w jaki sposób pomysłowością możemy nadrobić np. braki budżetowe. Korzystajmy z literatury, wykładów otwartych, a przede wszystkim Internetu do zdobycia wiedzy. Ważne jest też to, że w takiej przestrzeni wychowujemy kolejne pokolenia i pośrednio je kształtujemy. Stąd lekcje plastyki naszych pociech mają znaczenie –nawet, jeśli wyrosną z nich kierowcy rajdowi czy właściciele sieci handlowych, bo „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

 

Eksperyment

Aby przekonać się, jak przestrzeń rzeczywiście oddziaływuje na nasze funkcjonowanie, wystarczy przeprowadzić krótki eksperyment na samym sobie. Na skrzydłach wyobraźni wyruszyć do miejsca, w którym chcielibyśmy spędzić słoneczne, niedzielne popołudnie, wypić dobrą kawę, nacieszyć oczy, odetchnąć pełną piersią. Może przeniesiemy się do uroczego miasteczka, w którym zadbane domki położone są w pięknym krajobrazie, z balkonów zwisają naręcza kwiatów, a dobrze zaprojektowane szyldy i witryny sklepów harmonijnie wtapiają się w krajobraz?

 

Przenieśmy się teraz do tej przestrzeni, którą odwiedzamy każdego dnia i która jest nam najbliższa. Czy czy budzą się w nas podobne uczucia? Czy są w niej elementy, które przytłaczają nas swoją formą, rozmiarem, rodzajem tworzywa, z którego są wykonane? Czy jest czysta, zadbana, nie ma w niej nadmiaru elementów? Kilka prostych refleksji, na które każdy może się zdobyć, a pomoże nam odkryć, jak ważną jest dla nas forma naszego otoczenia.

 

Paulina Zielińska

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie