Światowe Dni Młodzieży oraz seria zamachów, jaka w lipcu przetoczyła się przez Francję i Niemcy, niemal całkowicie przesłoniły wydarzenia w Turcji po nieudanej próbie puczu wojskowego w nocy z 15 na 16 lipca. Tymczasem cała Europa powinna z baczną uwagą przyglądać się rozwojowi sytuacji nad Bosforem, ponieważ dzieją się tam rzeczy, które mogą znacząco przemodelować sytuację geopolityczną.
W nocy z 15 na 16 lipca część tureckiej armii podjęła zastanawiająco nieudolną próbę odsunięcia od władzy obecnego prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdoğana oraz rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Plany przewrotu zostały stosunkowo wcześnie odkryte przez wierne rządowi służby, wskutek czego załamał się on, zanim się na dobre rozpoczął. Już po kilku godzinach próba sił zakończyła się kompletnym fiaskiem puczystów, dając początek bezprecedensowej fali represji w armii, administracji państwowej, wymiarze sprawiedliwości, oświacie i mediach. Co ciekawe, odbywają się one za pełnym przyzwoleniem społeczeństwa, które murem stanęło za prezydentem i kierowaną przezeń partią rządzącą. Rzucająca się w oczy wyjątkowa nieudolność wojskowych puczystów oraz wielka skala podjętej czystki, także wobec przeciwników politycznych, u wielu obserwatorów wzbudziły podejrzenie, że w Turcji rzeczywiście dokonano puczu, i to w pełni udanego, a jego autorem jest prezydent Erdoğan.
Na podstawie dostępnych informacji trudno ocenić, czy Recep Erdoğan rzeczywiście sprowokował przewrót, aby uzyskać pretekst do rozprawy z opozycją. Chociaż rzymska zasada w podobnych sytuacjach mówi: is fecit cui prodest (ten uczynił, któremu przyniosło to korzyść), w tym wypadku wcale nie musi ona znaleźć zastosowania. Aczkolwiek nie można wykluczyć, że pucz był dla tureckiego prezydenta – jak sam to określił – darem od Boga. Niemniej ogromna skala i szybkość przeprowadzanych czystek wskazuje, że takiego „daru” już od dawna się spodziewał.
Rękawica w twarz finansjery
Aby lepiej zrozumieć, co się obecnie dzieje w Turcji i dokąd zmierza ten kraj, musimy się cofnąć do roku 2013. Doszło wówczas do istotnych i bardzo wiele mówiących wydarzeń. Pierwszym z nich był zjazd delegatów rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, podczas którego (7 maja 2013) Recep Erdoğan wygłosił przemówienie, w którym nakreślił niezwykle śmiałe plany rozwoju kraju w perspektywie kilkudziesięciu lat:
– Mamy wiele wielkich celów do osiągnięcia do roku 2023 i jeszcze większe cele do roku 2071 – mówił prezydent Turcji.
– Pracujemy już, aby je osiągnąć. Do naszych kamieni milowych dodaliśmy także rok 2053, kiedy będziemy obchodzić sześćsetlecie zdobycia Konstantynopola. Rozpoczęliśmy już prace nad osiągnięciem tych celów. Miejmy nadzieję, że do tego czasu Turcja będzie najpotężniejszym krajem na świecie.
Recep Erdoğan informował zebranych, że jednym z głównych środków do osiągnięcia tego celu będzie prowadzenie całkowicie suwerennej polityki gospodarczej, ukierunkowanej między innymi na rozwój małych przedsiębiorstw i rolnictwa. Przy tej okazji, nie pozostawiając suchej nitki na słabej opozycji, pośrednio skrytykował międzynarodowe instytucje finansowe, dokonując analizy sytuacji dwóch banków, które za rządów poprzedniej ekipy stały na skraju bankructwa, a po przejęciu władzy przez Partię Sprawiedliwości i Rozwoju w roku 2002 stały się graczami na rynkach finansowych na skalę europejską. Erdoğan nie omieszkał wówczas podkreślić, że było to możliwe dzięki uwolnieniu się spod dyktatu Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Powyższy tekst jest tylko FRAGMENTEM artykułu opublikowanego w magazynie "Polonia Christiana".
Funkcjonariusze Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego Kazachstanu zatrzymali w obwodzie turkiestańskim cztery osoby podejrzewane o działalność terrorystyczną i rozbudzanie konfliktów religijnych.
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez niemiecką gazetę „Die Welt”, do Niemiec wraca co trzeci nielegalny imigrant wydalony z tego kraju. „Bezpośrednio po wydaleniu wsiada się w autobus powrotny do Niemiec. To niedopuszczalne” - mówi Armin Schuster z CDU.
Senat stanu Kentucky przegłosował ustawę zabraniającą przeprowadzenia aborcji po wykryciu bicia serca nienarodzonego dziecka. Dokument trafi następnie do stanowej Izby Reprezentantów, gdzie Republikanie stanowią większość. Głos bijącego serca jest słyszalny dla lekarza już około szóstego tygodnia życia dziecka.
Polski premier podsumowując konferencję bliskowschodnią ocenił, że Polska znalazła się w centrum wydarzeń i procesów, które ukształtują nowy światowy porządek. Jego zdaniem, dziś mówi się o „procesie warszawskim” jako nowej drodze do wzmacniania pokoju na świecie.
Mający odbyć się w tym roku synod panamazoński przysparza zmartwień rządowi prezydenta Jaira Bolsonaro. Służby bezpieczeństwa i ciała doradcze ostrzegają, że „postępowe frakcje w Kościele zaplanowały wykorzystanie synodu do skrytykowania rządu Bolsonaro na poziomie międzynarodowym” i że istnieje możliwość „przejęcia niektórych tematów przez lewicową agendę”. Różnica zdań między rządem a Kościołem dotyczy takich kwestii związanych z suwerennością narodową jak: „sytuacja ludności rejonu Amazonki, zmiany klimatyczne wywołane deforestacją i utrzymanie odciętych od świata społeczności”.
Copyright 2017 by
INSTYTUT EDUKACJI SPOŁECZNEJ I RELIGIJNEJ
IM. KS. PIOTRA SKARGI