9 lutego 2019

Ekspert Ordo Iuris odpowiada na krytykę: bronimy wartości. Tej odwagi wielu brakuje

(Dr Tymoteusz Zych. Fot You Tube / wPolsce.pl )

Przyczyną ataków na nas ze strony takich publicystów, jak Michał Szułdrzyński, jest obawa przed jednoznaczną obroną podstawowych dla naszej cywilizacji wartości. To efekt modnej dzisiaj ich relatywizacji – tłumaczy dr Tymoteusz Zych, szef ekspertów Ordo Iuris.

 

Publicysta „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński nazwał Ordo Iuris „katotalibanem”. Czy czuje się pan fundamentalistą?

Wesprzyj nas już teraz!

 

To jest zaskakujący zarzut. Być może redaktor Szułdrzyński nie zdaje sobie sprawy z tego, że Ordo Iuris to instytucja oparta na wartościach, które wpisane są także do naszej Konstytucji, jak ochrona małżeństwa czy rodziny. Ciekawe czy najważniejszy polski akt prawny również uważa on za fundamentalistyczny?

 

Trudno odnosić mi się do takich zarzutów, jak nazywanie nas „katotalibanem”, bo nie wiem, co Michał Szułdrzyński rozumie poprzez ten epitet. Nasz statut oparty jest na tych samych wartościach, na których opiera się cała cywilizacja europejska, a większość celów Instytutu nawiązuje wprost do obowiązujących norm prawa polskiego i międzynarodowego. Wartości chronione przez Ordo Iuris oczywiście wpisują się w tradycję chrześcijańską, zresztą obecną w preambule polskiej ustawy zasadniczej. Przypomnijmy przy tym, że jeden z najważniejszych teologów Kościoła, św. Tomasz z Akwinu, ceniony nie tylko przez katolików za logikę myśli, podkreśla, że do poznania dobra niezależnie od siebie prowadzą wiara i rozum. Nie bronimy więc wartości właściwych tylko dla chrześcijan. Z nami zresztą sympatyzują nie tylko katolicy, ale także ludzie dalecy od Kościoła, doceniający wartości, których bronimy. Czy to jest fanatyzm? Nie sądzę.

 

Mam więc wrażenie, że Michał Szułdrzyński po prostu obawia się jasnego opowiedzenia po stronie wartości. Twierdzi, że zbyt jednoznaczna obrona prawa do życia czy obrona małżeństwa to postawy, które mogą do tych wartości zniechęcić.

 

Tymczasem spory, jakie toczą się w Europie w ostatnich dziesięcioleciach, pokazują, iż właśnie próby nieprzekonującego tworzenia syntez, mieszania koncepcji i relatywizowania pryncypiów wbrew logice, zniechęcają ludzi. Współczesny człowiek oczekuje bowiem zakorzenienia w jasnych normach, spójności myślenia.

 

Skąd się biorą te ataki?

 

Michał Szułdrzyński nie jest oczywiście marksistą, ale stanowiska, które prezentuje, często nie są intelektualnie spójne, stanowiąc próbę syntezy sprzecznych ze sobą elementów klasycznego świata wartości ze zmieniającymi się, aktualnie modnymi trendami zakorzenionymi w zupełnie innym sposobie pojmowania świata i człowieka. W wielu przypadkach nie stoją za tym rozważania dotyczące istoty rzeczy, tylko przekonanie, że trzeba uwzględniać bieżące intelektualne mody, nawet gdy te są potencjalnie szkodliwe – bo jasny sprzeciw może być negatywnie odebrany wizerunkowo.

 

Zresztą proszę zauważyć, dla publicysty w istocie przedmiotem krytyki nie jest sama obrona uniwersalnych wartości wpisujących się w tradycję chrześcijańską, lecz problemy wizerunkowe, jakie rzekomo mają wynikać z takiej postawy. Zamiast skorygować nieprawdziwe informacje o działalności Ordo Iuris, wini organizację za to, że została pomówiona – wszystko to odbywa się na płaszczyźnie fatów, ale – ja sam pisze – „wrażeń”.  

 

Szułdrzyński zarzuca Ordo Iuris przede wszystkim to, że w ustawie delegalizującej aborcję postulowaliście karalność kobiet decydujących się na taki krok.

 

To jest karykaturalne przedstawienie projektu ustawy z 2016 roku, którego celem była obrona życia nienarodzonego. Został on przyjęty w grupie stworzonej w Krajowym Ośrodku Duszpasterstwa Rodzin i poparty przez większość środowisk pro-life. Jak w rzeczywistości wyglądała sprawa „karalności”? Otóż projekt zakładał po prostu ochronę życia, a logiczną konsekwencją prawną ochrony jakiegoś dobra jest sankcja wobec tych, którzy dokonają na nie zamachu.

 

Model ochrony życia przyjęty w tym projekcie nie był wymysłem jakiejś wąskiej grupy prawników ani tym bardziej oryginalną koncepcją środowiska Ordo Iuris. Takie przepisy obowiązywały do czasu, kiedy komuniści znieśli ochronę życia. Z kolei w 1989 roku projekt niemal identyczny z tym zgłoszonym w 2016 r. został zaproponowany przez Konferencję Episkopatu Polski po opracowaniu przez grupę ekspertów KEP. Na tych samych założeniach opierał się też m.in. oficjalny projekt zmian Kodeksu karnego opracowany pod kierownictwem prof. Andrzeja Zolla w Ministerstwie Sprawiedliwości w 2013 r., czyli w czasach Platformy Obywatelskiej. Pytanie czy prof. Zoll także jest dla redaktora Szułdrzyńskiego „talibem”?

 

Trzeba zrozumieć, że jeżeli chcemy chronić prawo do życia człowieka, jakaś sankcja jest warunkiem realnego charakteru takiej ochrony. Ta logika jest zrozumiała i obowiązuje w zdecydowanej większości krajów, które chronią życie od poczęcia, ale także w tych, w których aborcja jest legalna do pewnego okresu życia dziecka. Tam również sprawcy nielegalnej aborcji podlegają karze. Na marginesie trzeba dodać, że w Polsce prowadzono sondaże, które potwierdziły, że rozwiązania zawarte w projekcie popierała zdecydowana większość Polaków o postawach pro-life.

 

Przy zachowaniu wszelkich proporcji: to tak, jakby ustanowić prawo o ochronie własności prywatnej bez karania tych, którzy np. dokonują kradzieży. Bez względu na motywy. O karze – lub jej braku – może zdecydować w takim przypadku sąd.

 

Dokładnie. I dodajmy także, że w odróżnieniu od przedwojennego ustawodawstwa chroniącego życie nienarodzone oraz projektu z 1989 roku, w projekcie „Stop aborcji” pojawił się przepis o możliwości odstąpienia od karania kobiet, które dokonały aborcji – bez wskazania jakichkolwiek dodatkowych warunków. Co więcej, kiedy podniesiono argument, że projekt może zostać przyjęty tylko w ograniczonym zakresie, Instytut Ordo Iuris opracował nawet propozycję stosownej poprawki – wychodząc z założenia, że każda zmiana na rzecz ochrony życia będzie krokiem w dobrą stronę.

 

Zarzuty formułowane przez Michała Szułdrzyńskiego są więc zaskakujące. Zresztą podobnych nielogicznych zarzutów stawia on więcej. Oskarża nas na przykład o akceptację dla mowy nienawiści, gdy tymczasem Ordo Iuris potępia jakiekolwiek przejawy nienawiści i od lat jest zaangażowane w jej zwalczanie. Zgłosiliśmy jedynie uwagi do konkretnych programów zajęć, które zamiast zwalczać nienawiść zawierały liczne elementy ideologiczne.

 

Innym zarzutem, jaki nam postawiono jest akceptacja przemocy domowej, co już w ogóle jest absurdalne, ponieważ nasza działalność przede wszystkim polega na walce z przemocą, w tym nieprawidłowym działaniem instytucji państwowych, które bezpodstawnie odbierają rodzicom ich dzieci.

 

Podobnych nielogicznych zarzutów, jakie nam się stawia, jest więcej. Nie możemy jednak z tego powodu zrezygnować z naszej misji. Będziemy bronić wartości, na których opiera się nasza cywilizacja – niezależnie od tego, jak redaktor Szułdrzyński oceni wizerunkowe skutki  samego faktu, że jasno opowiadamy się po ich stronie.  

 

 

not. ged

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 675 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram