22 maja 2020

Dokąd zmierza papiestwo? Poznaj wszystkie głosy z debaty PCh24.pl

W roku kiedy przypada setna rocznica urodzin św. Jana Pawła warto pochylić się nie tylko nad słowami Papieża z Polski i zawstydzić się tym jak mało z jego nauk udało nam się wcielić w życie – choćby z zakresu obrony życia, ale należy zastanowić się również jak po śmierci Karola Wojtyły zmieniał się sposób kierowania Kościołem. Jakie było papiestwo, jakie jest i jak winno wyglądać w przyszłości?

 

W jednym miejscu zebraliśmy dla Państwa głosy ekspertów, którzy zgodzili się wziąć udział w debacie PCh24.pl na temat papiestwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Poniżej prezentujemy fragmenty publikacji – aby przejść do pełnego tekstu wystarczy kliknąć w tytuł.

 

Krystian Kratiuk: Quo Vadis, czyli dokąd zmierza papiestwo.

Słowo wstępne Redaktora Naczelnego PCh24.pl do debaty

Huczne – jak na dobę pandemii – obchody setnej rocznicy urodzin Jana Pawła II przypadły w wigilię wspomnienia świętego Celestyna V, ostatniego przed Benedyktem XVI papieża, który zrezygnował z urzędu. To doskonała okazja by rozpocząć dyskusję o tym czym jest papiestwo i jak powinno wyglądać w Kościele XXI stulecia.

 

Osiemnastego maja wspominaliśmy papieża Polaka, wielkiego obrońcę życia i proroka przewidującego jakże współczesną nam cywilizację śmierci. Ale jednocześnie papieża, który utrwalił radykalne posoborowe zmiany w dotychczasowym kształcie papiestwa. Sprawując Posługę Piotrową w dobie rozwoju massmediów Jan Paweł II zrewolucjonizował tę instytucję i tak bardzo zawładnął duszami katolików (szczególnie Polaków), że poczęliśmy utożsamiać niemal każdy krok również każdego kolejnego papieża z papieską nieomylnością. U niektórych publicystów i komentatorów budzi to emocje wręcz anegdotyczne, a przecież wiemy, że papiestwo nigdy w dziejach nie uzurpowało sobie prawa do totalnego wpływu na Lud Boży. Wiemy na przykład, zwłaszcza w Polsce, że Jan Paweł II lubił na śniadanie zjeść jajko na miękko – czy oznacza to, że każdy z katolików powinien właśnie jajko spożywać każdego dnia dla rozwoju swej pobożności? A gdy papieżem zostaje Niemiec przerzucić się na kiełbasę, by jeszcze później popijać wszystko yerba mate?(…) 

Cały tekst TUTAJ
 

***

Tomasz Rowiński: Turbopapiestwo superbohaterów

 

 Za nami chyba najspokojniejsza rocznica wyboru Jorge Mario Bergoglio na Papieża. Adhortacja „Querida Amazonia” zdecydowanie ostudziła emocje, które zostały napompowane w czasie ostatniego synodu. Zresztą ta gorąca atmosfera była tylko kulminacją gorączki, która towarzyszy życiu Kościoła od chwili, gdy Franciszek przywitał wszystkich wiernych swoim pierwszym „Buona sera”. Najważniejszym elementem adhortacji apostolskiej jest to, że Papież nie otworzył nią drzwi dla święcenia żonatych mężczyzn, tak zwanych viri probati, a także, że odrzucił propozycję, by kobiety mogły być diakonami, co wcześniej pojawiło się w dokumencie końcowym synodu amazońskiego. Jeśli zna się dynamikę działania współczesnych ruchów politycznych byłby to tylko pierwsze kroki ku dalszym zmianom.

 

Po wydarzeniu jakim było ogłoszenia adhortacji zaległa swoista cisza. Franciszek okazał się dla zwolenników zmian i rozmontowywania katolickiego nauczania – a także szerzej, integralności tradycji – kolejnym papieżem rozczarowania. Lider organizacji reprezentującej w Niemczech katolików świeckich, Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich oskarżył Papieża o brak odwagi i niesłuchanie Ducha Świętego. Mimo tego, że sama adhortacja „Querida Amazonia” ma dziwną marzycielską formułę oraz że część treści jest jednak dyskusyjna zaobserwowaliśmy jednocześnie niezwykłe zjawisko w postaci owoców działania charyzmatu Piotra. Charyzmatu polegającego na potwierdzaniu prawd wiary i tradycji. Na dziś charyzmat ten przyniósł Kościołowi nieco pokoju widocznego choćby właśnie w zmniejszeniu napięcia i emocji. Można odnieść wrażenie, że sama ta obserwowalna dynamika zdarzeń podsuwa Kościołowi przeczucie, że zadania Piotra nie są ofensywne jak zdążyliśmy się przyzwyczaić w ostatnich dziesięcioleciach, a może nawet dwóch stuleciach.

 

Ta chwila wytchnienia to dobry moment by powrócić do dyskusji o papiestwie i jego problemach, właśnie teraz, gdy Franciszek jak się zdaje znalazł się we własnym „momencie Pawła VI”. (…) 

Cały tekst TUTAJ

 

***

Prof. Jacek Bartyzel: Papiestwo wiernych depozytariuszy Tradycji

 

Pan Rowiński buduje swoją narrację na bardzo kontrowersyjnym przywołaniu myśli dziewiętnastowiecznego tradycjonalisty, „Doktora Kontrrewolucji” Josepha de Maistre’a, którego myśli – moim zdaniem – interpretuje całkowicie fałszywie. Twierdzi, że de Maistre jest jakby ojcem intencji robienia z papieży „superbohaterów życia duchowego”. Jest to nieporozumienie. Ani de Maistre, ani katolicy w ciągu wieków nie oczekiwali od papieży, by byli wyjątkowymi mistrzami życia duchowego czy wybitnymi teologami lub filozofami – mówi w rozmowie z PCh24 profesor Jacek Bartyzel polemizując z tekstem redaktora Tomasza Rowińskiego pt. „Turbopapiestwo superbohaterów”.

 

Czy Pan profesor zgadza się z tezą redaktora Tomasza Rowińskiego na temat istniejącego od czasu Josepha de Maistre’a tzw. turbopapiestwa?

Z tą tezą się nie zgadzam i myślę, że ona jest fałszywa z powodu sugerowania jakiegoś continuum tej sytuacji w tak długim okresie ponad dwóch stuleci. Tymczasem pomiędzy tzw. epoką Piusów (1800-1958) a ostatnim ponad półwieczem rozwiera się przepaść pod każdym niemal względem. Przede wszystkim jednak wydaje mi się, że bardziej wybijająca się jest ta teza redaktora Rowińskiego, która ma charakter lukrujący i usypiający należytą ostrożność, jaką winniśmy zachować. Redaktor Rowiński twierdzi bowiem, że opadły emocje i mamy najspokojniejszą rocznicę wyboru Jorge Bergoglio. Autor cieszy się, że Franciszek nie otworzył drzwi ani na święcenia żonatych mężczyzn, ani na propozycję diakonatu kobiet i że to przynosi Kościołowi pokój. To jest myślenie życzeniowe w stylu tzw. pobożnego życzenia, które nie znajduje – moim zdaniem – potwierdzenia w rzeczywistości. Przez analogię moglibyśmy powiedzieć, że to tak, jakbyśmy latem 1917 roku mieli się cieszyć z tego, że bolszewicy jeszcze nie wygrali, ponieważ jest Kiereński, który przeprowadza łagodniejszą pół-rewolucję. Tymczasem można zauważyć, że mamy tutaj taktykę leninowskiego NEP-u, czyli po zrobieniu dwóch kroków naprzód, zrobienia jednego kroku wstecz, kiedy okazuje się, że jest jakiś opór materii, którego nie można na razie pokonać.

 

Pan Rowiński buduje swoją narrację na bardzo kontrowersyjnym przywołaniu myśli dziewiętnastowiecznego tradycjonalisty, „Doktora Kontrrewolucji” Josepha de Maistre’a, którego myśli – moim zdaniem – interpretuje całkowicie fałszywie. Twierdzi, że de Maistre jest jakby ojcem intencji robienia z papieży „superbohaterów życia duchowego”. Jest to nieporozumienie. Ani de Maistre, ani katolicy w ciągu wieków nie oczekiwali od papieży, by byli wyjątkowymi mistrzami życia duchowego czy wybitnymi teologami lub filozofami. Wcale tak nie musi być. Papieże mogą być w tych aspektach przeciętni, natomiast muszą być wiernymi depozytariuszami Tradycji, mają przekazywać to, co otrzymali, a bronić Kościoła i wiernych przed herezjami i ich skutkami.(…) 

Cały tekst TUTAJ 

 

 ***

Grzegorz Kucharczyk: Najsłabsze ogniwo czyli Skała

 

„Przecież mogło być gorzej” – w ten sposób mniej więcej od pięćdziesięciu lat, a szczególnie od lat siedmiu można spoglądać na sposób sprawowania Urzędu Następcy św. Piotra przez kolejnych Biskupów Rzymu. Chodzi więc o uczucie ulgi, tak jak w przypadku encykliki „Humanae vitae” (1968) czy niedawnej adhortacji „Querida Amazonia”. Mogło być przecież znacznie gorzej, ale jednak Paweł VI podtrzymał odwieczne nauczanie Kościoła o niemoralności antykoncepcji, a papież Franciszek podtrzymał nauczanie tylu swoich poprzedników wskazujących na wartość celibatu kapłańskiego, daleko przewyższającą kwestie tzw. dyscyplinarne.

 

Kolejne wielkie encykliki Jana Pawła II („Veritatis splendor” z 1993, „Evangelium vitae” z 1995, „Fides et ratio” z 1998, czy ostatnia – „Ecclesia de Eucharistia” z 2003 roku) z pewnością nie niosły ze sobą li tylko uczucia odprężenia. Zupełnie inną kwestią jest to, co stało się z ich recepcją. Nie myślę tylko o latach obecnego pontyfikatu, gdy zostały obłożone karą zamilczenia, ale o ich ignorowaniu jeszcze za życia ich autora. Wystarczy zadać retoryczne pytanie pod adresem biskupów (także polskich), do których adresowana była „Fides et ratio” co zrobili z wezwaniem papieża do powrotu do filozofii metafizycznej, na której można budować dopiero zdrową teologię, w jednym i drugim wypadku w oparciu o wciąż aktualne dziedzictwo myśli św. Tomasza z Akwinu? Czy rzeczywiście Doktor Anielski wygrywa (także w polskich seminariach) z Karlem Rahnerem? (…) 

Cały tekst TUTAJ

 

 ***

Polecamy również głos prof. Michała Wojciechowskiego na temat misjca papieża w Kościele, który stanowi ubogacenie do toczącej się na łamach PCh24.pl debaty.

 

Prof. Michał Wojciechowski: Miejsce papieża w Kościele

 

Niektóre wypowiedzi i posunięcia papieża Franciszka budzą rozbieżne reakcje. Jedni widzą w nich udaną ewangelizację. Inni znowu niepokoją się z powodu niezręczności, które dają sposobność do podważania wiary katolickiej.

 

Jeden powód takich reakcji jest taki, że papież Franciszek mówi często doraźnie i luźno. Dawniej takie wypowiedzi nie rozchodziły się i nie przypisywano im znaczenia dla nauki katolickiej. Obecnie media i wierni są skłonni wyciągać z nich zbyt daleko idące wnioski.

 

Poważniejszy charakter ma inny powód nieporozumień na tym tle. Sami katolicy mają mianowicie niejasne wyobrażenie na temat prawdziwej, teologicznie uzasadnionej roli papieża w Kościele. Na ogół widzą ją zbyt szeroko.

 

Wynika to najpierw stąd, że Kościół pojmowany jest na wzór społeczności świeckich. Państwa i partie są dziś scentralizowane, a ich przywódcy decydują o mnóstwie spraw. Dlatego wielu wyobraża sobie Kościół jako samochód, który skręca w tę lub tamtą stronę zależnie od decyzji kierowcy. Tymczasem Kościół opiera się na stałych zasadach, a nie na woli aktualnych przywódców.

 

Żeby skorygować błędne opinie, trzeba najpierw przypomnieć, jakie są w Kościele zasady co do prawdy, nauczania i nieomylności. Druga kwestia wymagająca wyjaśnienia to sama rola papieży w Kościele katolickim jako społeczności.(…) 

Cały tekst TUTAJ

 

 ***

Piórem prof. Grzegorza Kucharczyka przypominamy także, co o obronie życia mówił św. Jan Paweł II.

 

Jan Paweł II – papież życia i stulecie legalnej zbrodni

 

„W tych dniach przeczytałem w jednym z pism warszawskich wiadomość, która wstrząsnęła mną do głębi. Trybuna Ludu podaje, że w Warszawie pracuje się nad nową maszyną do bezbolesnego usuwania ciąży. Jest to maszyna bardzo skomplikowana, z zastosowaniem pneumatyków, za pomocą których będą wydmuchiwać z łona matek… Polaków!, co mieli się narodzić dla polskiej ziemi! Przyszło mi na myśl straszne skojarzenie. Były w Polsce piece krematoryjne do niszczenia Polaków. A teraz, jak podaje gazeta, już 40 zamówień jest na tę maszynę. Czy to nie obłęd?! Czy nasza wspaniała wiedza nie jest bita po twarzy jakimś szatańskim odwetem za naszą zarozumiałość i pychę? Będziemy przeklinali wszystkich naszych ciemiężycieli i najeźdźców, będziemy domagali się procesów dla tych, którzy rozpalali piece krematoryjne, a sami będziemy produkowali skomplikowane maszyny do bezbolesnego zabijania rodzących się Polaków?!”.

 

Te słowa wypowiedział 26 czerwca 1966 roku Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński w czasie obchodów kończących uroczystości milenijne w Warszawie. Parę dni później, 3 lipca 1966 roku, podczas obchodów tysiąclecia chrztu Polski w Sandomierzu Prymas powrócił do „naukowych ułatwień” w zabijaniu nienarodzonych dzieci: „Zapewne, niech nauka pracuje, aby pomniejszać boleści rodzących. Nauka jest od tego! Ale nie od tego, aby zabijać rodzących się ludzi, bo to jest samobójcze dążenie nad przepaść! Naród idąc tą drogą, będzie szedł wprost do własnej zguby”.  Z kolei 15 maja 1966 roku przemawiając na Jasnej Górze do warszawskich pątników, nawiązując do Jasnogórskich Ślubów Narodu (1956) oraz Wielkiej Nowenny, wskazywał na pierwszorzędne zadanie „obrony rodziny chrześcijańskiej i wszystkich wartości duchowych Narodu”. Podkreślał, że „jeżeli rodzina będzie rozbita w proch, zmaterializowana, niezdolna do ofiary, jeżeli nie będzie zdolna do uszanowania rodzącego się życia, ale stanie się mordownią Polaków, wtedy słusznie będziemy się lękać o Naród”. W tym samym przemówieniu kardynał Wyszyński nazwał aborcję „zabijaniem Narodu w rodzinie”.

 

Św. Jan Paweł II wielokrotnie wspominał, jak na „milenijnych ścieżkach uczył się Kościoła i Narodu w Kościele”. Wiemy, że Ojciec Święty całymi garściami czerpał z „głębi tego tysiąclecia”, z której wraz z całym ochrzczonym Narodem wołał o zstąpienie Ducha Świętego na tę ziemię. Jeśli wskazujemy na podobne akcenty w nauczaniu św. Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia akcentujemy podobne obu spojrzenie  na związki Kościoła z Narodem oraz między jego historią i kulturą, na podnoszoną przez obu konieczność duchowej i kulturowej suwerenności Narodu; „naród nade wszystko musi żyć własnym życiem” – mówił Ojciec Święty.(…) 

Cały tekst TUTAJ.
  

 

Wszystkie teksty znajdą Państwo także 110. numerze e-tygodnika PCh24 Co Tydzień.

Zachęcamy do pobierania.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram