24 maja 2012

Dzień Matki niepoprawny politycznie

(Fot. melbia/sxc)

Dzień Matki, mający wyrażać szacunek dla naszych rodzicielek, obchodzony jest niemalże na całym świecie. Jednak w ostatnich latach szkoły na Zachodzie coraz częściej traktują to święto jako obraźliwy przeżytek. Dlaczego? Ponieważ… rzekomo rani sieroty oraz dyskryminuje homoseksualistów wychowujących swoich podopiecznych.

 

Już w czasach przed Chrystusem Rzymianie i Grecy poświęcali jeden dzień w roku, aby w sposób szczególny uczcić matki i ich rolę w społeczeństwie. Zwyczaj obdarowywania matek kwiatami, słodyczami, drobnymi prezentami lub laurkami obecny był także w XVII-wiecznej Anglii (jako „niedziela u matki”). Wiązał się przede wszystkim ze wspólnym uczestnictwem w nabożeństwie, a także z błogosławieństwem otrzymywanym z rąk kobiety, która dała nam życie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dzień Matki, po raz pierwszy oficjalnie świętowany w Polsce w 1914 r., przetrwał do dziś. I choć w większości państw ma on obecnie stricte świecki charakter, coraz częściej budzi kontrowersje.

 

W trosce o różnorodność

W 2001 r. nowojorska szkoła Rodeph Shalom Day School podjęła decyzję o zaprzestaniu obchodzenia Dnia Matki oraz Dnia Ojca, argumentując to „różnorodnością” rodzin, z jakich pochodzą podopieczni. W oświadczeniu jednej z dyrektorek placówki czytamy: Jesteśmy szkołą z rodzinami o bardzo różnym charakterze, dlatego musimy dbać o dobre samopoczucie wszystkich dzieci w naszej szkole. Święta, które nie służą edukacji i nie mają znaczenia w edukacji dzieci, powinny zostać ocenione pod względem ich znaczenia w środowisku szkolnym, bo uznanie tych świąt w życiu szkolnym może nie być pozytywnym doświadczeniem dla wszystkich dzieci.

 

Z tego samego powodu w 2007 r. szkoła podstawowa Johnstown w Carmarthen w Walii zakazała uczniom robienia laurek na Dzień Matki. Dyrektorka placówki Helen Starkey takie posunięcie argumentowała tym, że ponad 5 proc. dzieci jest odseparowanych od swoich biologicznych matek. Ta decyzja nie została podjęta z powodu jakiejkolwiek filozoficznej postawy wobec obchodów Dnia Matki, lecz w celu ochrony dużej liczby dzieci w naszej szkole. W naszych relacjach z tymi dziećmi musimy zachowywać wielką wrażliwość – stwierdziła.

 

Stanowisko pani dyrektor wywołało oburzenie wśród rodziców 357 uczniów. Jedna z matek wykazywała, iż „nikt nie chce być nieczuły wobec dzieci bez mamy w domu, ale oznacza to, że 95 proc. uczniów zostanie pozbawionych tradycyjnej zabawy”.

 

Zdziwienie decyzją pani dyrektor wyraziła także rzeczniczka brytyjskiego Związku Matek, Fiona Thomas, która zaznaczyła, że szkoła powinna wpajać uczniom szacunek dla swoich rodziców i zachęcać do wyrażania wdzięczności i miłości. – Rozumiem, że nie wszystkie dzieci mają kontakt ze swoimi matkami. Jednak prawdopodobnie wszystkie dzieci w szkole mają opiekę i byłoby idealnie, gdyby szkoła mogła promować i wspierać opiekunów poprzez zachęcanie każdego dziecka do robienia im laurek. Tą osobą może być tata, ciocia, opiekun, mama zastępcza, dziadkowie – powiedziała.

 

Matka jako czasownik

„Macierzyństwo nie ogranicza się do kobiet” – to kolejny argument za zniesieniem Dnia Matki lub przekształceniem go w święto… gejów i lesbijek. Kilkanaście dni temu taką zmianę formuły Dnia Matki zaproponował na jednej z najpopularniejszych amerykańskich platform blogowych – „Huffington Post” – profesor prawa Carlos A. Ball, autor wielu książek promujących „rodziny” homo- i transseksualne, m.in. „The Right to be Parents: LGBT Families and the Transformation of Parenthood”.

 

Przygotowania do Dnia Matki, zdaniem Balla, powinny uświadomić społeczeństwu, że macierzyństwo nie ogranicza się wyłącznie do kobiety. Co więcej, profesor dowodzi, że wcale nie trzeba być kobietą, żeby być matką. Bo czym w gruncie rzeczy jest macierzyństwo? Otóż dbaniem o dzieci, o to, żeby nie działa im się krzywda fizyczna lub emocjonalna, gotowaniem, sprzątaniem, pieczeniem babeczek na urodziny, przytulaniem i całowaniem, rozwijaniem w pociechach pasji, etc.

 

Definiując macierzyństwo w taki sposób, Ball idzie dalej: Oczywisty na pierwszy rzut oka wymóg, że matka musi być kobietą, jest w rzeczywistości przejmującym przykładem tego, w jaki sposób nasze społeczeństwo zgodnie z tradycją pozwala pozornie naturalnym prawdom na temat różnic między płciami rzutować na nasze myślenie o zdolnościach poszczególnych ludzi. Co ciekawe, choć nasza kultura nadal uważa macierzyństwo i ojcostwo jako kategorie wzajemnie się wykluczające, prawo ich nie rozróżnia (…). Choć prawo sprzyja idei, że kobiety i mężczyźni są równi, nasze normy kulturowe pozostają daleko w tyle.

 

Macierzyństwo, podkreśla Ball, niewątpliwie powinno być szanowane. Ale nie ma się ono odnosić do osoby kobiety, a do tego, co się robi. Oznacza to, że musimy zacząć myśleć o matce raczej jako o czasowniku niż rzeczowniku. Powinniśmy się skupić, innymi słowy, na tym, co znaczy matkować dziecku, a nie na płci rodzica, który mu matkuje.

 

Prof. Carlos A. Ball, dodajmy, jest homoseksualistą wychowującym – wraz z kochankiem – dwóch synów. W zakończeniu swojego tekstu wyraźnie podkreślił, że największym zaszczytem dla niego, jako matki-ojca, będzie świadomość, że nauczył swoje dzieci, jak być dobrymi… matkami.

 

 

Magdalena Żuraw

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie