30 grudnia 2019

Trwa spór Moskwy i Zachodu o historię. Do napięć polsko-rosyjskich dołączył zatarg z Czechami

(Władimir Putin. Kremlin.ru [CC BY 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/3.0)])

Wywołane agresywną i zakłamaną narracją Kremla napięcie dyplomatyczne między Warszawą a Moskwą trwa nadal. W niedzielę wezwanie rosyjskiego ambasadora w naszym kraju do polskiego MSZ skomentowała rzecznik resortu spraw wewnętrznych Rosji. Jej zdaniem nasze państwo próbuje odwrócić sytuację tak, by była dla nas korzystna. To jednak niejedyny front w polityce historycznej Rosji.

 

Zaledwie w niedzielę informowaliśmy, że ambasada Rosji we Francji podała, iż „trzy reżimy” (Francja, Wielka Brytania i Niemcy) mają na rękach „krew milionów Sowietów”. Wcześniej zaś prezydent Rosji Władimir Putin oskarżał Polaków o współpracę z Hitlerem. Twierdził także, że II wojna światowa rozpoczęła się od podpisania paktu monachijskiego, „zapominając” o niemiecko-sowieckim pakcie Ribbentrop-Mołotow de facto dzielącym Europę Środkową na strefę wpływów Hitlera i Stalina.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Do agresywnie antypolskiej retoryki Putina odniósł się premier RP Matusz Morawiecki, który stwierdził, że „prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, ale jak najbardziej współczesnej scenie  geopolitycznej”.

 

Ponadto „na dywanik” do polskiego MSZ wezwany został ambasador Federacji Rosyjskiej w naszym kraju. Rozmowa odbyła się w piątek. Siergiej Andriejew zrelacjonował ją w rozmowie z TASS słowami: „Rozmowa była trudna, ale poprawna”. Z kolei polski wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz stwierdził, że w trakcie rozmowy wyraził sprzeciw wobec rosyjskich insynuacji. W sobotę zaś dodał na Twitterze, że „gotowi jesteśmy tłumaczyć rosyjskim dyplomatom prawdę historyczną tak długo, jak będzie trzeba. Do czasu, kiedy pogodzą się z tym, że świat nie zapomni paktu Ribbentrop-Mołotow i parady sowiecko-hitlerowskiej w Brześciu”.

 

Do spotkania odniosła się w niedzielę w rozmowie z państwową stacją telewizyjną Rossija 1 rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa twierdząc, że Warszawa próbuje odwrócić sytuację na korzyść Polski, zaś wezwanie ambasadora Rosji do naszego resortu stanowi w życiu dyplomatycznym działanie rutynowe. Stwierdziła także, że jej kraj w sprawie II wojny światowej niezmiennie trwa na stanowisku opartym o rezultat prac Trybunału w Norymberdze.

 

Tymczasem napięcia między Rosją a Polską oraz komentarz rosyjskiej ambasady stawiający w złym świetle nie tylko Niemców (co zrozumiałe), ale i aliantów – Francuzów oraz Anglików – nie wyczerpują listy napięć między Moskwą a krajami zachodnimi. Oto bowiem prezydent Czech Miloš Zeman rozważa, czy jechać do rosyjskiej stolicy na obchody 75-lecia zakończenia II wojny światowej.

 

Różnica zdań między Moskwą a Pragą dotyczy ustanowienia w Czechach Dnia Pamięci Ofiar Inwazji 1968 roku i Późniejszej Okupacji Wojsk Układu Warszawskiego. Ponadto mieszkańcy czeskiej stolicy protestują przeciwko obecności tam pomnika sowieckiego marszałka Iwana Koniewa.

 

Zdaniem Kremla, decyzja prezydenta Zemana o podpisaniu nowelizacji ustawy o świętach państwowych została podyktowana bieżącą polityką, Czechy „nie potrafią odwrócić kart historii”, a owo święto psuje stosunki między Moskwą a Pragą.

 

Prezydent Czech w rozmowie z portalem Parlamentni listy uznał stanowisko Rosji za „absolutną bezczelność”. Dlatego też rozważa rezygnację z udziału w moskiewskich obchodach zakończenia II wojny światowej. Za bardziej prawdopodobny scenariusz uznał jednak uczestnictwo, podczas którego powie Rosjanom: a gdybyście tak odwrócili kartę historii i przestali przypominać o tej rocznicy?

 

Rosjan oburzają z kolei protesty prażan w sprawie obecności w ich mieście pomnika Iwana Koniewa. Sowiecki dowódca brał udział m.in. w agresji krajów Układu Warszawskiego (ZSRR, Polski, Węgier, Bułgarii i NRD) na Czechosłowację w roku 1968. Podczas sobotniej pikiety z okazji 122. rocznicy urodzin sowieckiego marszałka Czesi zaprezentowali baner z napisem: „Tu nie Rosja, dowodzimy sami”. Zdaniem rosyjskiej ambasady w Niemczech owo działanie stanowiło… wandalizm. Placówka dyplomatyczna wezwała do… ukarania protestujących.

 

 

Źródło: rmf24.pl / wp.pl / wnp.pl / tvp.info / gov.pl / Twitter / PCh24

MWł

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram