26 sierpnia 2014

Dwie twarze księdza Lemańskiego

(fot. Krystian Maj/FORUM)

– Ksiądz Wojciech inaczej zachowuje się podczas rozmowy z księdzem arcybiskupem, a inaczej, gdy opuszcza kurię i rozmawia z mediami. Zastanawiam się nad tym fenomenem – mówi PCh24.pl Mateusz Dzieduszycki, rzecznik kurii warszawsko-praskiej.



Wesprzyj nas już teraz!







Przekaz sprzyjających księdzu Lemańskiemu mediów jest taki: duchowny został suspendowany, ponieważ pojawił się na pikniku w swojej byłej parafii w Jasienicy. To prawda?

 

– Nie, to nie jest ścisła informacja. Przypomnijmy, że ks. Lemański na pikniku w Jasienicy był obecny medialnie, to znaczy wziął udział w zorganizowanej ad hoc konferencji prasowej, mimo, że ciąży na nim zakaz występów w mediach. Natomiast główną przyczyną suspensy jest coś innego. Mianowicie u ks. Lemańskiego daje się zauważyć stały upór w negatywnym postępowaniu i brak nadziei na poprawę. Stąd tak dotkliwa kara.

 

O jakie negatywne postępowanie chodzi?

 

– Od kilku lat obserwujemy, jak ks. Lemański atakuje nauczanie Kościoła w ważnych kwestiach etycznych, podważa autorytet biskupów i okazuje swojemu przełożonemu nieposłuszeństwo. W tej postawie ks. Lemański dotychczas trwał mimo stosowania mniej dotkliwych środków jak upomnienia czy przeniesienie księdza z parafii w Jasienicy do Zgierza. To wszystko nie zaowocowało zmianą i dlatego konieczna była kara suspensy.

 

Dlaczego właśnie teraz, a nie na przykład po słynnym wystąpieniu ks. Lemańskiego na Przystanku Woodstock? Wówczas duchowny w niewybredny sposób krytykował biskupów, relatywizował zło aborcji i – przede wszystkim – złamał zakaz występów w mediach.

 

– Po Przystanku Woodstock ks. Wojciech został wezwany do siedziby kurii warszawsko-praskiej na rozmowę z biskupem. W jej trakcie – trwała ona blisko trzy godziny – wyraził skruchę, przepraszając za niewłaściwe słowa, które padły na Woodstocku. Było to zachowanie mogące zwiastować zmianę zachowania ks. Lemańskiego. W duchu chrześcijańskiej nadziei na taką właśnie zmianę ksiądz arcybiskup zdecydował się nie nakładać na duchownego suspensy.

 

Niestety, oznaki poprawy okazały się – delikatnie mówiąc – nietrwałe. Już kilka minut po rozmowie z przełożonym ks. Wojciech wysunął publicznie nieprawdziwe twierdzenie, sugerując, że jego słowa na Przystanku Woodstock nie spotkały się z dezaprobatą, a w pewien sposób zostały zaakceptowane przez ks. bp. Marka Solarczyka. To – podkreślam – było nieprawdą. Ksiądz bagatelizował też wystąpienie na Woodstocku, twierdząc, że osiągnął tam swoje cele, a niewłaściwych słów padło bardzo mało. A więc ks. Wojciech niby wyraził żal, ale zrobił to w taki sposób, mówił o tylu różnych okolicznościach, że w istocie nikt nie odebrał jego komentarza jako przeprosin. To był pierwszy sygnał, że sprawy nie idą w dobrym kierunku.

 

A drugi sygnał?

 

– To był właśnie wspomniany piknik w Jasienicy, na którym ks. Wojciech pojawił się przerywając odbywaną pielgrzymkę do Częstochowy, co – nawiasem mówiąc – pokazuje jego podejście do pielgrzymowania. W dodatku impreza, na której się pojawił, była piknikiem piwnym, co w miesiącu sierpniu – ustanowionym przez Episkopat miesiącem trzeźwości – nie wyglądało najlepiej.

 

Z tego, co Pan mówi można wywnioskować, że ks. Lemański ma dwie twarze: jedną pokorną, gdy spotyka się z biskupem i drugą – medialnego showmana, gdy opuszcza budynek kurii.

 

– Też się zastanawiałem nad tym fenomenem. Mogę potwierdzić Pana obserwacje, że faktycznie ks. Lemański inaczej zachowuje się w kurii, podczas rozmowy z biskupem, a inaczej na zewnątrz.

 

Jak teraz wygląda od strony prawnej sytuacja ks. Lemańskiego? Stwierdził on, że dekretu o suspensie nie przyjął, zaznaczając iż będzie się odwoływał. W związku z czym, jak mówił, suspensa go nie obowiązuje. Trochę to niejasne.

 

– Stan formalno-prawny jest taki, że ksiądz, na którego nałożono suspensę, może nie stosować się do wymierzonej przez biskupa kary dopiero po złożeniu odwołania. Ale ksiądz Lemański na razie odwołania nie złożył, jedynie zapowiedział jego złożenie. Przynajmniej więc do czasu złożenia takiego odwołania powinien zastosować się do wymierzonej suspensy.

 

Inna sprawa dotyczy także jego występów w mediach. Przypomnę, że ksiądz arcybiskup nie zezwolił ks. Wojciechowi na wypowiadanie się dla mediów, a pierwszą rzeczą, jaką duchowny zrobił po opuszczeniu siedziby kurii, gdzie usłyszał o karze suspensy, była rozmowa z mediami na zaimprowizowanej konferencji prasowej. Było to ewidentne złamanie potwierdzonego przez Watykan zakazu.

 

Ważnym aspektem tej sprawy jest kwestia posłuszeństwa księdza wobec biskupa. Duchowny ma prawo nie zgadzać się z decyzją przełożonego, co samo w sobie nie jest objawem nieposłuszeństwa, bo sprawa nałożenia kary może wymagać wyjaśnienia. Posłuszeństwo natomiast nakazuje duchownemu zastosowanie się do decyzji biskupa i cierpliwe oczekiwania na ewentualne ostateczne rozstrzygnięcie. Gdyby tak postępował ksiądz Lemański, nikt nie czyniłby mu zarzutów. Jest jednak inaczej: ksiądz Wojciech nagina literę prawa, sabotując decyzje swojego ordynariusza. Stosuje on więc prawo przeciwko jego duchowi, okazując faktyczne nieposłuszeństwo Kościołowi.

 

Suspendowanie ks. Lemańskiego zostało przedstawione w wielu mediach niemal jako zemsta ze strony abp. Hosera. Czym jest taka kara i jak długo może trwać?

 

– Jest to kara o charakterze naprawczym, jej celem jest skłonienie do poprawy osoby, na którą została nałożona. Obowiązuje do momentu zdjęcia jej przez tego, który ją nałożył. A to może nastąpić wówczas, gdy ukarany zmieni swoje postępowanie.

 

W mediach sprzyjających ks. Lemańskiemu pojawia taka interpretacja relacji duchownego z abp. Hoserem: zły biskup kontra dobry ksiądz uwielbiany przez swoich parafian. Nie brakuje jednak głosów, że w byłej parafii ks. Lemańskiego ludzie są mocno podzieleni w jego sprawie. Jak jest naprawdę?

 

– Dotknął Pan bardzo istotnej kwestii. Ks. Lemański objąwszy parafię w Jasienicy nie tylko pogłębił podziały wśród wiernych, które były tam obecne jeszcze przed jego przyjściem, ale doprowadził do kolejnych. Nie podołał ciążącej na nim odpowiedzialności, a nawet więcej – sprzeniewierzył się jej. Obraz podzielonych parafian z Jasienicy jest między innymi owocem działań ks. Lemańskiego, co również zdecydowało o karze suspensy.

 

Czy ksiądz arcybiskup rozmawiał z ks. Lemańskim, gdy dowiedział się, że konflikty w Jasienicy nabrzmiewają?

 

– Tak, rozmawiał i podejmował wobec duchownego działania, oczywiście mniej dotkliwe niż suspensa. Wiele wskazywało jednak na to, że jakiekolwiek negatywne uwagi na temat pełnienia funkcji proboszcza w Jasienicy nie docierały do ks. Lemańskiego. Ma on tę szczególną właściwość, że jeżeli coś jest nie po jego myśli to robi wszystko, by udowodnić, że to on ma rację nawet wówczas, gdy ewidentnie widać, że tej racji po prostu nie ma.

 

Gdzie będzie przebywał teraz ks. Lemański?

 

– Jak dotąd ks. Wojciech nie konsultował tego z kurią. W tej sprawie inicjatywa jest po jego stronie. Oczywiście, gdyby potrzebował pomocy ze strony kurii, to zawsze ją otrzyma. Nie zapominajmy, że w dalszym ciągu jest kapłanem.

 

 

Rozmawiał Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie