14 października 2020

Trybunał i aborcja. Nie sąd a Chrystus jest Panem życia

22 października Trybunał Konstytucyjny wyda wyrok w sprawie zabijania chorych dzieci nienarodzonych. Biorąc pod uwagę zapisy konstytucji oraz wcześniejsze orzecznictwo Trybunału, decyzja wydaje się być oczywista, nawet jeżeli na sprawie ciążyć może bieżąca polityka. Przy tym jest ogromnie gorszące, że kwestią prawa dzieci do życia zajmują się w Polsce jakiekolwiek sądy. Jest przecież jednoznaczne to, czego chce w tej materii nasz Pan, Jezus Chrystus! Takie są jednak, niestety, pożałowania godne prawidła demokracji, gdzie najświętsze nawet rzeczy poddano pod ludzki osąd. 

 

Krótka historia wielkiej zwłoki

Wesprzyj nas już teraz!

Z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności aborcji eugenicznej z konstytucją polscy parlamentarzyści wystąpili po raz pierwszy w roku 2017. Z inicjatywy posłów PiS Piotra Uścińskiego i Bartłomieja Wróblewskiego zebrano ponad 100 podpisów pod wnioskiem. Trybunał został poproszony o to, by zbadać, czy w świetle polskiej konstytucji legalny jest jeden z przepisów ustawy o planowaniu rodziny z 1993 roku. Ustawa mówi, że tak zwane przerywane ciąży jest dopuszczalne w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia matki, choroby dziecka nienarodzonego lub uzasadnionego podejrzenia o to, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego.

 

Posłowie zajęli się jedynie przepisem mówiącym o chorobie, kierując się prawdopodobnie kalkulacją polityczną: rok wcześniej projekt ustawy „Stop aborcji”, który zakładał zakazanie mordowanie dzieci w każdej sytuacji, wywołał bardzo gorącą debatę publiczną, prowokując też środowiska lewicowe do protestów ulicznych. Jak mówił później w jednym z wywiadów poseł Wróblewski, władze PiS zgodziły się, by powstał wniosek o rozpatrzenie zgodności przesłanki eugenicznej z konstytucją; zapadła decyzja, by „szukać możliwie szerokiego porozumienia i sprawę odpolitycznić, że najlepiej będzie, aby tę bez wątpienia trudną kwestię rozstrzygnął TK”.

 

Jak wiadomo, Trybunał sprawą się jednak nie zajął, choć nie było do tego żadnych merytorycznych podstaw. Ostatecznie wniosek wygasł wraz z końcem kadencji sejmowej. W zgodnej ocenie komentatorów i publicystów był to skutek politycznej decyzji kierownictwa PiS, które nie chciało, aby TK rozpatrywał kwestię ochrony życia w okresie obfitującym w wybory. W efekcie posłowie w grudniu roku 2019 skierowali do Trybunału powtórny wniosek; oprócz posłów PiS podpisali się pod nim między innymi także wszyscy członkowie koła poselskiego Konfederacji. Początkowo nic się w tej sprawie nie działo; sytuacja zmieniła się dopiero na pewien czas po wyborach prezydenckich wygranych przez Andrzeja Dudę. Prezes Trybunału Julia Przyłębska podjęła decyzję o rozpatrzeniu poselskiego wniosku w dniu 22 października tego roku.

 

Czas bez wyborów – czasem wyboru

Stało się to możliwe, bo w ciągu najbliższych lat nie odbędą się żadne wybory, a kluczowe wybory parlamentarne – dopiero w roku 2023. Z jednej strony więc ewentualne rozstrzygnięcie na rzecz ochrony życia nie przełoży się prawdopodobnie na wyborczą mobilizację środowisk lewicowych, z drugiej ewentualne podtrzymanie przesłanki eugenicznej nie doprowadzi do szybkiego odpływu elektoratu katolickiego do innych partii, choćby do Konfederacji. Trybunał ma więc prawdopodobnie wolną rękę; na jego decyzji oczywiście zaważyć mogą jeszcze kwestie polityki zewnętrznej. Nacisk instytucji Unii Europejskiej na Polskę jest bardzo duży, a w kampanię na rzecz przyjmowania kolejnych elementów systemu neomarksistowskiego włączyły się ostatnio nawet Stany Zjednoczone; można zatem podejrzewać, że decyzja TK, której skutkiem byłaby zmiana ustawy z 1993 roku o planowaniu rodziny, doprowadziłaby do kolejnej fali wydawania mniej lub bardziej dotkliwych rezolucji, apeli, oświadczeń czy sankcji przeciwko Polsce.

 

Te problemy mogą zaważyć na decyzji Trybunału – ale nie muszą. Jeżeli sędziowie nie będą 22 października kierować się żadnymi zewnętrznymi naciskami, to nie mogą podjąć innej decyzji, niż uznanie przesłanki eugenicznej za niekonstytucyjną. Abstrahuję od moralności, choć każdy uczciwy intelektualnie człowiek przyzna, że fakt legalnego uśmiercania w Polsce ponad 1000 dzieci rocznie tylko dlatego, że były chore, jest, można rzec, narodowym grzechem wołającym o pomstę do nieba. Trybunał jednak nie będzie odwoływać się do porządku cywilizacji chrześcijańskiej; obecnie funkcjonujemy w ramach systemu demokratycznego o wyrazistym rysie laickim i sama moralność ufundowana na Bożym ładzie, niestety, dziś nie wystarcza. Na szczęście zarówno polska konstytucja jak i wcześniejsze orzecznictwo Trybunału wskazują, że rozstrzygnięcie może być tylko jedno.

 

Ochrona życia każdego – każdego! – człowieka

Artykuł 38 ustawy zasadniczej mówi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Ten krótki zapis w gruncie rzeczy oznaczać powinien koniec jakiejkolwiek dyskusji na temat dopuszczalności aborcji eugenicznej czy aborcji w ogóle. Co istotne, konstytucja nie mówi o „obywatelu”, ale o człowieku, zwolennicy utrzymania legalności mordowania dzieci nie mogą zatem utrzymywać, że problem nie istnieje, bo dziecko w łonie matki nie jest jeszcze polskim obywatelem (niezależnie od tego, jak moglibyśmy to zagadnienie ocenić).

 

Konstytucja mówi o człowieku, a kobieta nosi w łonie właśnie człowieka – co do tego wątpliwości nie pozostawia nie tylko nauczanie Kościoła katolickiego czy zdrowy rozsądek i rozum, ale także współczesna nauka. Skoro zatem konstytucja chroni życie każdego człowieka, to chore dzieci nienarodzone także (zresztą te obejmowane są w okresie prenatalnym opieką medyczną). Co ciekawe, nawet Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2010-2016, w jednym z wywiadów dla „Gazety Wyborczej” określał aborcję wprost jako „zabójstwo”. W sprawie nie idzie, oczywiście, jedynie o kwestię człowieczeństwa, dość oczywistą. Jak podnosił kilka lat temu Instytut Ordo Iuris, konstytucja w żaden sposób nie różnicuje poziomu ochrony przynależnej człowiekowi podług jego wieku, faktu urodzenia się, stanu zdrowia czy przewidywanej długości życia. To znaczy, że nie można dzielić ludzi w Polsce na zasługujących na większą i mniejszą ochronę: byłaby to – a w zasadzie jest właśnie dzisiaj – niekonstytucyjna – dyskryminacja.

 

Trybunał w latach 1997-2015

Na to wszystko zwracał uwagę Trybunał Konstytucyjny w roku 1997, gdy rozpatrywał kwestię zgodności z konstytucją przepisu ustawy z 1993 roku o planowaniu rodziny, który dopuszczał zabijanie dzieci nienarodzonych z tak zwanych powodów społecznych, czyli trudnej sytuacji matki. Trybunał, kierowany wówczas przez prof. Andrzeja Zolla, uznał ten przepis za nielegalny. Podkreślił, że wartość życia ludzkiego, a więc „konstytucyjnie chronionego dobra”, nie może być różnicowana. Z kolei w roku 2008 Trybunał orzekł, że w Polsce niekonstytucyjne byłoby ograniczanie prawnej ochrony życia ludzkiego ze względu na ochronę innych dóbr stojących niżej w hierarchii konstytucyjnej. Także ta decyzja wskazuje jednoznacznie, że przesłanka eugeniczna nie powinna się w Polsce utrzymać, bo jest oczywiste, iż życie dziecka nienarodzonego, nieważne, chorego czy zdrowego, jest w hierarchii dóbr wyższe niż rzekome dobra, które miałyby być chronione poprzez jego zabicie. Wówczas, w roku 2008, Trybunał powoływał się przede wszystkim na zasadę tak zwanego demokratycznego państwa prawa, z których miałoby wynikać powyższe.

 

Istotny dla omawianej sprawy jest też wyrok Trybunału z 2015 roku, kiedy kierował nim Andrzej Rzepliński. TK zajmował się wówczas klauzulą sumienia lekarzy, decydując, że medycy, którzy odmawiają wykonania legalnej, ale niezgodnej z ich sumieniem procedury medycznej, nie mają obowiązku wskazywania innego podmiotu, który tę procedurę przeprowadzi. Szło tu przede wszystkim o aborcję: lekarz niechcący zabić dziecka nienarodzonego nie musi wskazywać pacjentce innego, który dziecku odbierze życie.

 

Demokracja, demokracja

Można zatem domniemywać, że Trybunał także 22 października rozstrzygnie na rzecz niezgodności przepisu ustawy z 1993 roku z konstytucją. Trudno wyobrazić sobie, na podstawie jakich przesłanek miałby zdecydować inaczej. Jeżeli tak się stanie, to decyzję TK przyjąć powinni z uznaniem także lewicowcy, którzy w ciągu ostatnich lat tak często stawali – przynajmniej w teorii – na straży polskiego porządku konstytucyjnego. Jest głęboko zastanawiające, że na wielu portalach można tymczasem przeczytać artykuły o rzekomym „zamachu na kobiety” szykowanym przez Trybunał, zupełnie, jakby – abstrahując kolejny raz od zewnętrznych nacisków – sędziowie mieli w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.

 

Muszą przecież przeprowadzić prostą w gruncie rzeczy operację: sprawdzić zgodność ustawy z konstytucją. Wszyscy demokraci powinni przyjąć decyzję Trybunału ze spokojem; ewentualne protesty, o ile, oczywiście, decyzja będzie zgodna z intencjami posłów składających wniosek, będą świadectwem głębokiej nieuczciwości środowisk lewicowych i pokażą, że w gruncie rzeczy nie interesują ich rządy prawa, ale raczej rewolucja i ideologia.

 

Wszystko to nie zmienia podstawowego faktu: sytuacja, w której polski sąd rozstrzyga, czy zgodnie z jakimś zestawem reguł prawnych (tu: z konstytucją) jest dopuszczalne mordowanie ludzi, jest doprawdy żałosna. Ta kwestia nie powinna nigdy być przedmiotem tego rodzaju postępowań i badań, bo… jest oczywista. Niestety, nie w tak zwanym demokratycznym państwie prawa – w tym systemie względne jest wszystko, nawet prawo ludzi do życia.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie