Gdy nad Zatoką Perską rozbłyski kolejnych salw rakietowych miedzy USA a Iranem przykuwają uwagę świata, Turcja realizuje szereg swoich długoterminowych celów strategicznych w rejonie Morza Śródziemnego.
Mimo poważnych napięć z USA, na kilka dni przed szczytem NATO w Londynie, Turcja podpisuje umowę z legalnym rządem Libii o granicy na Morzu Śródziemnym i składa dokumenty w ONZ. Zapisy prawa międzynarodowego pozwalają wyznaczyć tak granice morskie, że te dwa odległe kraje podzieliły wschodnie Morze Śródziemne między siebie oddzielając np. Cypr i Kanał Sueski od Europy i Grecji. Przedmiotem sporu są wielkie złoża gazu zimnego wokół Cypru.
Wesprzyj nas już teraz!
Turcja już w ubiegłym roku skutecznie przeciwstawiła się greckim próbom eksploatacji tych zasobów wysyłając w kierunku włoskich platform swoje okręty wojenne. Obecnie w Libii toczy się wojna domowa pomiędzy rządem uznanym w ONZ, z którym Turcja współpracuje, a oddziałami najemnymi, wspieranymi prze Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Tureckie media wskazują też Francję jako sponsora opozycyjnej armii.
Sprawy komplikuje dodatkowo ingerencja USA, które próbuje przejąć kontrolę nad tymi obszarami i wykluczyć graczy europejskich. Południowa Europa, głownie Włochy i Francja zaopatrują się w ropę naftową w Libii, a już otwarty konflikt między USA i Francją zachęca Turcję do wstawienia swej stopy do tej rozgrywki.
Libia została zdestabilizowana w 2011 po lotniczym wsparciu rebeliantów przez wojska NATO i zabiciu Mu’ammara al-Kaddafiego. Od tej pory na terenie kraju ciągle trwa walka o dominacje nad lokalnymi surowcami.
Libijski rząd w obleganym Trypolisie zwrócił się do Turcji o pomoc wojskową. Odziały tureckie od 7 stycznia 2020 zajęły pozycje na libijskiej ziemi, co zmienia radykalnie sytuację w regionie. Armia turecka jest doskonale wyszkolona i dysponuje najnowszymi technologiami. Turcja dysponuje własnym rozpoznaniem satelitarnym, w bazach na terenie Cypru Północnego stacjonują turecki drony ofensywne, a turecka marynarka wojenna w regionie nie ma sobie równych – wśród ponad 100 nowoczesnych okrętów jest aż 13 łodzi podwodnych.
Arabia Saudyjska jest zaangażowana mocno w konflikt z Iranem, a jej rafinerie są atakowane przy użyciu rakiet z terenów należących do Jemenu. Próba zmierzenia się z armią turecką w Libii to potężne wyzwanie dla każdego, kto chce zawalczyć o bogactwa Libii. Na wojnę z turecką armią trudno będzie znaleźć kolejnych najemników, którzy dotąd bezkarnie poruszali się białymi ciężarówkami po otwartym terenie. W obecnej sytuacji będą eliminowani z setek kilometrów przy użyciu tureckich dronów.
Saudowie tracą poparcie w regionie, Katar pozwolił Turcji na swoim terenie zbudować bazę wojskową. Cena ropy od wielu lat jest poniżej poziomu, jaki zapewniał Arabii Saudyjskiej dominację w regionie.
Wzajemne ataki rakietowe USA i Iranu stanowią duże zagrożenie eskalacji konfliktu i zagrażają międzynarodowej żegludze oraz są przyczyną wstrzymywania ruchu tankowców prze cieśninę Ormuz co zmniejsza export ropy saudyjskiej.
Akcja USA, w której zginął generał Kasem Sulejmani bardzo utrudnia Saudom życie, na czym korzysta jedynie amerykański przemysł naftowy, od kilku lat dynamicznie się rozwijający dzięki technologii łupkowej i eksportujący ropę i gaz na cały świat, konkurując z rafineriami arabskimi i irańskimi.
Turcja wraz z Rosją wykorzystuje każdą dogodną chwilę na lokalnej szachownicy, szczególnie momenty, gdy starszy brat zrzuca z niej figury machnięciem ręki. Turcja nie ukrywa, że jest jej bliskie dziedzictwo Imperium Osmańskiego i konsoliduje wokół siebie świat islamu. Jak się okazuje w praktyce tradycyjne podziały religijne na sunnitów i szyitów wcale nie muszą być najważniejsze, jeśli można upiec razem kilka pieczeni.
W tym samym czasie Turcja i Rosja uroczyście uruchamiają gazociąg, który po dnie Morza Czarnego tłoczy gaz przez Turcję do granic Bułgarii i Grecji, a potem na północ do Europy Środkowej. Podmorski gazociąg był budowany w rekordowym tempie 5 km dziennie, co jak mówią złośliwi, tłumaczy fakt, że europejscy politycy nie zdążyli go zauważyć. W tym całym zmieszaniu rozmowy rządu włoskiego z opozycją libijską nazywane negocjacjami zostały nad Bosforem uznane za paktowanie z terrorystami, którzy chcą obalić legalny libijski rząd uznany przez ONZ. Włochy czynnie uczestniczyły w rozbiorze Turcji po I wojnie Światowej, co teraz jest wykorzystywane do budowania poparcia dla obecnej władzy w Ankarze.
Paweł Klimczewski