31 października 2017

Dom – praca, pasja, powołanie

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: unsplash.com)

Trzy litery, trzy słowa. Dom to miejsce najważniejsze dla każdego z nas, to wspomnienia, wyobrażenia, nadzieje. Chociaż umieszczamy go na przeciwnym biegunie do pracy zarobkowej, może stać się miejscem realizacji zawodowych ambicji, a nawet czymś więcej. Skąd więc bierze się społeczna pogarda wobec kobiet, które na co dzień zajmują się jego prowadzeniem?

 

Wszyscy marzyliśmy kiedyś, aby dokonać rzeczy wielkich, żyć bez nudy i rutyny. Są to ambicje bardzo ludzkie i normalne. Czas jednak weryfikuje pragnienia. Wtedy szarość codzienności może przytłoczyć i tylko jeśli nadamy jej głębszy wymiar, przyniesie pokój i spełnienie. Dlatego wiele osób ma problem z kobietami, które pracują w domu, łącząc jego prowadzenie z wychowywaniem dzieci. Stąd też pomysły na „wyzwolenie” ich z okowów rodziny czy dowartościowanie przez przeliczenie ich czasu na pieniądze. Zapomina się, że taka praca nie musi być rezygnacją z siebie, a wielką przygodą oraz że zasługuje na szacunek nie mniejszy niż kierowanie bankiem czy pełnienie funkcji ministerialnej. W perspektywie chrześcijańskiej niesie ze sobą dodatkowo aspekt nadprzyrodzony.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Liczby kontra miłość

 

Dla ekonomii prace domowe są pracami niezarobkowymi, więc tak jakby nie istniały. Kobieta nie otrzymuje pensji, wykonuje usługi, które mogłyby być zlecone na zewnątrz (pralnia, restauracja, żłobek, przedszkole, firma sprzątająca, catering, zakład krawiecki, szkoła itd.). Nie przyczynia się więc do rozwoju tych segmentów gospodarki. Tam, gdzie są tylko liczby, zyski i straty, czas poświęcony rodzinie „nie kalkuluje się”. Automatycznie stawia to taką kobietę w opozycji do osób pracujących zawodowo i wpływa na jej postrzeganie przez otoczenie. Tym bardziej, że dzisiejszy konsumpcjonizm stwarza potrzeby, które należy zaspokajać poza domem: wyjście do restauracji staje się bardziej pożądane niż rodzinny obiad, wakacje nie są czasem odpoczynku spędzonym z bliskimi, a wyścigiem kto dalej i drożej wyjechał. Poniższy dialog ciągle można usłyszeć np. w niejednym urzędzie:

 

– Czym się Pani zajmuje?

– Zajmuję się domem i dziećmi.

– Czyli nie pracuje Pani zawodowo?

– Nie, pracuję w domu.

– Aha, czyli Pani nic nie robi…

– Nie, pracuję w domu…

– Niestety nie mam takiej opcji w formularzu, więc wpisuję bezrobotna.

 

Rodzi to w wielu kobietach frustrację, tym bardziej, że ich dzień wypełniony jest pracą. Skąd więc to lekceważenie? Opiera się ono przede wszystkim na kilku mitach i błędach w myśleniu (chociaż przyczyn jest więcej).

 

Pierwszym z nich jest przekonanie, że kobieta w pracy zawodowej spełni się bardziej niż pracując w domu. W tym ujęciu dom to szarość, monotonia, służba wszystkim członkom rodziny, brak niezależności, proste, mechanicznie wykonywane czynności. W tej wizji w zakładzie pracy każdy dzień jest inny, to perspektywa rozwoju, niezależność. Tymczasem praca zawodowa często jest monotonna, stresująca, niesie ze sobą niepewność, konieczność posłuszeństwa i podległości przełożonym, a nawet upokorzenia. Zapomina się, że dom to wyzwanie, wymaga umiejętności zarządzania, nierzadko fantazji i rozwijania nowych umiejętności, aby ułatwiać sobie pracę i stworzyć miejsce takie, jakie chcielibyśmy, aby było. Pomija się też wszelkie wartości niematerialne. Prowadzenie domu nie zawsze oznacza wyłączenie z życia zawodowego, nie powinno oznaczać rezygnacji z własnych pasji i rozwoju (w zależności od indywidualnej sytuacji i możliwości) oraz wysiłku, aby dom tworzyli wszyscy członkowie rodziny.

 

Kolejnym błędem jest rzekoma konieczność współzawodnictwa w strefie zawodowej z mężczyznami. Wolny wybór staje się przymusem, a pozostanie w domu z rodziną uważane jest za kapitulację i zaprzeczenie zdobyczy emancypacji. Ta rywalizacja zawsze odbywa się na „męskich” zasadach, w których kobiety dostosowują się do męskich standardów, rezygnując ze zdolności i umiejętności, które tylko one posiadają, ignorując specyfikę kobiecej natury. Rezultatem tego sposobu myślenia nie jest zawodowe spełnienie kobiety i rozwinięcie jej unikalnch talentów, a ciągła walka o równość.

 

Na końcu należy wspomnieć o egoizmie i lęku przed prawdziwą służbą, na horyzoncie których majaczy złudzenie szczęścia poprzez samorealizację i wymierny sukces (liczony najczęściej w pieniądzach i dobrach materialnych).

 

Lekiem na powyższe napięcia może być świeże, chrześcijańskie spojrzenie na pracę kobiet w domu.

 

Dom – podstawowe wymiary

 

Dom jest więc miejscem pracy, tak samo ważnej jak praca w sklepie, urzędzie czy korporacji. Zazwyczaj wymaga lepszej organizacji i większego nakładu czasu oraz umiejętności niż praca w niejednym przedsiębiorstwie, również umiejętności intelektualnych i ciągłego dokształcania się z wielu dziedzin. Dom to także powołanie – nie da się zaprzeczyć roli kobiety w przekazywaniu wartości – tradycji, języka, religii. Niezwykle istotne są także: tworzenie domowego ogniska oraz kształtowanie osobowości kobiet i mężczyzn, którzy w przyszłości będą nowym społeczeństwem. W rodzinie następuje najpełniejszy rozwój człowieka i nie zastąpi jej ani szkoła, ani uniwersytet. Dom i sposób jego prowadzenia to także możliwość wpływu na osoby spoza kręgu najbliższej rodziny – znajomych i przyjaciół, przez co wychodzimy poza wąski krąg działaności stricte zawodowej. Praca w domu może być czymś doniosłym i powinna być traktowana równie poważnie.

 

Nadprzyrodzone Post Scriptum

 

Dla chrześcijanina przypomnieniem wartości prac domowych jest spojrzenie na Świętą Rodzinę. Prace domowe w Nazarecie wykonywała Najświętsza Maryja Panna. Nawet więc, jeśli żyjemy w innym czasie i okolicznościach, wartością nadrzędną pozostaje służba i miłość, z jaką wykonujemy nasze zadania. Każde zajęcie jest służbą – niezależnie od tego, czy podajemy do stołu, czy zarządzamy wielkim przedsiębiorstwem.

 

 

Paulina Zielińska

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie