„Aborcja to nie zawsze dramat”, „Patriarchat skona”, „To my jesteśmy rewolucją” – to tylko niektóre z haseł, jakie można było zobaczyć i usłyszeć podczas tegorocznej Manify – demonstracji środowisk lewicowo-feministycznych – która w niedzielę przeszła ulicami Warszawy.
„Fundamenty naszego systemu przesiąknięte są przemocą – ze względu na płeć, pochodzenie, pozycję społeczną, kolor skóry czy orientację seksualną” miały mówić podczas Manify feministki cytowane przez redakcję z ulicy Czerskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
– W tym roku chcemy podkreślić, że od 25 lat nie mamy podstawowego prawa do tego, żeby decydować, czy rodzić dzieci, czy nie – z dumą ogłosiła Karolina Więckiewicz, jedna z organizatorek Manify.
Trasa tegorocznej demonstracji feministek biegła m.in. Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem, Świętokrzyską. Manifestacja rozpoczęła się na Placu Defilad i tam się zakończyła.
Uczestnicy nieśli transparenty z hasłami: „Zrozumcie politycy, życie kobiety też się liczy”, „Mam Gender i nie zawaham się go użyć”, „Od mojego ciała wara”, „25 lat hipokryzji-dość!”, „Wolność wyboru zamiast terroru”, „Zróbmy sobie lepsze prawo-kobiety do polityki”, „Aborcja jest ok”, „Nie mam sumienia zmuszać innych do rodzenia”.
Po drodze manifestacja miała kilka przystanków, podczas których przemawiano, zwracając uwagę na problemy związane m.in. z brakiem tolerancji wobec cudzoziemców, bezkarność sprawców przemocy – szczególnie gwałtów, brak poszanowania praw lokatorów. Wyrażano także sprzeciw wobec wycinki Puszczy Białowieskiej.
Na zakończenie demonstracji, organizatorki przeczytały manifest, w którym domagają się m.in. dostępu do legalnej aborcji „na żądanie”, wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół, oraz refundacji antykoncepcji i in-vitro.
Na trasie Manify, przy Nowym Świecie, zgromadziła się także grupa kontrmanifestantów opowiadających się za wprowadzeniem całkowitego zakazu aborcji. Uczestnicy trzymali plakaty ze zdjęciami zakrwawionych płodów oraz transparenty z hasłami: „Zatrzymaj Aborcję” oraz „Dziś aborcja jutro Auschwitz”.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza” w Manifie wzięły udział aktywistki z grupy Sex Work Polska, które „zwracały uwagę, że niedziele (3 marca – red.) to Międzynarodowy Dzień Praw Osób Pracujących Seksualnie”. – Pracujemy, żeby wykarmić rodzinę albo spłacić długi, a jesteśmy spychane do szarej strefy. Żądamy dekryminalizacji i objęcia nas ubezpieczeniem – mówiły.
To jednak nie wszystko – podczas tegorocznej Manify po raz pierwszy w historii pojawił się blok dla kobiet uprawiających zawodowo sport. – Kobiety w sporcie są dyskryminowane. A jak już gramy w piłkę to jeszcze wymaga się od nas, żebyśmy były piękne i umalowane – powiedziała „GW” Suzi Andreis reprezentująca jeden z „feministycznych klubów piłkarskich”.
Źródło: „Gazeta Wyborcza” / wpolityce.pl
TK